Mercedes jako jeden z nielicznych postanowił wejść zdecydowanym krokiem w świat elektrycznych „dostawczaków” prezentując trzy modele napędzane prądem – eSprinter, EQV oraz eVito, dostępne w odmianie Furgon oraz testowanej i bardziej osobowej Tourer. W tym miejscu rodzi się pytanie – czy coś takiego w ogóle ma sens?
Głównymi założeniami przy wyborze busa lub pojazdu dostawczego jest jego cena, użyteczność oraz niezawodność. Tego typu samochody kupuje się z myślą o pracy, dlatego też bardzo często nawijają one spore przebiegi w bardzo krótkim czasie.
Czysto teoretycznie elektryczne Vito ma wszystko czego potrzeba – dostępne jest w dwóch wariantach nadwozia: testowanej długiej mierzącej 5,14 metra, oraz ekstra długiej mierzącej 5,37 metra, jest tak samo użyteczne jak odmiany z klasycznymi silnikami, ma zapewnić nam zasięg na poziomie 359 kilometrów i być przy tym znacznie tańszym w eksploatacji od swych spalinowych odpowiedników, w praktyce jednak nie wszystko wygląda aż tak kolorowo.
Różnice względem VITO
Zacznijmy jednak od tych rzeczy, w których eVito wypada naprawdę dobrze. Przede wszystkim elektryczna odmiana wygląda tak jak każda inna, co dla mnie jest sporą zaletą. Poza „pistacjowymi” rejestracjami elektryczność Vito zdradza tylko i wyłącznie klapka na przednim zderzaku, za którą znajdziemy złącze do ładowania.
Równie pozytywnie w mojej ocenie wypada wnętrze. Choć jest ono czarne i ponure oraz wykonane z bardzo twardych tworzyw to odwdzięcza się nam świetną użytecznością oraz łatwością obsługi. Tutaj także Mercedes nie wysilał się na osobny projekt i jedyne co wyróżnia eVito na tle innych odmian to zestaw wskaźników, gdzie w miejscu obrotomierza pojawił się „ekonomizer” pokazujący jak intensywnie wykorzystujemy silnik elektryczny.
Jeśli ktoś ma w swojej flocie spalinowe Vito to przesiadka do elektrycznej wersji nie będzie stanowiła żadnego problemu. Cały zestaw baterii został umieszczony pod podłogą dzięki czemu w 8 – osobowej kabinie jest ona całkowicie płaska, a akumulatory nie wpływają w żadnym stopniu na użyteczność pojazdu. Widać to chociażby po pojemności bagażnika, która wedle specyfikacji wynosi od 990 litrów do pokaźnych 4630 litrów.
Równie pozytywnie, a przy tym zaskakująco wypadają właściwości jezdne eVito. Za sprawą umieszczenia baterii w podłodze znacząco obniżono środek ciężkości, dzięki czemu samochód prowadzi się zadziwiająco dobrze i trochę dziwnie. Wysoka pozycja za kierownicą w połączeniu z dużą karoserią i nisko umieszczoną masą sprawia, że w zakrętach Vito zachowuje się zupełnie inaczej niż się tego spodziewamy. Wchodząc w zakręt jesteśmy przygotowani na położenie się „budy” i sporą bezwładność połączoną z brakiem precyzji, a w praktyce samochód jedzie jak po sznurku nie przechylając się prawe w ogóle. Wrażenie jest naprawdę dziwne, jednak Vito jest przewidywalne i stabilne w swym zachowaniu.
Jedyną pozostałością po klasycznych odmianach jest typowo „dostawczakowy” układ kierowniczy z ogromnym przełożeniem. Zawieszenie bardzo sprawnie radzi sobie z utrzymywaniem w ryzach masy przychodzącej wraz z bateriami nie hałasując zbyt przesadnie na większych czy mniejszych nierównościach. Pod tymi względami eVito zaskoczyło mnie najmocniej bo jakością prowadzenia znacznie bliżej mu do aut osobowych niż busów.
Elektryczne VITO
Akumulatory w eVito mają całkowitą pojemność na poziomie 100 kWh, jednak Mercedes jako jeden z nielicznych producentów podaje ich użytkową pojemność, która wynosi równe 90 kWh. Silnik elektryczny dysponuje mocą ciągłą na poziomie 70 kW (95 KM) i mocą maksymalną równą 150 kW (204 KM). Moment obrotowy wynosi 362 Nm, a prędkość maksymalna to 140 km/h, która opcjonalnie może zostać podniesiona do 160 km/h.
Pod kątem silnika nie można mieć zastrzeżeń – elektryczna jednostka radzi sobie naprawdę dobrze z napędzeniem samochodu w każdym zakresie prędkości. Nie miałem niestety okazji zapakować Vito do granic jego możliwości, jednak przy 4 pasażerów nie miał on większych problemów. Co ciekawe, elektryczna wersja Vito jest jedyną w gamie, która posiada napęd na przednią oś – warianty z klasycznymi silnikami posiadają napęd na tył lub na obie osie.
Jeśli chodzi o ładowanie elektrycznego Vito to ładujemy się za pomocą złącza CCS, a jego wewnętrzna ładowarka obsługuje moc ładowania wynoszącą 11 kW przy źródle prądu przemiennego (AC) na przykład z domowego Wallboxa o ile posiadamy 3 – fazowe przyłącze sieciowe. W takim wypadku ładowanie samochodu trwa równe 10 godzin. Ładując samochód z domowego jednofazowego gniazdka 32A moc ładowania spada do dramatycznych 7,4 kW co sprawia, że czas ładowanie wydłuża się nam do około 14 godzin.
Najgorzej jest, gdy podepniemy Vito do klasycznego domowego gniazdka – ładujemy wtedy z mocą około 2 – 3 kW przez co ładowanie od zera do pełna będzie trwało około 35 godzin. Co oczywiste, najkrótszy czas osiągniemy podpinając samochód do stacji szybkiego ładowania, która podaje nam prąd stały (DC) z mocą do 110 kW. Wtedy naładowanie rozładowanego eVito do 100% zajmie nam niecałą godzinę. Oczywiście elektryczne Vito posiada opcje rekuperacji energii, która może działać aż w 5 poziomach. Stopniem rekuperacji sterujemy za pomocą łopatek za kierownicą i w jej maksymalnym ustawieniu możemy w zasadzie zapomnieć o używaniu hamulca. Jeśli nie jesteście maniakami odzyskiwania prądu to zawsze można ustawić poziom automatycznej rekuperacji (wystarczy przytrzymać łopatkę), w którym to samochód bazuje na danych z radaru i sam dobiera siłę hamowania.
„Spalanie” prądu
Mercedes deklaruje, że eVito ma przejechać na jednym ładowaniu do 359 km w cyklu mieszanym. Cóż w teorii zasięg ten nie wygląda jeszcze tak źle, jednak w praktyce jest nieco inaczej. Testowanie samochodu przypadło mi na okres lekkiej zimy – trochę śniegu, temperatury delikatnie poniżej zera więc dla elektryka to jedne z cięższych warunków, a dla nas opcja na realne sprawdzenie potencjału siedzącego w akumulatorach dostawczego Mercedesa.
Odbierając samochód do testu bateria była naładowana w pełni i samochód chwalił się, że da radę przejechać 307 km. Niestety, wystarczyło włączyć ogrzewanie i przejechać dosłownie 14 km w Warszawskich korkach, by zasięg spadł do 258 km. Pomiar zużycia energii w mieście wykonywałem dwa razy by mieć pewność co do osiągniętych wyników. Za pierwszym razem po przejechaniu około 45 km średnie zapotrzebowanie na prąd wynosiło 42,1 kWh na 100 km. Przy okazji drugiego pomiaru było nieco cieplej i po przejechaniu 20 km udało mi się uzyskać zużycie prądu na poziomie równych 40 kWh na 100 km co pozwala nam szacować, że średnio w warunkach miejskich eVito będzie w stanie przejechać na jednym ładowaniu około 200 – 230 km.
Poza miastem, jeżdżąc z prędkościami w okolicach 90 km/h samochód potrzebuje około 32 kWh na przejechanie 100 km co daje nam zasięg w okolicach 280 km. Zwiększenie prędkości do 120 km/h podnosi zużycie do 37 kWh i spadek zasięgu do około 240 km. Jazda z prędkością autostradową podbija nam zużycie prądu do srogich 48 – 50 kWh przez co zasięg spada poniżej 200 km. Bez większych problemów samochód wpiąłem dwa razy do ładowarki w jednej z galerii handlowych pod złącze Typ 2 i podczas pierwszej sesji trwającej 53 minuty doładowałem 9,39 kWh, natomiast podczas drugiego ładowania trwającego zaledwie 24 minuty dołożyłem do akumulatorów Mercedesa szalone 4,2 kWh.
Oba ładowania kosztowały mnie łącznie 15zł, więc jeśli chciałbym naładować na nich samochód od zera do 100% to zapłaciłbym około 98 zł i trwałoby to około 10 godzin. Jeśli chodzi o ładowanie elektryków w Warszawie, to jest to jedna z najtańszych opcji za ładowanie ze względu na to iż płacimy tylko za przyjęte kWh. Nie musimy płacić dodatkowo za czas ładowania oraz postój. Przez 4 dni obcowania z eVito pokonałem nim 172 km w różnych warunkach i średnie zużycie prądu na całym tym dystansie wyniosło u mnie 44.5 kWh/100 km co teoretycznie pozwalałoby nam przejechać maksymalnie 203 kilometry. Samochód oddawałem z zasięgiem 60 km, a baterie były naładowane do około 25%. Gdybym nie doładował go podczas wizyt w galerii, prądu starczyłoby dosłownie na styk. Zostawiając samochód na noc „pod chmurką” z baterii uciekało około 7%.
Minusy i to nie te na akumulatorach
Kolejnym minusem elektrycznego Mercedesa jest jego masa. Duża bateria sprawia iż na pusto samochód waży aż 2703 kilogramy a jego ładowność wynosi zaledwie 797 kilogramów. Zakładając, że na pokład wsadzimy 8 osób, to na ich bagaże może zabraknąć nam już zapasu, ponieważ przekroczymy dopuszczalną masę całkowitą. Z punktu widzenia samochodu roboczego jest to dosyć spory minus. Kuleje także wyciszenie kabiny. Do około 100 km/h wewnątrz jest jeszcze akceptowalnie, jednak powyżej tej prędkości robi się w samochodzie naprawdę głośno. Przyczepić muszę się także do komfortu termicznego jaki panuje w eVito. Klimatyzacja jest dosyć wydajna, jednak przy mrozach przez połacie blachy ciepło dosyć szybko ucieka na zewnątrz, przez co zdarzało się, że pasażerowie jeżdżący z tyłu skarżyli się na niską temperaturę.
Najsłabiej wygląda niestety cennik elektrycznego Vito. Za podstawową wersję trzeba wyłożyć aż 311 735 zł. Dla kontrastu, podstawowe Vito 114 CDI ze 136 – konnym dieslem, automatem i długą wersją nadwozia zaczyna się od 164 420 zł. Testowane przez nas eVito było wyposażone w całkiem spora listę opcji, przez co jego finalna cena wzrosła aż do poziomu 364 451 zł brutto. Dla porównania wziąłem Vito 116 CDI w długiej wersji i po doposażeniu do niemal identycznego poziomu jak testowane eVito, cena zamknęła się na poziomie 243 540 zł. Z ekonomicznego punktu widzenia eVito nie ma najmniejszego sensu. Różnica w cenie względem innych odmian na poziomie 120 000 zł sprawia, że jest on mało atrakcyjną propozycją nawet biorąc pod uwagę fakt ładowania go w domu czy miejscu pracy. Dołożymy do tego jeszcze koszty ładowania samochodu „na mieście” gdzie przejechanie 100km będzie nas kosztowało około 45zł.
Przez cały test Mercedesa eVito zastanawiałem się, dla kogo powstał ten samochód i czy potencjalnie będzie on w stanie znaleźć klientów, którym nie będzie przeszkadzała jego cena oraz ograniczenia związane z brakami w infrastrukturze. Na ten moment nie widzę żadnej grupy docelowej, jednak za jakiś czas gdy samochody spalinowe nie będą mogły poruszać się po centrach miast elektryczne Vito może okazać się naprawdę niezłym narzędziem nie tylko dla kurierów (w wersji Furgon) ale głownie dla flot hotelowych wożących swoich gości chociażby na lotnisko.
W gruncie rzeczy nie jest to zły samochód, jeździ się nim bardzo przyjemnie, praktyczność (poza ładownością) jest taka sama jak w klasycznych odmianach, a dysponując szybką ładowarką w domu czas ładowania jest naprawdę do przeżycia. Mimo wad, szanuję Mercedesa za podjęcie próby i stworzenie naprawdę solidnego auta elektrycznego z dużym potencjałem.
Jakub Głąb
Dane techniczne:
Silnik: Benzyna + elektryk
Pojemność: 1984 cm³
Moc: 204 KM
Maksymalny moment obrotowy: 366 Nm
Skrzynia biegów: automatyczna
Napęd: przedni
V-max: 160 km/h
Cena: ok 365 tys. złotych