To już czwarta generacja modelu Korando. Ssangyong w formacie kompaktowego SUVa zmienił się na lepsze. Zwłaszcza pod względem wizualnym w karoserii i wnętrzu auta. Czas na test Korando!
Po pierwsze Ssangyong wygląda już jak europejski wóz. Ma dobre proporcje, nowoczesne reflektory i nowoczesną linię nadwozia. Niektórzy widzieli w nim Toyotę RAV4, ja jakoś nie mogłem doszukać się tego podobieństwa, ale z daleka pewnie niewprawne oko nie strzeliłoby, że to koreański produkt z pięcioletnią gwarancją.
Najbardziej z całego białego nadwozia tego SUVa podobały mi się tylne reflektory, których kształt świateł w formie strzałek był bardzo atrakcyjny.
Odmienione wnętrze Korando
Jeszcze kilka lat temu samochody z azjatyckimi korzeniami nie mogły się ich wyzbyć. Wsiadając do środka tych aut od razu było wiadomo skąd pochodzą. Oczywiście tradycja jest ważna, ale klawisze, które pamiętają ubiegły wiek nie zawsze dobrze wyglądają. W Korando znajdziemy kilka takich miejsc, ale ogólny odbiór wnętrza auta jest na plus.
Projekt deski rozdzielczej, konsola centralna i ogólne kształty są typowo europejskie, a to chyba najlepszy komplement. Mimo, że sporo tu plastików, piano black i materiałów o twardszej strukturze, to całość może się podobać. Nie ma jeszcze podświetleń i innych bajerów wizualnych, ale dla lubiących konserwatywne i proste wnętrza będzie w sam raz. Intuicyjność obsługi i prostota komunikatów jest całkiem dobra.
Angielskie multimedia
Większość populacji nawet w Polsce porozumiewa się już językiem angielskim, ale widząc samochód, którego funkcje podawane są w takim języku czuję się trochę niedopieszczony. Tak było w przypadku Korando, gdzie dobry system infomedialny (z prostymi grafikami i sporym wyświetlaczem) komunikował się z kierowcą po angielsku. Szkoda, bo większość producentów stara dopasować się systemy do naszego rodzimego rynku.
Jedynie nawigacja była w języku polskim, ale to zasługa zastosowania map i interfejsu od firmy Tom Tom. To dobry GPS, więc nie widzę problemu w takiej kooperacji.
Na plus podkreśliłbym samą kierownicę, która dobrze leży w dłoniach i zegary za nią w formie wyświetlacza. Mają kilka trybów wyświetlanych informacji i do tego są bardzo czytelne.
Przestrzennie w środku
Długość Korando to niecałe 4,5 metra, ale sam rozstaw osi to solidne 2,65 metra. Dzięki temu w kabinie nie brakuje miejsca dla 4 osób. Tylna kanapa oferuje odpowiednią przestrzeń dla pasażerów, a bagażnik również nie jest najmniejszy. Kufer Ssangyonga pomieści aż 551 litrów. To duża liczba, a dzięki foremnemu otworowi na pewno zmieścimy wszystko co potrzeba. W razie potrzeby przestrzeń tą można zwiększyć przez złożenie tylnych siedzeń – wówczas pojemność to 1248 litrów.
Turbodoładowana benzyna
Pod maską testowanego Korando trafiła 1,5-litrowa jednostka napędzana benzyna z mocą 163 KM. Silnik posiadał turbosprężarkę i zaglądając w osiągi pozwalał autu na sprint do setki w 9,9 sekundy. Prędkość maksymalna natomiast to 193 km/h.
Biorąc pod uwagę nie za duże nadwozie i półtora tony wagi Ssangyong jest średniakiem. Za kierownicą nie czuć ani nadwagi, ani też zbytniej żwawości. Za obsługę wspomnianej mocy służy automatyczna skrzynia biegów, której również nie mam nic do zarzucenia.
To, co jednak zasługuje na uwagę i lekką skargę to spalanie Korando. Nie wiem dlaczego, ale przy żadnej próbie nie udało mi się zejść poniżej 10 litrów na 100 km. Co więcej, miasto lub autostrada jeszcze bardziej powiększała ten wynik.
Dodając do tego pojemność baku, która wynosi 50 litrów zasięg tego samochodu nie jest za wielki. Pamiętajcie o tym rozważając Korando, bo to jednak istotny element ekonomii użytkowania naszych czterech kółek.
Poprawna jazda
W kwestiach zawieszenia lub układu kierowniczego również Ssangyong nie może się czymś martwić. Korando jeździ dobrze i prowadzi się bez zbędnych przechyłów i problemów tego typu. Układ zawieszenia nie jest ani zbyt miękki, ani zbyt twardy.
W aucie nie zastosowano napędu 4×4, a tylko wspomagacze jazdy. Możemy ustawić sobie tryb zimowy i skorzystać na przykład z asystenta zjazdu. Nie zapuszczałem się Korano w teren, ale prześwit jest przyzwoity. Wspomniane systemy powinny pomóc w gorszych warunkach, ale pamiętajmy, że fizyki nie oszukamy z napędem na przednią oś.
Kwestie portfelowe
A ile taki oryginalny produkt kosztuje? Tu mamy przyjemne zaskoczenie. Otóż dobrze doposażony, ale niemaksymalnie Korando to koszt okolic 113 tysięcy złotych. Muszę przyznać, że patrząc na szalejące ceny nowych aut nie jest to kwota, której nie można wytłumaczyć. Ba, można uznać nawet za atrakcyjną.
Na pokładzie Ssangyona znalazło się miejsce na automatyczną klimatyzacja dwustrefową, kamerę cofania, łączność z telefonem przez Bluetooth, ale również AndroidAuto i Carplay. Poza tym Korando posiadało adaptacyjny tempomat z asystentem, który utrzymywał pojazd w centrum pasa ruchu. Dzięki temu samochód przez kawałek drogi potrafi przejechać samodzielnie bez ingerencji kierowcy. Tak więc wyposażenia dodatkowego w aucie nie brakuje, a działa ono również bardzo przyjemnie.
Podsumowując Ssangyong Korando może być nietuzinkową alternatywą bardziej popularnych modeli. Widać, że koreańska marka mimo perypetii na rynku polskim rok po roku przedziera się wśród konkurencji. Korando to model z nowego nurtu marki, który na pewno powalczy w dość ciasnym segmencie SUV’ów i zobaczymy jak mu pójdzie.
Muszę jednak dodać, że ja pomimo całej sympatii do Koreańczyków, stając przed wyborem kupna SUVa zdecydowałbym się chyba na bardziej znaną konkurencję.
Konrad Stopa
Ocena Ssangyong Korando:
Wygląd: | [usr 7] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 6] |
Skrzynia: | [usr 7] |
Przyspieszenie: | [usr 6] |
Jazda: | [usr 6] |
Zawieszenie: | [usr 7] |
Komfort: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 6] |
Cena/jakość: | [usr 9] |
Ogółem: | [usr 6.9 text=”false” img=”06_red.png”] (69/100) |
Galeria Ssangyong Korando:
Dane techniczne Ssangyong Korando:
Silnik: R4, turbo
Pojemność: 1497 cm3
Moc: 163 KM
Maksymalny moment obrotowy: 280 Nm
0 – 100 km/h: 9,9 s
Prędkość maksymalna: 193 km/h
Skrzynia biegów: 6 – biegowa, automatyczna
Cena: 113 000 zł (testowany)