Ze względu na swój nieco bardziej sportowy charakter nowa Kia ProCeed GT stanowi ciekawą alternatywę dla zwykłego Ceeda kombi.
Samochody sportowe obiektywnie mają wiele wad. Zazwyczaj są drogie, ciasne, nie mają bagażnika, a ich właściwości jezdne mogą być wykorzystane w nielicznych miejscach i sytuacjach. Tak naprawdę poza wyglądem nie mają żadnych cech, które są bezwarunkowo lepsze niż w pozostałych autach.
Kia podeszła do sprawy inaczej. ProCeed w wersji GT to próba stworzenia samochodu sportowego w taki sposób, aby z perspektywy kierowcy nadal była przyjemność z jazdy, ale bez konieczności rezygnowania z praktyczności na co dzień. W przeszłości ProCeed był hatchbackiem 3d, ale dziś taka wersja nie ma już racji bytu, dlatego nowy model jest… sportowym, efektownym kombi. Lub Shooting Brake, jak twierdzi producent.
Wady i zalety Shooting Brake’a
Pomyślcie sobie teraz o samochodzie, który pierwszy przychodzi do głowy na hasło “GT”. Bentley? Aston Martin? Ferrari? Oznaczając swoje topowe modele tymi dwoma literami Kia delikatnie ogrzewa się w blasku marek luksusowych, ale też wcale nie musi się wstydzić tego, co oferuje. Akurat w modelu ProCeed wersja GT oznacza przede wszystkim wygląd. To nie jest jakieś tam zwykłe kombi – to ma być model o dynamicznej linii i detalach świadczących o wyjątkowej pozycji w gamie. Właśnie dlatego z każdej strony dolne rejony zderzaków i progów mają czerwone akcenty, grill ma inną fakturę i ramkę, a koła przypominają mi jeden z wzorów oferowanych do Porsche 911. Do tego delikatny spoilerek nad tylną szybą i efektownie wyglądająca “płetwa rekina” w miejscu słupka C.
Prześwit ProCeeda obniżono o 10 mm i wynosi on tylko 135 mm, co ma swoje konsekwencje w eksploatacji. Auto jest naprawdę bardzo niskie, do tego stopnia, że po spakowaniu rodziny z bagażem na urlop trzeba uważać nawet na niektórych wyższych progach zwalniających, bo łatwo przytrzeć dołem. Pod tym względem Kia może sobie przybić “piątkę” z prawdziwie sportowymi furami.
Bagażnik Kii ProCeed
Przy pakowaniu wspomnianego bagażu na wakacje trzeba też pamiętać o kluczowej sprawie – mocno opadającej linii dachu z tyłu. Bagażnik ProCeeda na papierze jest ogromny – liczy sobie 594 litry – ale ta przestrzeń jest dość płaska, a głęboka na długość. Plus dla Kii za szereg zmyślnych schowków pod podłogą – w tym aucie na pewno łatwo jest utrzymać porządek. Za to w lusterku wstecznym praktycznie nic nie widać.
A czy mi się taki pomysł na auto podoba? Ogólnie tak, na pewno jest to coś innego, nieoczywistego, zwłaszcza na tle normalnego Ceed’a kombi kojarzonego często z flotami. Sylwetka ProCeeda wydaje mi się optycznie nieco za ciężka, bo i auto jest masywne. To dość mylące, bo jak na swoje rozmiary waży dość mało, jedynie 1360 kg. Ale jeśli nie było sensu robić klasycznego coupe, takiego shooting brake’a biorę w ciemno. I nie tylko ja, bo spotykałem się z wieloma pozytywnymi opiniami na jego temat.
Wnętrze w stylu premium
Tak, w środku topowa wersja GT wygląda lepiej niż niejedno auto ze znaczkiem “premium” na przodzie. Kia postarała się, żeby było na bogato – jest skóra, alcantara, piękne czerwone przeszycia, sporo jasnych wstawek i miękkich materiałów. Zazwyczaj wnętrza aut z dalekiego wschodu zdradzają swoje pochodzenie staromodnymi elementami, których w Europie już nie uświadczycie. Kia wymyka się tym schematom – jest tu bardzo europejsko w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ale w sumie ProCeed nigdy nie widział Korei. Jest to samochód oferowany tylko w Europie, zaprojektowany przez Europejczyków i produkowany w fabryce na Słowacji.
Zajmując miejsce za kierownicą ProCeeda można poczuć się wyjątkowo. Patrząc na karoserię z zewnątrz można się lekko uśmiechnąć na sugestię, że tak wygląda nowoczesne coupe, ale w środku… naprawdę jest jak w coupe, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Siedzisz nisko, czujesz niezłe podparcie sportowego fotela i obejmujesz dłońmi niezbyt dużą, podciętą u dołu kierownicę. Niemal przy samym czole masz górną krawędź przedniej szyby, a przez niewielkie szyby ogólna widoczność jest raczej mizerna. Trudno wyczuć odległość przedniego zderzaka od przeszkody przy manewrowaniu, ale bez obaw – są czujniki i kamery.
Mam jednak spore wątpliwości czy tak samo dobrze czułbym się mając więcej niż swoje 176 cm wzrostu. Skoro opuściłem fotel na sam dół, a mimo to niemal czułem bliskość podsufitki na włosach, to coś mi podpowiada, że test dwumetrowca mógłby wyjść nie najlepiej. Z tyłu podobnie – na nogi miejsca jest pod dostatkiem, ale nad głową może być krucho. Od swoich pasażerów słyszałem też narzekania na zbyt dużą twardość foteli, choć ja sam czułem się komfortowo także na dłuższych przejazdach.
ProCeed imponuje spalaniem i irytuje dźwiękiem
Jeśli za definicję GT uznamy auto typu 2+2, które potrafi szybko i komfortowo pokonywać ogromne odległości, Kia wcale nie wypada blado. Jeśli wybrałeś wersję GT (nie GT-Line) to pod maską na pewno jest silnik benzynowy 1.6 T-GDI o mocy 204 KM i automatyczna skrzynia dwusprzęgłowa DCT-7. Z tym motorem i mocno opływową sylwetką ProCeed potrafi być dynamiczny przy relatywnie niewielkim spalaniu. Wcale nie musiałem oszczędzać paliwa podczas swojego tygodnia z tym autem. Pojechałem nim na Mazury z kompletem osób i pełnym bagażnikiem, a mimo to finalnie spalanie wyszło w okolicach 7 l/100 km.
204 konie mechaniczne może nie robią z Kii mistrza prostej, ale moment obrotowy pochodzący z turbosprężarki i sprytna skrzynia DCT dają pożądaną efektywność na trasie. Okupowanie lewego pasa w tym aucie nie będzie najmniejszym problemem.
Układ napędowy Kii ProCeed GT ma właściwie tylko jedną wadę, której nie potrafię wybaczyć – dźwięk. Ten silnik, a właściwie wydech, brzmi po prostu okropnie. Każde dodanie gazu wywołuje rżężącą kakofonię wydobywającą się z okolic tylnej kanapy. Szukanie ratunku w postaci włączenia trybu Sport nie pomaga. Dźwięk staje się bardziej rasowy, ale czuć że to lipa generowana przez głośniki. Do tego robi się jeszcze głośniej, co po 5 minutach w trasie robi się uciążliwe jak dziecko, któremu nie chcesz kupić batonika.
Moim zdaniem albo się do tego przyzwyczaisz, albo wydech do wymiany. Możesz też przyjąć taktykę zagłuszania wydechu zestawem stereo, ale to też nie jest idealne rozwiązanie. System firmowany przez JBL zdecydowanie nie daje nagłośnienia klasy premium.
ProCeed w zakrętach
Prawdziwe GT to wóz umiejętnie łączący komfort i sport, a w zależności od marki akcenty są rozłożone bardziej na jedną lub drugą stronę. Kia podeszła do sprawy pragmatycznie i stworzyła zawieszenie o charakterystyce nastawionej bardziej na komfort w codziennym użytkowaniu. Tłumienie nierówności wygląda tu bardzo sprawnie, a jeśli droga jest naprawdę kiepska, na kierownicy bardziej czuć problem z dość dużą felgą (18 cali w standardzie) niż z samym zawieszeniem. Według producenta auto jest 10 mm niższe i nieco bardziej sztywne niż Ceed kombi, ale mi trudno porównać – nie jeździłem Ceedem aktualnej generacji.
Sportowy klimat można za to poczuć w układzie kierowniczym. Porsche to nie jest, ale zaletą Kii jest krótkie przełożenie, więc nie trzeba dużo kręcić kierownicą. ProCeed chętnie poddaje się woli kierowcy, a w zakrętach jego mocną stroną jest dość nieduża masa. Swoją cegiełkę do niezłej trakcji tego auta dokładają seryjne opony Michelin Pilot Sport 4 i układ dystrybucji momentu obrotowego przyhamowujący koła w zakręcie, aby zachować pełną stabilność. W efekcie na łukach da się w tym samochodzie poczuć lekko sportowy klimat i na chwilę zapomnieć, że nie jest to niskie, dwudrzwiowe coupe.
Kia ProCeed – GT na trudne czasy
Ceny samochodów rosną w ostatnim czasie jak oszalałe, a media dodatkowo podsycają atmosferę krzykliwymi nagłówkami o inflacji i “paragonami grozy”. W tym szaleństwie marki takie jak Hyundai i Kia zaczynają wyglądać jak ostatnia ostoja normalności. Dość powiedzieć, że Honda za zwykłego, najtańszego Civica żąda już w tym momencie ponad 160 tysięcy. Za przeciętną Corollę kombi też trzeba dać ponad 150 tys., podobnie za Focusa. Tymczasem Kia za ProCeeda GT, czyli najbogatszą odmianę z silnikiem o mocy przekraczającej 200 KM producent życzy sobie cennikowe 148 900 zł.
Przez cały ten tekst daję Kii lekkiego pstryczka w nos za te odniesienia (w nazewnictwie i materiałach prasowych) do samochodów GT, ale po prawdzie Koreańczycy wychodzą przed szereg z naprawdę ciekawą ofertą. Jeśli za cenę zwykłego kombi innej marki można mieć coś, co choć trochę potrafi podnieść poziom adrenaliny, a przy tym nie zmusza do zrezygnowania z praktyczności i użyteczności, to jestem na tak. Można powiedzieć, że ProCeed GT to takie Gran Turismo na czasy kryzysu – wygląda fajnie, sprawdza się w trasie, a przy tym nie zniszczy portfela ani ceną w salonie, ani kosztami paliwa.
Tekst i zdjęcia: Bartłomiej Puchała
Galeria: Kia ProCeed GT
Kia ProCeed GT – dane techniczne:
Silnik: R4, 1.6 turbo benzyna
Moc: 204 KM
Maksymalny moment obrotowy: 265 Nm
Skrzynia biegów: DCT-7
0-100 km/h: 7,5 s
V-max: 225 km/h
Cena: od 148 900 zł brutto, egzemplarz testowy 167 400 zł brutto
Mam od dwóch miesięcy i wciąż jestem zachwycony! Na hamowni wyszło 222 km. i 315 nM. A to wszystko za 152000… Czy trzeba czegoś więcej?