Marki mają to do siebie, że od czasu do czasu muszą coś zmieniać, by mieć okazję do pochwał. Nie zawsze jest jednak budżet na nową generację lub lifting. Wówczas zostają wersje specjalne. I z taką sytuacją spotkałem się odbierając na test Mitsubishi ASX w wersji Insport.
Co kryję się za tym przydomkiem? Daleko szukać nie trzeba, ponieważ ASX rzuca się w oczy od razu. Poza niebieskim lakierem, który ozdobiony został naklejkami wzdłuż progów, samochód zyskał też wiele czerwonych akcentów. Plastik w tej barwie pojawił się na przednich i tylnych zderzakach. Dodając do tego czarne felgi (18-calowe również z czerwonymi wstawkami) ten japoński crossover wygląda dosyć oryginalnie. Nie da się ukryć, że kilkuletni już projekt ASX w tej limitowanej edycji jakoś się wyróżnia.
Czy na tyle, żeby mi się wizualnie spodobał? Nie do końca, ale fakt, że takich aut będzie tylko 100 egzemplarzy wprowadza pewną nutkę mojego zainteresowania.
Zajrzyjmy do środka
Gdy wsiądziecie do środka nie zdziwi was fakt, że ASX w prawie niezmienionej formie na rynku jest już 10 lat. Naprawdę Mitsubishi zapomniało trochę o zmieniających się gustach europejskiego klienta i jest tu dość archaicznie. Nie powiem, że brzydko, bo wszystko jest na swoim miejscu, wszystkie funkcje łatwo obsłużyć i znaleźć, ale ich wygląd mógłby być ładniejszy.
Osobiście nie postawiłbym na dekorację konsoli centralnej udawanym karbonem z plastiku, ale za to nowy system medialny z dużym dotykowym wyświetlaczem jest bardzo dobry. Może nie ma w nim nawigacji, ale łączność z telefonem zarówno przez Bluetooth, jak i AndroidAuto/Carplay działa wyśmienicie, więc w tym aspekcie na szczęście Mitsubishi poszło z duchem czasu.
Inna względem standardowej wersji jest też czarna podsufitka oraz specjalna tapicerka, która wykonana została z zamszu i skóry. Wygląda całkiem dobrze, a do tego jest przyjemna w użytkowaniu.
Ładowność samochodu
Na szczęście dużą zaletą środka ASX są jego możliwości ładunkowe. Kabina pasażerska tego Mitsubishi jest naprawdę spora. Nawet na tylnej kanapie zmieści się trójka pasażerów, którzy nie muszą być ze szkoły podstawowej.
Problemów nie powinno być pod tym względem również w bagażniku, ponieważ pojemność 406 litrów to całkiem sporo. Foremny kształt kufra i podwójna podłoga potęguje to wrażenie. Przeszkadzać może jedynie wysoki próg załadunku, ale to normalne w wyższych samochodach.
Oldschoolowe rozwiązania pod maską
Mowa tu o dwulitrowym silniku benzynowym, który kiedyś stosowano w Outlanderze. Moc 150 KM oraz turbosprężarka zapewnia odpowiednią dynamikę dla takiego samochodu. Podobnie jest też z ekonomią użytkowania tego motoru. Mniej więcej jest to średnio 7-8 litrów na 100 kilometrów. W mieście ta wartość dużo nie urasta, ale 60-litrowy bak nie wystarcza za długo.
Na szczęście motor ten pomaga w osiągnięciu prędkości autostradowych bez zbędnych wymagań. Niestety w wyższych prędkościach hałas dobiega do środka auta, a wyciszenie ASX’a mogłoby być zrobione lepiej.
Sama jazda
Patrząc na osiągi Mitsubishi ASX można rzec, że samochód nie jest zbytnio sportowy i dopisek Insport nie jest zbyt jasny. Maksymalna prędkość tego auta to 190 km/h, a do pierwszej setki auto rozpędza się w 10,2 sekundy. Biorąc to pod uwagę trzeba od razu sobie powiedzieć o miejskim przeznaczeniu tego samochodu, więc nikt nie będzie od niego wymagał torowych emocji i szybkiej jazdy.
Słowo uwagi muszę poświęcić automatycznej skrzyni z wirtualnymi przełożeniami. Powtórzę się mówiąc, że nie jestem fanem tego rozwiązania, ale w przypadku ASX zdecydowanie takie rozwiązanie działa dość opornie. Myślę, że z manualną przekładnią samochód byłby lepszy w odczuciu kierowcy. Do dyspozycji pojawiły się manetki, ale szczerze nie za bardzo ich używałem, bo niewiele zmieniały w działaniu automatu.
Limitowane sztuki kosztują
Jeśli czegoś będzie 100 sztuk, to wiadomo, że cena nie będzie niska. W zależności od skrzyni biegów auto może kosztować 102 tysiące złotych (z manualem) lub 108 tysięcy zł z automatem. Czy warto dopłacać za specjalną wersję? Najtańsze ASX dostaniecie za 78 tysięcy złotych, więc już sami oceńcie.
2WD
Mitsubishi ASX w salonie można zakupić w wersji czteronapędowej. Odmiana Insport jednak nie oferuje takiej możliwości, co nie znaczy, że jest to wadą. Pamiętajmy, że takie Mitsubishi to crossover, który wygląda trochę terenowo, ale samochodem na offroad nie jest. Można się nim więc wybrać na działkę z gorszym dojazdem, ale nie po mokrych łąkach nie ma co szaleć.
Podsumowanie
Mitsubishi ASX w wersji Insport zwraca na siebie uwagę na ulicy. Sprawia, że ludzie naprawdę się zanim oglądają. Nie wiem jednak czy taka kolorystyka nadwozia nie jest zbyt krzykliwa i czy zawsze te reakcje są pozytywne. Dla mnie to auto typowo miejskie i w takim środowisku sprawdza się doskonale. Czy jest najlepsze w klasie? Na pewno trzyma się w czołówce ze swoim oldschool’owym stylem i faktycznie takich aut nie będzie już w przyszłości za dużo, więc warto takim autem się też zainteresować
Konrad Stopa
Wygląd: | [usr 6] |
Wnętrze: | [usr 6] |
Silnik: | [usr 7] |
Skrzynia: | [usr 5] |
Przyspieszenie: | [usr 6] |
Jazda: | [usr 7] |
Zawieszenie: | [usr 8] |
Komfort: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 7] |
Cena/jakość: | [usr 7] |
Ogółem: | [usr 6.5 text=”false” img=”06_red.png”] (65/100) |
Dane techniczne:
Silnik: R4, benzynowy
Pojemność: 1998 cm³
Moc: 150 KM przy 6000 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 195 Nm przy 4200 obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna, CVT
Napęd: przedni
0-100 km/h: 10,2 s
V-max: 190 km/h
Zbiornik paliwa: 60 l
Cena: od okolic 102 tysięcy zł