Honda Civic ze zdjęć to już XI odmiana tego modelu. Samochód na przestrzeni lat zdecydowanie się zmienił i urósł, ale nadal pozostaje przynajmniej kompaktem. Sprawdźmy jak się nim jeździ!
Nigdy nie byłem psychofanem Hondy i modelu Civic, aczkolwiek o mały włos jakieś 10 lat nie stałem się właścicielem kilkunastoletniej sztuki. Skończyło się na Volkswagenie, więc wszystkie kolejne przygody miały już miejsce z nowymi samochodami. Zawsze to było poprawne auto, ale XI stała się przyjemna i bardzo mi się spodobała – dlaczego?

Czas na jazdę
Jako, że Hondą zrobiłem ponad 1000 kilometrów zacznę od tego jak tym autem się jeździ, bo zanim je dokładnie pooglądałem byłem już w trasie. Mimo, że samochód ma tryby jazdy (sportowy, normalny i ekonomiczny), to w większości używałem tego normalnego. Po prostu inne opcje nie zmieniały za wiele oprócz kolorków na wyświetlaczu pełniącego funkcje zegarów. No dobra, w sporcie samochód może lepiej reaguje na pedał gazu, ale nie jest to jakaś ogromna zmiana.
Honda Civic, jak na kompakt przystało, prowadzi się dobrze. Układ kierowniczy działa lekko, ale precyzyjnie, a zawieszenie ustawione jest kompromisowo. Na tyle, że poczujecie większą dziurę, ale też nie zabuja was niczym na statku. Jest komfortowo, ale też nieprzesadnie, by rozmydlić prowadzenie.

Idealny i oszczędny kompan
Po takim przebiegu wiem już, że dwulitrowy zestaw z inżynierią elektryczną o nazwie e:HEV jest dobrą propozycją. Cały zestaw ma około 184 KM i mimo, że osiągi na poziomie sprintu do setki do 8,1 s i prędkości maksymalnej równej 180 km/h nie robią wielkiego wrażenia, to są to już wystarczające wartości, by nieźle podróżować.
A co ważniejsze, podróżować tanio. Oznaczenie e:HEV skrywa za sobą pomysł, w którym Japończycy postanowili silnikiem spalinowym ładować baterię, a dopiero ta zmagazynowana energia kierowana jest na koła (w tym przypadku przednie). Taki zabieg powoduje, że w spokojnej jeździe nawet do 100 km/h prawie cały czas jeździmy na energii elektrycznej, bo oczywiście samochód odzyskuje ją też podczas hamowania.

Nie będę wdawał się w szczegóły jak to działa, ale działa! Zrobiłem test na trasie 40 km pozamiejskiej drogi, którego efektem było spalanie na poziomie 1,8 l / 100 km, co mnie lekko zszokowało. Owszem był to test ekstremalny, ale naprawdę po czasie można nauczyć się takiej ekonomicznej jazdy. W całym teście moja średnia wyniosła około 6,5 litra, ale wiele kilometrów pokonałem drogami szybkiego ruchu, więc wynik i tak jest atrakcyjny.
Wnętrze z ciekawymi elementami
Podczas pokonywania kolejnych kilometrów na pewno poznacie dobrze wnętrze samochodu. A to w Hondzie jest ciemne, ale ciekawe. Największym zaskoczeniem były dla mnie nawiewy, które miały fajny kształt. Ciągnie się przez całą deskę rozdzielczą i wygląda jak siatka lub plaster miodu. To niezły zabieg wizualny, który urozmaica to dość nudne wnętrze.
Na środku konsoli centralnej pojawił się kolorowy i dotykowy wyświetlacz z czytelnymi grafikami i sporą ilością funkcji. Na szczęście Honda pozostawiła panel klimatyzacji, który sterujemy klasycznymi przyciskami i pokrętłami (dwustrefowa klimatyzacja automatyczna).

Nie brakuje w nim miejsca
W trasę spokojnie możecie zabrać czwórkę dorosłych, ponieważ każde miejsce będzie miało sporą przestrzeń. Civic ma ponad 4,5 m długości i ponad 2,7 m rozstawu osi, więc tylna kanapa nie jest ciasna. W bagażniku natomiast zmieścimy około 409 litrów. Przez hybrydową konstrukcję kufer został pomniejszony. Na szczęście bagażnik jest foremny, a otwór załadunkowy na niskim poziomie.
Kabinę pasażerską rozświetli ogromne okno dachowe, które oczywiście ma automatyczną roletę. Jeśli macie rodzinę, to moim zdaniem opcja obowiązkowa, chociaż w słoneczny dzień znacznie zwiększa temperaturę w środku.

Civic XI – wygląd zewnętrzny
Nowy Civic w małym stopniu przypomina swoich protoplastów. Blisko mu jednak do poprzedniej generacji. Jedenastka tak, jak i poprzednik w zupełności odszedł od diabelskiego wyglądu ufo i hołduje nowej wizji wizualnej. Moim zdaniem projekt jest ciekawy, ponieważ samochód osadzono jest nisko, a jest dosyć szeroki. Podobnie wyglądają przednie reflektory, więc styl JDM jest tu trochę zachowany, zwłaszcza, że atrapa chłodnicy jest niewielka i ciemna. Na tyle, że nawet trudno dostrzec znaczek marki.
W białym lakierze z czarnymi dodatkami Honda nie wygląda źle. Dyskretna lotka na tylnej klapie to również fajny element, więc nie brakuje tu smaczków. W mojej opinii Honda Civic XI wygląda lepiej niż dziesiątka.

Gdyby ta cena była niższa…
Fakt, że Civic ze zdjęć to najwyższa wersja wyposażenia Advance, ale 164 500 złotych za kompakt to trochę sporo. Jasne, auto jest naprawdę oszczędne, ale będziecie musieli jeździć naprawdę dużo, by oszczędnością paliwową odbić sobie cenę zakupu. Na pewno skórzana tapicerka, audio BOSE, niezłe światła i systemy bezpieczeństwa (z aktywnym tempomatem i utrzymaniem pasa ruchu) pomoże w kolejnych kilometrach, ale to nadal dużo.
Z drugiej strony Honda, to solidna firma, której modele szybko się nie psują, a i trzymają cenę na rynku aut używanych. W końcu japońska produkcja to synonim jakości. Szkoda tylko, że azjatycki producent w Polsce oferuje aktualnie Civica tylko w jednej wersji nadwoziowej oraz napędowej, tak więc wybór jest znikomy, ale skoro jest dobry, to po co kombinować?
Konrad Stopa
Fot. Karol Tynka
Zdjęcia Honda Civic e:HEV:






































Dane techniczne Honda Civic e:HEV:
Silnik: 2.0 l benzyna + elektryk
Moc: 184 KM
Moment obr.: 315 Nm
Skrzynia biegów: bezstopniowa
Napęd: przedni
0-100 km/h: 8,1 s
Prędkość maksymalna: 180 km/h
Cena: ok. 165 tysięcy złotych
Komentarze 2