Jest dyskretny i elegancki, ale jednocześnie potrafi skopać tyłek prawie wszystkim hothatchom. Poznajcie Volvo S60 T8 Polestar Engineered, które pod karoserią pospolitego sedana kryje kawałek porządnej technologii.
Dyskrecja zawsze była mocną stroną Volvo. Wiele osób, które nie chcą się obnosić z bogactwem wybiera samochody tej marki, żeby nie rzucać się w oczy. Jak w takim razie Szwedzi mieli zrobić samochód o aspiracjach sportowych? Przecież imponujące bodykity i głośne wydechy zazwyczaj przeczą idei dyskrecji. Patrząc na nowe S60 T8 po tuningu Polestara muszę stwierdzić, że chyba się udało nie przesadzić w żadną stronę. Jednocześnie osiągi tego samochodu są więcej niż wystarczające.
Atleta w cywilu
Volvo S60 w wersji od Polestar przypomina mi Roberta Lewandowskiego , który zamienił trykot Bayernu Monachium na elegancką koszulę i marynarkę. Tylko wprawne kobiece oczy potrafią wtedy dostrzec rzeźbę mięśni ukrytą pod pozornie pospolitym okryciem. Myślę, że Robert nawet w cywilu potrafi nieźle przykopać. Karoseria S60-tki jest właśnie takim ubraniem, które skrywa potężną moc.
Na nadwoziu S60 Polestar Engineered nie znajdziecie nawet grama chromu. Wszystkie tego typu elementy dekoracyjne zastąpił błyszczący, czarny plastik. Przede wszystkim chodzi o grill przedni, obwódki okien i lusterka. Trudno nie zauważyć ogromnych felg z kutego aluminium, ale jeszcze bardziej widać żółto-złote zaciski hamulcowe Brembo. Strasznie podoba mi się, że zacisk przedni od ramion felgi dzielą może z 2 mm przestrzeni. Sprawia to wrażenie, że naprawdę są tu tak duże hamulce jak tylko się fizycznie da. Do tego dwa białe logotypy Polestara, które osobom postronnym niewiele mówią. Dla mnie są jak podpis mistrza na obrazie – niby gdzieś tam z boku, ale to właśnie stanowi o ostatecznej wartości dzieła.
Jarają mnie takie szczegóły jak złote pasy bezpieczeństwa. Spotkałem się z opinią, że nie pasują w środku do żadnego innego elementu i wygląda to na wiochę. Ja to widzę jako delikatną sugestię dla wszystkich nieświadomych pasażerów, że to nie jest taki zwykły samochód i potrafi nieźle wystraszyć przyspieszeniem.
Polestar zmienił głównie oprogramowanie
Ja tu o sportowych akcentach, a zapomniałem do tej pory wspomnieć o hybrydowej naturze Volvo. Tak jak wszystkie auta szwedzkiej marki z napisem T8 na tylnej klapie mamy tu do czynienia z układem typu plug-in hybrid. Oznacza to, że po naładowaniu niewielkiego akumulatora umieszczonego w tunelu środkowym można na samym prądzie przejechać do 35 km. Motor elektryczny umieszczony przy tylnej osi ma 87 KM. Na papierze niewiele, ale jego wkład w napęd samochodu jest ogromny. Przede wszystkim dodaje on elektrycznego boostu w momencie, gdy dwulitrowa benzyna dopiero wchodzi na obroty albo gdy skrzynia redukuje bieg.
Polestar popracował nad zestrojeniem układu napędowego. Wszystko co udało się osiągnąć zebrali w jednym dodatkowym trybie nazwanym po prostu ‘Polestar Engineered’. Do momentu jego włączenia auto jest dynamiczne, ale nie wykracza w ogóle poza to, co znamy z innych Volvo. Dosyć podobnie się czułem w V60 T8 jak i w S60 T5. Uruchomienie trybu zorientowanego na osiągi wyostrza wszystko oprócz zawieszenia, ale o tym za chwilę. Polestar pokazał jak wiele zależy od oprogramowania silnika. Jak widać na filmiku z przyspieszenia auto liniowo się rozpędza i to w całym zakresie dozwolonej prędkości. Volvo po prostu robi pasażerom bardzo luksusowy rollercoster emitując przy tym tylko szum.
Zawieszenie Ohlins – sztuka dla sztuki
Właściwie brakuje mi tu dwóch rzeczy. Pierwszą jest zawieszenie adaptacyjne zmieniające się wraz z trybami jazdy. Owszem, Polestar wymienił zawias. Jest niższy i firmowany przez Ohlins, ale regulowany ręcznie. Pod maską na kielichach są pokrętła, które normalnie można ręcznie przekręcić bez narzędzi. Nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, żeby ktoś miał to robić w zależności od potrzeb. Założę się, że każdy zrobi to raz, a potem już nie zmieni do końca swojej przygody z tym samochodem. Żałuję teraz, że nie pobawiłem się ustawieniami zawiasu podczas testu, bo auto było dość komfortowe, a ja nie mam pojęcia czy to było ustawienie twarde czy miękkie. Tak czy inaczej jest to element bardziej o znaczeniu marketingowym niż praktycznym.
Drugą rzeczą jakiej mi brakuje jest dźwięk. Może to był zamysł wedle idei dyskrecji, ale Volvo w ogóle nie brzmi. Uważam, że Polestara będą kupować ludzie z odrobiną benzyny we krwi i dla nich przydałby się jakikolwiek odgłos z rur wydechowych. AMG pokazało już, że nawet z dwulitrowej benzyny coś tam da się osiągnąć. Mogli też iść na skróty i puścić odgłosy z głośników systemu Bowers & Wilkins. To byłby najbardziej szlachetnie brzmiący fejkowy wydech ever.
Współżycie na wysokim poziomie
Już oficjalnie mogę przyznać: wszystkie nowe Volvo mają najbardziej brudzące się ekrany multimediów w historii ludzkości. Koszmar pedanta, gdy zgasi samochód i nagle widzi te wszystkie tłuste odciski… W nagrodę uszy wszystkich na pokładzie są pieszczone wspaniałym systemem audio, a ramiona obejmowane miękką i pachnącą czarną skórą. Nie lubię czarnych wnętrz, ale tutaj siadło jak marzenie dzięki białym przeszyciom i eleganckim detalom.
Hybrydyzacja S60 przebiegła bez poważniejszych konsekwencji dla przestrzeni pasażerskiej. Baterie ukryte są w tunelu środkowym, dlatego mimo braku wału napędowego środkowy pasażer z tyłu musi siedzieć po turecku. Bagażnik też nie ucierpiał, ale w sedanie mało mnie to obchodzi. Jak chcesz mieć Volvo po staremu to wybierz kombi, ale nie będzie aż tak eleganckie.
S60 od V60 odróżnia coś więcej niż tylko rodzaj nadwozia. Mam wrażenie, że one mają inaczej zestrojony układ jezdny, dzięki czemu S60 prowadzi się jakoś tak lżej. Z tego powodu miałem dużą chętkę na jazdę Polestarem, w którym dochodzi jednocześnie spory zastrzyk mocy względem T5 czy T6. Oj tak, 405 KM pod prawą stopą to naprawdę duży potencjał. Reakcja na gaz jest natychmiastowa i wręcz uzależniająca niczym w samochodzie elektrycznym. Przez korki toczyłem się na prądzie korzystając z błogiej ciszy, ale spalanie i tak mi wyszło 11-12 litrów podczas całego testu. To dlatego, że jak już korek dotarł do świateł to nie mogłem się oprzeć, by nie wystrzelić spod nich jak oparzony zając zostawiając w tyle stawkę. Takie tam dziecinne zabawy za kierownicą bardzo poważnego samochodu.
Polestar nie jest bez wad, ale bez konkurencji
Największą siłą Volvo S60 T8 Polestar jest właśnie to, że nie wymaga wyrzeczeń. Nie jest twarde ani głośne, zachowuje dyskrecję każdego innego Volvo, a przy tym ma niezłego kopa. Nie rozumiem idei ręcznego ustawiania zawieszenia w sedanie klasy średniej. Chciałbym czasem słyszeć basowy pomruk z wydechu, wystarczyłoby tylko troszeczkę przy przyspieszaniu. Z istotnych wad to byłoby tyle. Nawet spalanie mnie tak nie przeraża, bo obecnie mam samochód, który wciąga tyle samo. Poza różnymi pierdołami nie potrafię się tutaj do niczego przyczepić. To oficjalnie moje ulubione obecnie produkowane Volvo. Niestety przyszedł w końcu ten dzień gdy trzeba było zwrócić białego sedana do parku prasowego, choć bardzo się z nim zaprzyjaźniłem.
Najbardziej zadziwiające jest to, że ten samochód nie ma konkurencji. Niemieccy rywale w wersjach hybrydowych nie mają więcej niż 320 KM. Najbliższy mocą i charakterem jest całkowicie benzynowy Mercedes C43 AMG (390 KM), ale Volvo jest bazowo tańsze o 25 tys. zł. Mówimy o kwotach rzędu 299 tysięcy za Szweda i 323 tysiące za Merca. Szczegółową ofertę Volvo w zakresie modelu S60 znajdziecie na stronie producenta..
Bartłomiej Puchała
Wygląd: | [usr 10] |
Wnętrze: | [usr 9] |
Silnik: | [usr 9] |
Skrzynia: | [usr 9] |
Przyspieszenie: | [usr 10] |
Jazda: | [usr 10] |
Zawieszenie: | [usr 8] |
Komfort: | [usr 9] |
Wyposażenie: | [usr 10] |
Cena/jakość: | [usr 7] |
Ogółem: | [usr 9.1 text=”false” img=”06_red.png”] (91/100) |
Galeria
Dane techniczne
Silnik: R4, turbobenzyna + silnik elektryczny
Pojemność: 1969 cm³
Moc: 405 KM przy 5800 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 670 Nm przy 2200-4800 obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna 8b
Napęd: AWD
0-100 km/h: 4,4 s
V-max: 250 km/h
Zbiornik paliwa: 60 l
Cena: od 299 200 zł, testowany 359 990 zł