Samochody miejskie nie mają łatwo. Muszą oferować sporo miejsca w środku jednocześnie nie utrudniając swoimi wymiarami parkowania. Podobnie jest z połączeniem bogatego wyposażenia przy umiarkowanej cenie. Czy nowe Renault Clio łączy te cechy i jest udanym kompromisem?
To już piąta generacja popularnego modelu francuskiej marki. Trzeba dodać, że bardzo lubianego również w Polsce. Jak zatem poprawić samochód, żeby go nie zepsuć? Sądzę, że Renault zrobiło dokładnie tak, by wpisać się w takie założenie.
Nadwozie Renault Clio
Tutaj Clio zyskało nową twarz. Dzienne światła w technologii LED pojawiły się, wzorem innych modeli marki, w kształcie litery C. Nie jestem fanem tego rozwiązania, ale dzięki temu auto zyskało nowy „look”. Linia boczna i tył samochodu został prawie niezmieniony, a tylne drzwi nadal mają klamki schowane w słupku C. Auto o dziwo jest krótsze od poprzednika, ale ma większy rozstaw osi.
Uważać trzeba też z klapą bagażnika, która nie posiada klamki. Przycisk jej otwierania pojawił się tuż nad rejestracją. Wizualnie wygląda to bardzo dobrze, z intuicyjnością trochę gorzej.
Nasz egzemplarz pomalowany został granatowym lakierem, a smaczków dodawały srebrne chromy i większe felgi. Wydaję mi się, że klienci w segmencie B mogą być zadowoleni.
W środku Renault Clio
We wnętrzu, Clio zmieniło się dużo bardziej. Nie da nie zauważyć się nowego systemu infomedialnego i zmodyfikowanego kształtu deski rozdzielczej wraz z konsolą centralną. W aucie jest dużo bardziej nowocześnie i elektronicznie. Sam system to zaktualizowany tablet znany z większych modeli Renault. Jest czytelny (duże grafiki) i działa na zasadzie smartfonu, aczkolwiek wymaga przyzwyczajenia. Obsłużymy tam nawigację, audio oraz informacje na temat samego auta. Co ciekawe, samochód może obsługiwać aż 5 użytkowników, więc nawet zmiany kierowców nie będą wpływać na ustawienie stacji radiowych, motywu zegarów (tak, to też kolorowy wyświetlacz) i innych.
Na szczęście z ekranu wyrzucono sterowanie klimatyzacją i robi się to po staremu pokrętłami. Fakt są one żywcem przeniesione z Dacii Duster, ale mi to nie przeszkadza, bo są dość ładne.
Sam projekt wnętrza nie jest też brzydki, ponieważ ergonomię bardzo uporządkowano, a połączenie kontrastowej czerni z bielą w środku naprawdę ożywia wnętrze. Dodając do tego kolorowe oświetlenie ambientowe – wszystko poprawia nastrój pasażerów. Co ciekawe jeszcze niedawno były to opcje zarezerwowane dla limuzyn, a nie aut popularnych.
Jeśli chodzi o przestrzeń, to jest ona umiarkowana. Z przodu nie powinien narzekać nikt, a z tyłu wszystko zależy od osób siedzących w pierwszym rzędzie. Miejsca na nogi może po prostu zabraknąć dla wyższych osób. W bagażniku natomiast (wyższy próg załadunku) zapakujemy ustawne 391 litrów.
Prywatność
A raczej jej ochrona powoli staje się normalnością w rozbudowanych systemach łączących się z Internetem w samochodzie. W dobie chronienia własnych danych, również już w aucie możemy wybrać jak dużo danych chcemy udostępniać. Dla mnie to trochę chore, ale nowe Clio również posiada taką możliwość. Oczywiście podaję to w formie ciekawostki, bo Renault to już kolejny nowy model, w którym takie opcje zauważyłem.
Upsizing progress
Zmiany dotknęły też palety silnikowej nowego Clio. W testowanym egzemplarzu pojawił się również trzycylindrowy silnik co wcześniej, ale o większej pojemności. Tym razem auto ma 1 litr zamiast 900 cmm. Na szczęście pozostała turbosprężarka, a niebieskie Clio generowało okrągłe 100 KM.
Nie będę wspominał osiągów, bo nie to w miejskim samochodzie jest najważniejsze, ale muszę przyznać, że Clio w takiej konfiguracji jest bardzo dynamiczne i wystarczające. W miejskich prędkościach radzi sobie bardzo dobrze, a poza miastem również nie odstaje. Niestety powyżej 100 km/h zaczyna przeszkadzać hałas we wnętrzu (szum powietrza, opon).
Co więcej, auto nie jest też paliwożerne. Średnie 7 litrów w przewadze jazdy miejskiej to naprawdę dobry wynik. Przynajmniej moim zdaniem, bo z produktami downsizingowymi bywa różnie.
Co z tą skrzynią?
Słowo uwagi mam jednak do manualnej skrzyni biegów. Pięć przełożeń w XXI wieku to trochę mało. O ile wspomniana przekładnia działa bardzo miękko i lekko, to nie jest idealnie precyzyjna. Zwłaszcza przy wrzucaniu biegu wstecznego miałem problemu, ponieważ bieg się „nie wrzucał”. Przyznacie, że rzadko się to zdarza w nowych samochodach.
A ile Renault Clio kosztuje?
We wstępie wspominałem, że w autach miejskich dużą rolę odgrywa cena. Nowe Renault Clio w Polsce można zamawiać za minimalną kwotę 46900 złotych. Paleta silników i wersji jest naprawdę szeroka, oferująca zarówno motory wysokoprężne, jak i benzynowe. Dostępne są również opcje z manualem, jak i automatem (zarówno EDC, jak i ten typu CVT – Xtronic). Z ciekawostek dodam, że Clio będzie można też kupić z fabryczną instalacją gazową.
Renault Clio? Jestem na tak
Oceniając auto, doceniam gest Renault, że nad nową, piątą już generacją, Clio popracowali należycie. W środku samochodu jest nowocześnie, a i nie stracił on nic ze standardowych funkcji auta. Jeździ dobrze i pewnie, a w powyższej specyfikacji jest zarówno ekonomiczny, jak i dynamiczny.
Niestety bogate wyposażenie i wersja szybko podnosi cenę, ale już taki urok nowych samochodów. Przekładając jednak cenę na zakup leasingowy lub ratalny, samochód można już mieć od 499 złotych miesięcznie. Myśląc dłużej – całkiem nieźle.
Konrad Stopa
Wygląd: | [usr 7] |
Wnętrze: | [usr 8] |
Silnik: | [usr 7] |
Skrzynia: | [usr 4] |
Przyspieszenie: | [usr 6] |
Jazda: | [usr 7] |
Zawieszenie: | [usr 7] |
Komfort: | [usr 6] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 7] |
Ogółem: | [usr 6.7 text=”false” img=”06_red.png”] (67/100) |
Dane techniczne:
Silnik: turbodoładowany, benzynowy, R3
Pojemność silnika: 999 ccm
Moc: 100 KM przy 5000 obr./min
Moment obr.: 160 Nm przy 2750 obr./min
Skrzynia biegów: 5-biegowa, manualna
0-100km/h: 11,8 s.
Vmaks: 187 km/h
Zużycie paliwa (podczas testu): 7 l/100 km
Cena: od 46 900 zł