Topowym modelem Francuzów w jej prestiżowej submarce jest DS7 E-tense, który po liftingu może mieć nawet 360 koni mechanicznych. I właśnie taka hybryda plug-in trafiła w moje ręce.
Tak naprawdę była to limitowana wersja La Premiere, która nie dość, że była droga, to jeszcze nieźle wyposażona oraz szybka. W końcu 4×4 i współpraca jednego silnika spalinowego z dwoma elektrycznymi musi być efektywna.
Więcej pazura z zewnątrz
Lifting w tym SUVie przyniósł przeprojektowany przód i tył auta. Na pierwszy rzut oka widzimy zmienione światła do jazdy do dziennej, które składają się aż z 5 listew o atrakcyjnym kształcie. Zwłaszcza po zmroku DS7 robi tym elementem spore wrażenie. Od strony elektrycznej klapy bagażnika możemy zobaczyć inne lampy oraz dyfuzor. Nadal jednak w nadwoziu (i wnętrzu w sumie też) dominuje kształt rombów.
Słowo uwagi poświęcę też 21-calowym felgom. Są ładne, ale ogromne i pojawiły się tutaj dzięki edycji limitowanej La Premiere. Czy warto się na nie silić? Jeśli nie boicie się zniszczenia ich o krawężniki lub większe dziury to śmiało!
Niebieski kolor lakieru – dla mnie na plus!
W środku DS7 E-tense bardzo przyjemnie
Po otwarciu drzwi widać, że marka DS. aspiruje do tej z półki premium. I nie mówię tylko o dość kosmicznym projekcie deski rozdzielczej i konsoli centralnej, ale też o samych materiałach. Wszystko wygląda na pierwszy rzut oka bardzo przyjemne w dotyku i nawet zapachu. Zdarzają się twarde lub plastikowe zakamarki, ale ogólny ogląd według mnie jest bardzo prestiżowy.
Wystarczy w sumie spojrzeć na sam zegarek nad sporym ekranem dotykowym, który otwiera się razem z zapaleniem silnika.
Jeśli chodzi o względy praktyczne, to kokpit dosyć mocno okala pasażerów, ale miejsca nie brakuje nawet na tylnej kanapie. Na pewno w komfortowej podróży pomaga dobre wyciszenie czy wygodne fotele (z podgrzewaniem i wentylacją, a nawet masażem) i świetne audio od Focala.
Zastanawiacie się nad pojemnością bagażnika? Już odpowiadam – jest to ustawne 555 litrów, a pamiętajcie, że gdzieś trzeba było upchać baterię i hybrydową inżynierię.
Na pokładzie nie brakuje bajerów
Francuskie auta mają to do siebie, że naszpikowane są dziwnymi rozwiązaniami, ale też wyposażenie stoi na wysokim poziomie. Na pokładzie DS7 na pewno trzeba zwrócić uwagę na kamerę noktowizyjną, która po zmroku ostrzega przed pieszymi i zwierzętami na poboczu. Sami asystenci jazdy: jak trzymanie pasa ruchu czy adaptacyjny tempomat również działają bardzo dobrze.
W kwestii komfortu i przyjemności na pewno muszę wspomnieć o funkcjach masażu w przednich fotelach. Jest to kilka opcji z wyborem szybkości i intensywności. Co ciekawe, pojawiła się tutaj nawet ustawienie gorących kamieniu, która nie dość, że masuje plecy, to jeszcze je grzeje.
Szczegóły hybrydy plug-in
Zapomnijmy jednak o szmerach-bajerach i skupmy się na poważnych rzeczach dotyczących pojazdu. W tym przypadku E-tense to hybryda plug-in z łączną mocą 360 KM i maksymalnym momentem obrotowym równym aż 520 Nm. To zapewnia przyspieszenie do setki w 5,6 sekundy oraz 235 km/h prędkości maksymalnej, a musimy sobie jasno powiedzieć, że to auto lekkie nie jest.
Wszystko dzięki współpracy 1,6-litrowej jednostki benzynowej z turbo i dwóm silnikom elektrycznym (jeden przy przedniej, a drugi przy tylnej osi). Nie dość, że to sprawia iż auto jest czteronapędowe, to samochód potrafi na czystym prądzie przejechać spokojnie 40-50 kilometrów.
Za kierownicą DS7 E-tense
Oczywiście kierowca ma do wyboru kilka trybów jazdy oraz automatyczną skrzynię biegów, więc można lekko zmienić charakterystykę tego samochodu. Nadal jednak jest to bardzo miękki i komfortowy samochód, który głównie dba o spokój swoich pasażerów. Niestety lekkie nastawy powodują, że auto potrafi się trochę przechylić, a precyzja prowadzenia daleka jest od sportowych samochodów.
Bak wielkości wiaderka
Niestety inżynierowie tej wersji za bardzo skupili się na technologii hybrydowej i zapomnieli o tym, że to auto potrzebuje też paliwa. Bak ma ledwie ponad 40 litrów pojemności, więc zasięg samochodu jest naprawdę niewielki. Ledwie ponad 400 km jak na tak duży samochód to marny żart, ale w sumie przy codziennym ładowaniu baterii powinno jakoś wystarczyć.
Gdy akumulatory są naładowane, to DS7 potrafi palić naprawdę 1-2 litry na 100 km. Niestety gorzej dzieje się, gdy one się rozładują (kierowca ma wpływ na to czy chce jeździć hybrydowo, czy jak najbardziej bezemisyjnie). Wówczas średnie spalanie, to 8 litrów, a w mieście nie problem dobić do wyników równych 10 l / 100 km.
Ceny DS7 w 2023 roku
Egzemplarz ze zdjęć, to wydatek ponad 340 tysięcy złotych. To zdecydowanie poziom premium, ale fakt, że mamy najlepszą wersję tego modelu do dyspozycji. Bazowo, bez hybrydowej inżynierii, DS7 może kosztować minimalnie niecałe 200 tysięcy złotych. Trzeba przyznać, że prawie 70 % różnicy ceny między tymi wersjami robi wrażenie.
Osobiście raczej byłbym bliżej zwykłej wersji benzynowej z napędem na jedną oś, bo to co najlepsze jest w tym modelu, to design, a ten jest podobny niezależnie od wydanej kwoty w salonie.
Czas kończyć
Nowe DS7 straciło przydomek Crossback, ale to nie znaczy, że lifting niczego nie poprawił. Głównie dodał trochę sznytu i wyposażenia, a także zrewidował gamę silników. Czy wersja E-tense jako hybryda z niewielką baterią jest najlepsza? Tak bym tego nie nazwał, ale wiele cech marki DS. jest naprawdę przyjemnych!
Konrad Stopa
Fot. Karol Tynka
Zdjęcia DS7 E-tense 4×4:
Dane techniczne DS7 E-tense 4×4:
Silnik: R4, hybryda plug-in
Moc: 360 KM
Maksymalny moment obrotowy: 520 Nm
Skrzynia biegów: automatyczna
0-100 km/h: 5,6 s
V-max: 235 km/h
Cena: od 199 tys. złotych