Pierwsza Vitara zjechała z taśm produkcyjnych w 1988 roku. Przez wiele lat samochód ukazał się w różnych wersjach nadwozia; 3 i 5 drzwiowej oraz 2 drzwiowej z miękkim składanym dachem. Obecnie Suzuki oferuje nową Vitarę, czyli crossovera bazującego po części na SX4 S-Cross.
Nigdy nie miałem okazji poprowadzić starej wersji Vitary. Nie mogłem więc sprawdzić na własnej skórze czy legendy o samochodzie, który doskonale radzi sobie na górskich szutrach i leśnych bezdrożach są prawdziwe. Miałem za to okazję przetestować najnowszy produkt Suzuki w wersji X-Led z jedynym dostępnym silnikiem – benzynowym o pojemności 1600 ccm. Czy legenda powróciła?
Jak tylko usłyszałem, że mam sprawdzić, co potrafi nowa Vitara, to od razu zacząłem zastanawiać się, gdzie pojechać, żeby ubłocić trochę testowany samochód. Jak tylko jednak zobaczyłem auto, które miało przez kilka najbliższych dni mi towarzyszyć, od razu chęć offroadowych wycieczek przepadła. Suzuki jest po prostu ładne i wygląda dość delikatnie, aż szkoda byłoby je ubrudzić – pomyślałem. Przód auta to płynne, ale dynamiczne kształty, masywny grill i zwracające uwagę reflektory. Tylne lampy wkomponowane w boczne przetłoczenia potęgują wrażenie, że wygląd Vitary pasuje bardziej do miejskiej dżungli niż leśnych ścieżek. Na uwagę zasługują felgi, których nie powstydziłby się żaden hot-hatch. Czarny dach, kontrastujący z resztą nadwozia dodaje uroku całości.
W środku nie jest już tak kolorowo. Deska rozdzielcza wygląda poprawnie, do momentu aż się jej dotknie. Twarde plastiki skutecznie psują pierwsze wrażenie, a poza fotelami jedynym miękkim miejscem wewnątrz Vitary są oparcia na drzwiach, na których czasami kładziemy łokieć.
Moją przygodę rozpocząłem od warszawskich, zakorkowanych ulic w piątkowe, gorące popołudnie. Klimatyzacja działała świetnie, więc w komfortowych warunkach, tocząc się od świateł do świateł, ustawiłem ulubione stacje radiowe i podłączyłem smartfona do systemu auta. Dotykowy ekran jest najbardziej intuicyjny ze wszystkich, które spotkałem do tej pory w samochodach. Jako, że czas w warszawskich korkach się dłużył zacząłem zastanawiać się nad ergonomią testowanego samochodu. A ta jest na wysokim poziomie. Wszystkie przyciski znajduje się bez problemu. Niewątpliwie intuicyjność obsługi jest wielkim plusem najnowszego Suzuki.
Po drodze do domu miałem zrobić zakupy w markecie. Na zatłoczonym parkingu udało mi się odnaleźć dość ciasne miejsce. Postanowiłem zaparkować tyłem. Widoczność przez tylną szybę jest niewielka, ale kamera cofania znacznie ułatwia manewrowanie Vitarą w mieście. Wyszedłem z zakupami a mężczyzna (na oko koło czterdziestoletni) już oglądał Suzuki. Zapytałem go czy auto mu się podoba. W odpowiedzi usłyszałem, że ma ładny kolor, zwraca uwagę, że nigdy takiego nie widział i że wygląda na „fajny samochód”.
Wieczorem wybrałem się na drogę ekspresową, żeby sprawdzić jak auto jeździ poza miastem. Przyśpieszanie mogę ocenić jako wystarczające. Auto nadaje się do spokojnej jazdy w trasie, oferując kulturę jazdy na poziomie hatchbacka. Następnego dnia wybrałem się na krętą wąską drogę w lesie. Tam sprawdziłem auto na asfalcie, drodze wyłożonej kamieniami polnymi (tzw. kocie łby) oraz luźnym szutrze. Włączyłem tryb sport i bawiłem się autem przez około godzinę. Napęd na cztery koła doskonale utrzymuje samochód na obranym torze jazdy. Układ kierowniczy jest dość precyzyjny, a hamulce wręcz doskonałe. Kocie łby zawieszenie wybiera wystarczająco dobrze, chociaż w kabinie mogłoby być odrobinę ciszej. Na luźnej nawierzchni auto nie ma problemów z przyczepnością i radzi sobie doskonale.
Kolejnego dnia testów postanowiłem sprawdzić czy auto poradzi sobie w lekkim terenie. Przez pola, wały, piasek, doły i kałuże pojechałem nad rzekę kilkadziesiąt kilometrów od mojego domu. Auto bardzo dobrze radziło sobie z podjeżdżaniem pod górę. Nie miałem też problemów z utratą przyczepności na piasku, mokrej trawie czy lekkim błocie. Nie był to teren, w którym nie przejechałoby auto z napędem na jedną oś, jednak dzięki wersji AllGrip pokonywanie przeszkód jest dziecinnie proste i sprawia przyjemność. Nie miałem jednak odwagi zaciągnąć testówki w bardziej wymagający teren.
Następny dzień to podróże po obwodnicy Warszawy, mieście i okolicach. Auto sprawdziło się świetnie. Tempomat adaptacyjny doskonale się sprawdza w ruchu autostradowym dostosowując prędkość do samochodu poprzedzającego. Widoczność w dość wysokim samochodzie jest bardzo dobra. Miałem nawet okazję przetestować system ostrzegający przed kolizją, gdy pewien kierowca bez użycia kierunkowskazu postanowił zmienić pas wprost pod mój przedni zderzak. Całe szczęście wszystko zadziałało doskonale i testówka powróciła do salonu w całości.
Po oddaniu samochodu zacząłem przeglądać cenniki, zastanawiać się nad konkurencją i pozostałymi modelami Suzuki. Cennik Vitary rozpoczyna się od kwoty 61.900, w wersji z napędem na obie osie 69.900 – dość wysoko biorąc pod uwagę, że najpoważniejszy konkurent czyli Nissan Juke w podstawowej wersji kosztuje 54.200. Z drugiej jednak strony bratni model SX4 S-Cross otwiera cennik kwotą 72.900. Sądzę, że Vitara „skanibalizuje” swojego starszego brata, ponieważ jest o wiele ładniejsza, a przy tym tańsza.
Producent zamontował w Vitarze tylko jeden silnik o pojemności 1.6 litra i mocy 120 KM. Podczas testu średnie spalanie przekroczyło 8 litrów, ale przy spokojnej jeździe można zaoszczędzić z tego nawet około półtora litra na sto kilometrów. Można co prawda trochę przyczepić się do dynamiki, jednak do przewożenia rodziny moc spokojnie wystarczy, szczególnie, że motor jest dość elastyczny i świetnie współgra ze skrzynią biegów. Największą jednak zaletą Vitary jest napęd. Mimo że nie ma blokad dyferencjału i nie napędza stale wszystkich kół, to można z czystym sumieniem powiedzieć, że jest to bardzo przemyślany system dający wiele frajdy z użytkowania.
Podsumowując spędziłem w towarzystwie najnowszego Suzuki kilka emocjonujących dni. Niewątpliwie Vitara nie będzie już synonimem dzielnej terenówki, która przedrze się przez najtrudniejsze szlaki, jednak, jeżeli jesteś wędkarzem, zapuszczasz się czasami na polne drogi, czy po prostu cenisz sobie komfort i bezpieczeństwo „czteronapędówki” wpadnij do Suzuki na jazdę próbną, bo może Ci się spodobać.
Michał Ambroziak
Wygląd: | ![]() |
Wnętrze: | ![]() |
Silnik: | ![]() |
Skrzynia: | ![]() |
Przyspieszenie: | ![]() |
Jazda: | ![]() |
Zawieszenie: | ![]() |
Komfort: | ![]() |
Wyposażenie: | ![]() |
Cena/jakość: | ![]() |
Ogółem: | ![]() |
Dane techniczne:
Silnik: benzynowy, R4
Pojemność: 1586 cm3
Moc maksymalna: 120 KM przy 6000 obr./min.
Maks. moment obrotowy: 156 Nm przy 4400 obr./min.
Skrzynia biegów: manualna, 5-biegowa
Napęd: 4×4
Zawieszenie: przód kolumny MacPhersona
Zawieszenie tył: belka skrętna
Hamulce; przód: tarczowe wentylowane 280 mm, tył: tarczowe 260 mm
Opony: 215/55 R17
Bagażnik: 375 / 710 l
Zbiornik paliwa: 47 l
Typ nadwozia: SUV
Liczba drzwi/miejsc: 5/5
Wymiary (dł./szer./wys.): 4175/1775/1610 mm
Rozstaw osi: 2500 mm
Masa własna/ładowność: 1160/570 kg
Spalanie: miasto/trasa/średnie (dane fabryczne): 7,2/9,0/8,1 l/100km
Średnie spalanie test: 8,2 l/100km
Prędkość maksymalna: 180 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: 10,8 s
Cena wersji podstawowej: od 61 900 zł
Czy vitara jest o wiele ładniejsza to kwestia gustu, jest mniejsza od s crossa i ma mniejszy bagażnik. Jest adresowana do innej grupy klientów…s cross to crossover, auto bardziej rodzinne i komfortowe, ładniejsze w środku. Vitara to suv bardziej efektowna na zewnątrz ale wrażenie robią moim zdaniem tylko bogate dwukolorowe wersje, podstawowe z matowym lakierem nie zwracają uwagi. Vitara to samochód należący do klasy b, natomiast s cross to klasa c, czyli wyższy segment.