Z reguły czas niekorzystnie wpływa na samochody, które po kilku latach zostają nieco w tyle za konkurencją. Na szczęście nie wszystkie. Jednym z chlubnych wyjątków jest Mazda CX-5, która pomimo upływu lat nadal wypada świetnie. Poza jednym drobnym mankamentem.
Mazda CX-5 jest już z nami na rynku od 2011 roku i od tego czasu doczekała się dwóch generacji oraz kilku mniejszych bądź większych liftingów. Jednak poza kilkoma poprawkami jej clou pozostało takie samo. Pomimo siedmiu lat na karku ten samochód nadal cieszy oko i bez problemu może powalczyć o klientów z nowocześniejszymi konkurentami. Mazda w tym samochodzie postawiła na klasyczną szkołę projektowania – bez ogromnych ekranów i zewsząd otaczającej nas technologii. I to podoba się wielu klientom.
Ponadczasowy design
Projektanci Mazdy odwalili kawał dobrej roboty, gdyż design, który samochód otrzymał wraz z pierwszym egzemplarzem zupełnie się nie zestarzał. W drugiej generacji tylko lekko go poprawiono i śmiało moglibyśmy mówić tutaj o większym liftingu niż stricte nowej odsłonie. Ale taka jest właśnie Mazda CX-5. Idealna u podstaw. Przez ostatnie lata Japończycy tylko szlifowali swój diament, aby był jeszcze doskonalszy. Proste linie, nieprzekombinowane nadwozie oraz eleganckie rysy sprawiają, że ten samochód wyróżnia się na tle konkurentów.
Mazda zamiast robić zbędne show skupiła się na dbałości o detale, dzięki czemu możemy wyczuć pewien posmak klasy premium, choć CX-5 w żadnej mierze nie chce się do niego pakować. I to jest właśnie główny cel Mazdy. Dostarczyć dobrze wyposażonego, solidnego, eleganckiego, prostego i niezawodnego SUV-a w miarę przystępnej cenie. Robi to od wielu lat i patrząc na wyniki sprzedaży jest to dobry przepis na sukces.
Wnętrze również robi dobre pierwsze wrażenie. Łączy w sobie japońską prostotę i estetykę z nutką elegancji i niewielką szczyptą nowoczesności. Tutaj również nie znajdziemy żadnych fajerwerków tylko dobrze dopracowane detale. Japończycy nie szukali oszczędności w wykończeniu stąd też w interiorze znajdziemy wiele miękkich materiałów zamiast znanych nam z innych modeli twardych tworzyw. To duży plus. Tak naprawdę wizualnie nie ma się tutaj do czego przyczepić jeżeli tylko zrozumiemy sens tego samochodu. Jeżeli szukasz w nim nowoczesności to będziesz zawiedziony. Jeżeli jednak stawiasz na sprawdzone i konserwatywne rozwiązania będziesz zachwycony.
Klasycyzm pełną gębą
Duży plus zanotowały u mnie fotele. Pierwsze co zrobiłem po wejściu do samochodu, to stwierdziłem, że bardzo wygodnie się w nich siedzi. Co więcej, wszystko wydaje się być na swoim miejscu i na wyciągnięcie ręki. We wnętrzu dominują również fizyczne przyciski i pokrętła. W wielu modelach całkowicie zrezygnowano z tak starodawnych rozwiązań, jednak Mazda konsekwentnie przy nich została. Dla mnie to spory plus. Nie muszę przeszukiwać całego infotainmentu w poszukiwaniu konkretnej funkcji. Znajdziemy tu fizyczny panel do obsługi klimatyzacji oraz pokrętło, które służy nam do obsługi systemu podczas jazdy.
Jest to specyficzne rozwiązanie. Podczas postoju możemy cieszyć się dotykowym ekranem, natomiast podczas jazdy sterujemy nim za pomocą pokrętła. Dłużą chwilę zajmie nam przyzwyczajenie się do niego, jednak zauważyłem, że przez takie rozwiązanie zdecydowanie rzadziej korzystałem z ekranu jako kierowca. Wyświetlacz jest niewielki jak na obecne czasy i rozciąga się wzdłuż deski rozdzielczej. Sam system nie jest zbyt rozbudowany jednak znajdziemy w nim wszystkie niezbędne funkcje. Znowu nie ma żadnych fajerwerków, ale jest klasycyzm. Podobnie sytuacja przedstawia się z zegarami. Nie otrzymaliśmy cyfrowego zestawu wskaźników lecz analogowy z minimalną dawką cyfryzacji. Sama kierownica również jest bardzo wygodna i dobrze leży w dłoni. Z kolei umieszczone na niej przyciski są dobrze oznaczone i bardzo intuicyjne.
Jak CX-5 wypada w liczbach? Pojazd mierzy 4575 mm długości, 2115 mm szerokości oraz 1685 mm wysokości i może pochwalić się rozstawem osi wynoszącym 2700 mm. Pasażerowie zasiadający na tylnych siedzeniach nie powinni narzekać na brak miejsca, jednak podróż w 5 osób nadal nie będzie należała do najbardziej komfortowych. Bagażnik również nie wybija się ponad konkurencje. Przy postawionych fotelach zmieścimy w nim 506 litrów bagażu, natomiast gdy je złożymy wynik ten wzrasta do 1620 litrów.
No to gdzie jest haczyk?
Największym mankamentem tego samochodu jest 6-biegowy automat, który jest po prostu leciwy. Jeszcze kilka lat temu mógł konkurować ze swoimi rywalami, jednak dziś taka przekładnie wydaje się zbyt archaiczna. Co prawda pasuje to do całokształtu Mazdy, jednak przydałoby się zastąpić ją nowocześniejszą konstrukcją. Poza tym Mazda CX-5 nie jest demonem prędkości. Pomimo 194 KM mocy oraz 258 Nm dostarczanych przez wolnossącego 2,5-litrowego benzyniaka pierwsza setka wskoczy na licznik w 9,2 sekundy. Z drugiej jednak strony stosunkowo spory litraż sprawia, że dźwięk wydawany przez jednostkę napędową jest zdecydowanie przyjemniejszy dla ucha niż w mniejszych, turbodoładowanych silnikach. Oprócz tego jednostka napędowa doczekała się 24-woltowego układu miękkiej hybrydy, który wspiera system start&stop.
Oprócz tego ciężko mi jest do czegoś się przyczepić. Tym samochodem bardzo wygodnie jeździ się zarówno po mieście, jak i poza nim. Z kolei zawieszenie dobrze radzi sobie z nierówności. Japończycy zadbali również o dobre wyciszenie kabiny i nie poczujemy większego dyskomfortu przy szybszej jeździe autostradą.
Spalanie i ceny
Mazda CX-5 z 2,5-litrowym benzyniakiem nie zadziwi nas zużyciem paliwa w mieście. Podczas przeciętnej jazdy musimy zadowolić się spalaniem na poziomie około 10 litrów na setkę. Nie jest to najlepszy wynik. Zdecydowanie lepiej wypada na drogach krajowych, gdzie spalanie zejdzie do 6,5 litrów na setkę. Z kolei na autostradzie spalanie ponownie wzrośnie do 9 litrów. Nie jest źle, ale mogło by być trochę lepiej.
Zwolennicy silników wysokoprężnych niestety będą musieli obejść się smakiem, gdyż polska oferta składa się wyłącznie z benzyniaków. Cennik modelu otwiera kwota 157 900 złotych. W tej cenie otrzymamy 2-litrowy silnik, 165 KM mocy, napęd na przód oraz manual. Jeżeli jednak wolimy automat, to będziemy musieli dopłacić kolejne 9000 złotych. Zdecydowanie więcej zapłacimy za wersję z napędem na obie osie, która została wyceniona od 200 900 złotych, a jeżeli dorzucimy do tego 2,5-litrowego benzyniaka, to taka przyjemność wyniesie nas 219 900 złotych. Jednak w tej cenie otrzymujemy praktycznie wszystko to, czego oczekiwalibyśmy po tego typu samochodzie. Znajdziemy w nim kamerę cofania, czujniki parkowania, automatyczną klimatyzację, podgrzewane siedzenia, czy wspomniany wcześniej 10,25-calowy ekran.
Mazda CX-5 jest ciekawą propozycją na rynku, która znajdzie zarówno wielu zwolenników, jak i przeciwników. Tak naprawdę to, czy polubimy CX-5 zależy od tego, czego oczekujemy po nowym samochodzie. Klienci szukający sprawdzonego samochodu pozbawionego zbędnych dodatków i z ograniczoną technologią do niezbędnego minimum mogą traktować CX-5 jako obowiązkową pozycję do sprawdzenia. Dla innych natomiast będzie to archaiczny i nieco udziwniony samochód.
Damian Kaletka
Galeria Mazda CX-5 e-Skyactiv G AWD:
Dane techniczne Mazda CX-5 e-Skyactiv G AWD:
Silnik: R4, 2.5
Moc: 194 KM
Maksymalny moment obrotowy: 258 Nm
Skrzynia biegów: automatyczna, 6-biegowa
0-100 km/h: 9,2 s
V-max: 195 km/h
Cena testowane egzemplarza: około 240 000 złotych
Komentarze 1