Co można zrobić z Peugeotem 208, żeby był bardziej praktyczny i trafił w gusta szerszej rzeszy kierowców? Wystarczy go trochę podnieść, dać mu większe koła, napompować karoserię, dorzucić do nazwy jedno zero i gotowe. Nie jestem miłośnikiem crossoverów, bo będąc ptakami nielotami jedynie udają jastrzębie, ale tygodniową przygodę z 2008 wspominam bardzo dobrze.
Z miłością do francuskich samochodów jest różnie – wielu kierowców jej nie podziela, ale są też tacy, którzy nie potrafiliby jeździć innymi autami. Ja nie należę do żadnego z tych obozów, ale cenię Francuzów za stylistyczną i technologiczną odwagę, za dołożenie wielu cegiełek do historii motoryzacji i motosportu, za komfort, z jakim jazda każdym francuskim autem się kojarzy. Miałem w swoim życiu dwa Peugeoty i jednego Citroena. Wszystkie wspominam z łezką w oku, tak jak zresztą każde inne auto.
Do dziś wspominam też pierwszą jazdę samochodem bez prawa jazdy. Miałem 16 lat, umiałem już jeździć, a mama kolegi odebrała właśnie z salonu Peugeota 206. Kolega dostał kluczyki na zasadzie „masz, możesz sobie go przeparkować”. Nam jednak nie w głowie było parkowanie. My woleliśmy jechać przed siebie. Jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy. Przejechaliśmy 206-tką, zmieniając się za kierownicą, kilkadziesiąt kilometrów. Było trochę strachu, ale którego młodego człowieka nie napędza w życiu adrenalina? Później, po otrzymaniu prawa jazdy, wiele razy marzyłem o takiej 206-tce. Nigdy nie udało mi się tego marzenia zrealizować. I choć 206 to już leciwe auto, nadal bardzo mi się podoba. O wiele bardziej niż jego następca – model 207. O nim w zasadzie nie mam nic do powiedzenia. 208 to jednak znowu przełom; stylistyczny, ale i konstrukcyjny.
I właśnie na 208-ce Peugeot postanowił zbudować crossovera. I trzeba przyznać, że zabieg ten był mocno trafiony. 2008-ek na mieście widuję całkiem sporo i wcale nie są to najtańsze wersje. Patrząc na to auto z zewnątrz trudno się dziwić, że podbija serca. Jest bowiem po prostu ładne. Wyraziste światła, mocne przetłoczenia boków, sprawiający wrażenie większego przód z charakterem – 2008 na pewno nie jest to mdły i nijaki. Nie jest też jednak typowym”modnisiem”, dzięki czemu mężczyzna może spokojnie używać go na co dzień.
Środek auta również jest nowoczesny i moim zdaniem naprawdę dobrze wykończony. Miejscami jest oczywiście twardo – pamiętajmy na jakim aucie 2008 bazuje, ale nic nie skrzypi, nie trzeszczy, nie odkształca się. Deska rozdzielcza jest identyczna jak w 208, ale nie uważam tego za wadę. Jej design jest atrakcyjny, a do małej kierownicy chyba już wszyscy zdążyli się przyzwyczaić. Przy moim wzroście (174 cm) udało mi się bez problemu ustawić ją tak, żeby widzieć wszystkie zegary, ale wiem, że wielu wyższych kierowców ma z tym problem. Za średnio intuicyjny uznaję ekran obsługujący multimedia, nawigację i wentylację w aucie (taki sam ekran znajduje się obecnie w każdym samochodzie koncernu PSA) – plus jednak za to, że temperaturę możemy ustawić również na panelu znajdującym się poniżej ekranu.
Przednie fotele są bardzo wygodne i świetnie trzymają ciało na boki. Z tyłu natomiast mamy całkiem pojemną kanapę – nie jestem tylko przekonany czy to, co wygląda na skórę rzeczywiście nią jest. Ja obstawiam jednak skórę ekologiczną, czyli skaj. Bagażnik o pojemności 350 litrów jest ustawny i powinien wystarczyć na zakupy, ale też i na kilkudniowe wakacje. Dłuższy pobyt będzie jednak wymagał boksu na dachu. Podsumowując wnętrze – widoczność we wszystkich kierunkach jest dobra, materiały wykończeniowe zapraszają do dalekich podróży, a wygoda czterech miejsc (środkowe miejsce na tylnej kanapie jest bardzo awaryjne) nie wymaga częstych przystanków.
O to, żeby jazda do upragnionego celu była przyjemna dba 1.2-litrowa, trzycylindrowa (nie powinna już dziwić) jednostka napędowa o mocy 110 KM. W Peugeocie 308 miałem do czynienia ze 130-konną odmianą tego motoru i byłem zachwycony, chociaż moja jazda ograniczyła się do kilkunastu minut. Jeżeli chodzi o 2008 miałem zapisanego diesla 1.6 e-HDI, czyli silnik, który po prostu uwielbiam. Odbierając testowany egzemplarz – a o tym, że będzie to 1.2 PureTech dowiedziałem się podczas wizyty w salonie – miałem obawy, czy będę w stanie jeździć nim równie ekonomicznie i wydajnie, co wersją wysokoprężną.
Moje obawy okazały się jednak niepotrzebne. Ten silnik jest genialny i wcale nie zamierzam cofać tych słów. Przede wszystkim weźmy spalanie – średnio 6,8 litra na 890-kilometrowej trasie. To niewiele więcej, niż zużyłby silnik wysokoprężny, a 1.2-litrowa, benzynowa jednostka ma o wiele przyjemniejsze w odczuciu „odejście” (10,3 sekundy do 100 km/h) i dźwięk. Trzycylindrowa jednostka brzmi bowiem o wiele lepiej niż podobne wymysły współczesnej inżynierii u konkurencji – w górnych fazach obrotów potrafi zaryczeć naprawdę drapieżnie, nie męcząc jednak słuchu swoją pracą.
Wracając do spalania. W mieście maksymalne zużycie wyniosło 8,5 litra, chociaż bez problemu udawało mi się w warszawskich korkach utrzymywać lekko powyżej 8 lirów, a na trasie, przy średniej prędkości przelotowej, 2008 zadowalał się 5,4 l/100 km. Jazda z prędkością autostradową i lekko powyżej oznaczała wypalenie 7,4 litra bezołowiowej z baku na każde 100 kilometrów.
A pamiętajmy, że w testowany egzemplarz, poza tym, że jest podniesionym crossoverem, opuścił fabrykę ze skrzynią automatyczną. 6-biegowa skrzynia EAT6 (Efficient Automatic Transmission) marki Aisin zmienia biegi bardzo płynnie, świetnie wyręczając kierowcę. Nie mam do niej żadnych zastrzeżeń.
A prowadzenie? Peugeot 2008 jeździ bardzo przyjemnie. Nie jest typem sportowca, ale chyba nikt tego od niego nie oczekuje. Dziury pokonuje dość sprężyście, a zakrętach nie kładzie się na boki. Układ kierowniczy, mimo dość miękkiej charakterystyki również nie denerwuje. Jak dla mnie jedyną poważną wadą tego auta jest brak, chociażby w opcji, napędu 4×4. Oferowany tu za dopłatą system Grip Control (testowany egzemplarz nie był w niego wyposażony) w żaden sposób nie nie jest w stanie tego wynagrodzić. A szkoda, bo wjeżdżając w dość grząski teren, tylko brak napędu na wszystkie koła powstrzymał mnie przed zapuszczeniem się jeszcze dalej – tam, gdzie przednionapędowe samochody nie mają już żadnych szans…
Podsumowując.
Nie będę powielał schematów, więc nie napiszę po raz kolejny, że mamy modę na przednionapędowe crossovery, a Peugeot 2008 świetnie się w tę modę wpisuje. Zakończę może tak – jeżeli młodzi, aktywni ludzi poszukują nowego, modnego, ładnie wyglądającego i dobrze jeżdżącego samochodu – to powinni udać się do salonu Peugeota na jazdę próbną.
Peugeot 2008 w testowanej wersji Allure (bez opcji) to konieczność wyjęcia z portfela 75 900 zł. Choć można taniej – słabiej wyposażona wersja Access to wydatek niecałych 70 tys. zł. Wydaje się to dość dobrze skalkulowaną propozycją!
Jak zwykle czekam na komentarze!
Adam Gieras
Wygląd: | [usr 7] |
Wnętrze: | [usr 7] |
Silnik: | [usr 8] |
Skrzynia: | [usr 8] |
Przyspieszenie: | [usr 7] |
Jazda: | [usr 7] |
Zawieszenie: | [usr 7] |
Komfort: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 7] |
Cena/jakość: | [usr 7] |
Ogółem: | [usr 7.2 text=”false” img=”06_red.png”] (72/100) |
Podstawowe dane techniczne:
Pojemność silnika: 1199 cm3
Moc: 110 KM pzy 6250 Nm/min.
Doładowanie: turbosprężarkowe
Skrzynia biegów: automatyczna EAT6, 6 biegowa
Napęd: na przednią oś
Pojemność zbiornika paliwa: 50 l
0-100 km/h: 10,3 sekundy
V-max: 188 km/h
Spalanie średnie z 890 km testu: 6,8 l/100 km