Kompakt doskonały. Tak przynajmniej od lat mówi się o Golfie. Obecna generacja weszła w siódmy rok produkcji. Czy nadal przewodzi stadu?
Pamiętam do dziś grudzień 2012 – wtedy właśnie dostałem do rąk kluczyki do pierwszej testówki. Był to Golf VII 2.0 TDI 150 KM z DSG. Nie zakochałem się w wyglądzie tego auta, ale bardzo polubiłem sposób, w jaki się prowadziło. Z czasem udało mi się przetestować wersje R i GTI, jeździłem też kilkoma dieslami, ale wciąż nie udało mi się sprawdzić słabszej benzyny. Do dziś.
Z wyglądu kompakt jak się patrzy
Ładny czy brzydki? To kwestia względna. Mnie się nawet podoba, szczególnie w tym kolorze i po liftingu. Nowoczesny przód, całkiem dobrze dobrane minimalistyczne ozdobniki, nienarzucająca się linia nadwozia, atrakcyjnie wyglądające – szczególnie nocą – lampy tylne z diodami LED.
Nie można temu autu odmówić na pewno tego, że bardzo wolno się starzeje. Właściciele siódmej generacji mogą więc spać spokojnie po prezentacji ósemki – drastycznych zmian producent nie zamierza wprowadzać.
Przyjrzyjmy się innym kompaktom. Peugeot 308, Honda Civic, Renault Megane. Co kilka lat design wywraca się do góry nogami. Dla nowych klientów to świetna wiadomość, ale czy stały miłośnik marki jest zadowolony?
Golf to Golf
Także wewnątrz, chociaż w testowanej wersji nie zabrakło najnowocześniejszych rozwiązań, jeszcze niedawno zarezerwowanych dla klas wyższych. Mowa o ekranach – jednym po środku tablicy przyrządów i drugim – Active Info Display przed kierowcą. Osobiście, im bardziej „dotykowo” robi się w aucie, tym dla mnie gorzej, ale po kilku dniach zaakceptowałem rozwiązania zaserwowane mi przez Volkswagena.
Ekran infomediów działa szybko i sprawnie, jest bardzo czytelny i ma ładną grafikę. W mojej Octavii – tak, kupiłem Octavię i niebawem to opiszę – mam jego starszą wersję z przyciskami oblanymi gumą rozmieszczonymi wokół ekranu. I chyba bym się nie zamienił, bo wirtualne przyciski wyglądają słabo, jak są „wypalcowane”, i mocniej rozpraszają uwagę. Ten ekran w Golfie jednak wcale nie jest zły. Poczekajmy na ósemkę – zakładam, że w niej klimatyzacją już nie będziemy zarządzać z osobnego panelu sterowanego pokrętłami, jak ma to jeszcze miejsce tutaj.
Ekran zamiast standardowych wskaźników za kierownicą oceniam jednak jako niepotrzebny gadżet. Owszem, nawigacja, którą możemy wyświetlić między prędkościomierzem a obrotomierzem wygląda ciekawie i w niektórych przypadkach może się przydać, ale – coraz częściej i tak korzystamy z map google, a standardowe wskaźniki w Golfie wyglądają na tyle dobrze i są czytelne, że te dwa tysiące z groszami wydałbym np. na ładniejsze felgi.
Samo wnętrze zostało wykończone starannie, ale porównując Golfa z moją Octavią (sorry, takich porównań będzie więcej) nie widać znacznej różnicy na korzyść auta z Wolfsburga. Deska rozdzielcza wykończona jest z miękkich materiałów, boczki drzwi z przodu również. W kieszeniach drzwi znajdziemy wyściełanie materiałem. Nie ma się do czego przyczepić. Może szkoda, że wszystko jest takie konwencjonalne i przewidywalne – producent nie pozwolił sobie choćby na nutkę szaleństwa.
Rodzinny?
Fotele są wygodne i dobrze podpierają ciało tak w zakrętach, jak i podczas zwykłej codziennej jazdy. Co ciekawe, miałem nieodparte wrażenie, że siedziska są ciut węższe niż w Octavii, ale zapomniałem sprawdzić to miarką.
Miejsca w środku jest jednak wystarczająco i nawet bagażnik nie rozczarowuje – bez problemu wkładałem do niego mój ogromny wózek dla dziecka. Oczywiście, gdybym miał tym autem jeździć na wakacje, przydałoby się kombi, ale dla rodziny z jednym dzieckiem, samodzielnie już chodzącym, hatchback wystarczy.
Oszczędny?
Do testu otrzymałem Golfa z silnikiem 1.5 TSI (upsizing w stosunku do poprzednika – 1.4 TSI) o niższej mocy 130 koni mechanicznych (jest jeszcze jeszcze 150-konna wersja). Pierwsza kwestia – brzmienie. Naprawdę ten czterocylindrowy silniczek potrafi zabrzmieć miło dla ucha.
Oczywiście znajdą się tacy, którzy powiedzą – mało mocy. Ba, czytałem nawet opinię wśród kolegów z innych blogów i portali, że ten motor „nie jedzie”. Moim zdaniem jest absolutnie do tego auta wystarczający. Przyspieszenie do setki zajmuje mu 9 sekund, a auto kończy rozpędzanie przy 210 km/h. I to czuć, szczególnie w sportowym ustawieniu skrzyni.
Właśnie skrzynia – DSG z suchym sprzęgłem. Już dawno nie jeździłem autem z automatem, w którym silnik ze skrzynią tak dobrze by się dogadywały. Przekładnia działa świetnie – zarówno przy spokojnej jeździe, jak i dynamicznej.
Wróćmy do silnika. Ta jednostka kryje w sobie kilka tajemnic. Po pierwsze jest to BlueMotion spełniający normę 6.1, czyli ma już filtr cząstek stałych. Po drugie, motor pracuje w cyklu Millera (tu odsyłam do Wikipedii). Po trzecie, przy jednostajnej jeździe ta jednostka odłącza dwa cylindry, co przekłada się na niższe zużycie paliwa na trasie. I wreszcie po czwarte – puszczając gaz w trakcie jazdy, auto zaczyna żeglować.
Nie, nie wypuszcza żagla, ale prawie. Nagle robi się po prostu cicho, bo silnik wyłącza się jak w trybie start&stop na światłach, a auto żegluje, czyli porusza się siłą rozpędu. Ten trick, dość na początku niepokojący, również ma za zadnie oszczędzać paliwo.
Tylko że… moja Octavia z silnikiem 1.4 TSI o mocy 150 KM pali… mniej więcej tyle samo. Otóż Golf z tymi wszystkimi systemami zużywał mi średnio w mieście 7,6 -8,1 litra (w korkach nawet ponad 10 litrów). Na trasie, owszem bez problemu schodził do 5 litrów z groszami, ale moja Octavia ma średnie spalanie z 3000 kilometrów 6,8 litra i nie zdarzyło mi się przekroczyć w niej 8 litrów. Owszem, 1.4 TSI również ma system odłączania cylindrów, ale nie żegluje i ma więcej mocy.
Jak trwały będzie 1.5 TSI? Czas pokaże, ale 1.4 TSI po wielu zmianach wytrzymują znaczne przebiegi, a ich jedynym problemem jest zbierający się nagar.
Jak GTI?
Zawieszenie Golfa to uczta w prowadzeniu dla kierowcy. Moc 130 KM w żadnym wypadku nie wykorzystuje potencjału nastawów. Egzemplarz testowy pozbawiony był możliwości zmieniania trybów jazdy, ale to dobrze – wreszcie mogłem zobaczyć standardowego Golfa.
Układ kierowniczy jest i tak precyzyjny – jedynie można narzekać na zbyt lekkie obroty kierownicą do prędkości około 60 km/h, ale znam takich (głównie wśród kobiet), którym się to bardzo spodoba. Warszawskie dziury, ostre zakręty, prosty asfalt drogi szybkiego ruchu – w każdych warunkach można liczyć na Golfa. Nie irytuje i nie męczy.
Podsumowując
Golf trzyma poziom, a w tej wersji wydaje się rozsądnym kompromisem pomiędzy wygodą, osiągami a ceną. W salonach można teraz kompaktowego Volkswagena wyrwać o wiele korzystniej niż nie jedno auto coraz bardziej drożejącej konkurencji. Największa wyprzedaż panuje wśród diesli, ale za 87 000 zł spokojnie znajdziecie 1.5 TSI w wersji wyposażenia Highline. Czy warto czekać na ósemkę? Moim zdaniem nie.
Adam Gieras
Wygląd: | [usr 7] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 7] |
Skrzynia: | [usr 10] |
Przyspieszenie: | [usr 7] |
Jazda: | [usr 8] |
Zawieszenie: | [usr 9] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Komfort: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 8] |
Ogółem: | [usr 7.9 text=”false” img=”06_red.png”] 79/100 |
Dane techniczne:
Silnik: turbobenzyna, R4
Pojemność: 1498 cm³
Moc: 130 KM przy 5000 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 200 Nm przy 1400-4000 obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna, siedmiobiegowa (napęd FWD)