Wiosna się zbliża, więc pora znaleźć cztery kółka. Na celownik wzięliśmy takie, w których czuć wiatr we włosach. Oto przegląd kabrio w budżecie poniżej 10 kafli.
Zima to najmniej przyjazna dla samochodów pora roku. Rozładowane akumulatory, wieczny brud i syf na karoserii no i ta wszechobecna sól na drogach. Koszmar, dlatego zimie mówimy już 'pa, pa’ i zaczynamy myśleć o lecie. Być może pogoda w sezonie wakacyjnym wynagrodzi nam styczniowe i lutowe, mroźne dni. Zacząłem się zastanawiać jaki samochód na lato będzie najfajniejszy? Wielu powie, że kabriolet. Można lubić albo nie, ale kabriolety mają jakiś urok.
Postanowiłem poszukać godnych polecenia, tanich samochodów, w których da się pojechać topless. Dobrałem budżet do 10 tysięcy złotych, żeby pokazać pojazdy o stosunkowo niewielkich wymaganiach finansowych. Zobaczmy co na polskim rynku można znaleźć. Kolejność przypadkowa.
Volkswagen Golf 3,5
Warto na początek sprawdzić markę, która ma w portfolio odpowiedź na każdą potrzebę. Volkswagen tworzył Golfa Cabriolet w pierwszej iteracji, potem była przerwa i wrócili do tego pomysłu w trzecim wydaniu bestsellera. W 1997 r. zadebiutowała 4. generacja Golfa i wkrótce potem inżynierowie musieli się zorientować, że zapomnieli o nowym kabrio. Z tego powodu zrobili szybki lifting poprzednikowi i z ledwo odświeżonym przodem od 1998 r. pędzili go klientom. Śmiało można więc powiedzieć, że jest to coś pomiędzy Golfem 3 i 4 – jako taki kabriolet jest dość unikalny w swoim charakterze.
Golf Cabriolet, tak jak większość Volkswagenów, ma zwiększoną odporność na zaniedbania serwisowe, którą Janusze nazywają 'niezawodnością’. Części na rynku zawsze się znajdą, jak nie nowe, to używane. Silniki? Wszystko znane i prześwietlone przez mechaników na wylot jak 1.9 TDI czy 1.6 MPI. Akurat Golf 3,5 miał maksymalnie 115 KM z silnika 2.0, a kto chce coś mocniejszego, ten musi sięgnąć po trzecią generację. Tam maksimum stanowił motor 2.8 VR6 AAA o mocy 174 KM.
Na największych portalach można znaleźć kilka-kilkanaście ogłoszeń z Golfami w kabrio. Na zakup wystarczy nawet połowa założonego budżetu, czyli zaledwie 5 tys. zł. Jak dla mnie kabrio w dieslu to trochę siara, dlatego zupełnie poważnie szukałbym zwykłego 1.6. Kto ma nieco większy budżet może poszukać kabrioletu, który faktycznie powstał na bazie 'czwórki’, ale trochę później – mam na myśli New Beetle’a.
Citroen C3 Pluriel
Zwykły Citroen C3 hatchback jest samochodem nudnym i niezbyt godnym polecenia. Znam kilku byłych właścicieli takich aut i wszyscy z ulgą zmieniali je na coś innego. Pluriel cierpi w zasadzie na te same problemy, ale oferuje godną pochwały francuską kreatywność. To by się zgadzało z hasłem przewodnim marki Citroen. Jestem już na tyle stary, że pamiętam jak C3 Pluriel wchodził na rynek. To małe kabrio reklamowane było jako 5 rodzajów nadwozia w jednym. Do tego odnosi się zresztą nazwa pluriel wzięta od angielskiego plural, czyli 'mnogi’.
Z zamkniętym dachem to zwykły hatchback, choć inaczej stylizowany niż standardowe C3. Ciekawie robi się otwierając dach – może on być jedynie odsunięty do tyłu jak klasyczny faltdach, albo schowany całkowicie w tylnej burcie. Wtedy jest pełnoprawnym kabrioletem, ale da się zdjąć kontrastowe pałąki boczne i mieć nadwozie otwarte. Dodatkowo dzięki tylnej klapie otwieranej w dół i chowanej w podłogę tylnej kanapie jest to też roadster-pikap. Ciekawi mnie czy jakikolwiek właściciel Pluriela użył w ogóle takiej możliwości otwartego nadwozia, by przewieźć jakiś mebel lub sprzęt AGD.
Znalazłem kilkanaście ogłoszeń sprzedaży Pluriela, w których najdroższy egzemplarz wyceniono na zaledwie 7500 zł. Samochód ten oferowano z prostymi silnikami od 1.1 do 1.6 l, benzynowymi i diesla. Zazwyczaj to nie one sprawiają problemy, a raczej zawieszenie i elektryka. Zaletą Citroena powinno być nadwozie – to w sporej części plastik, a i blacha powinna dość dobrze bronić się przed korozją.
Opel Tigra Twin Top
Tworząc ten artykuł zauważyłem, że Tigra zawsze była tym, na co pozwalała chwilowa moda. Pierwsza generacja małego Opla była tanim coupe dla młodych, bo tego typu auta w latach 90. miały swój moment popularności. Druga generacja wydaje mi się dużo ciekawsza, ale także jest jednorazowym wystrzałem zgodnie z obowiązującym wówczas trendem. Był taki czas, że małe kabriolety ze sztywnym dachem rzeczywiście miały sens istnienia. No właśnie, twardy dach to zaleta i wada jednocześnie. Znacząco zwiększa masę, a żeby sylwetka auta była w miarę proporcjonalna, Opel zrezygnował z tylnych siedzeń. Z tego powodu Tigra nie do końca jest kabrioletem, a raczej roadsterem – w końcu ma tylko 2 miejsca.
Dwuczęściowy dach składa się elektrycznie po ręcznym odryglowaniu zaczepów nad głowami pasażerów. Jest to w zasadzie jedyny element auta, z którym mogą nastąpić trudne do rozwiązania problemy. Pozostałe rzeczy jak elektryka, hamulce czy zawieszenie zużywają się i psują jak w Oplu Corsa C. To techniczny bliźniak Tigry Twin Top i oba auta mają takie same silniki. Mowa o benzynowych 1.4 i 1.8 oraz dieslu 1.3.
Diesla można akurat do Tigry odpuścić, bo jego jedyna zaleta to oszczędność. W tak wyglądającym aucie warto mieć jednak coś pod stopą, więc warto poszukać najmocniejszego motoru 1.8. Przeglądanie portali ogłoszeniowych daje zaskakujące wyniki, bo można wybierać z kilkudziesięciu egzemplarzy. Najdroższe z nich przekraczają 13 tys. zł, ale na zakup dobrej Tigry starczy także 10 tys. Kto faktycznie potrzebuje 4 miejsc lub po prostu czegoś bardziej męskiego niech skieruje wzrok na Astrę G Bertone. Podobny budżet, podobna usterkowość, ale jednak auto większe i bardziej konserwatywne.
Peugeot 206 CC
Przy okazji Tigry mówiłem, że był moment mody na małe kabriolety. Przedstawicielem tego nurtu w tym samym czasie co Opel był również Peugeot 206 CC i później 207 CC. To jedna z tych bardziej oczywistych pozycji do sprawdzenia. Znając zalety zwykłego Peugeota 206 hatchback można śmiało założyć, że kabrio także będzie wiernym towarzyszem życia. Tum bardziej, że ma sztywny dach, więc jest odporne na brzydką pogodę i nie trzeba tak doglądać poszycia dachu jak w przypadku brezentu.
Problem w tym, że z zamkniętym dachem, czyli przez 99,9% czasu, Peugeot wygląda z boku i z tyłu po prostu szkaradnie. Jeśli wybierzesz późniejsze 207, to także z przodu będzie wyglądał mało atrakcyjnie. Zaletą 206 CC jest gama silnikowa, w której w zasadzie nie ma słabych jednostek. Najmniejsze 1.6 na benzynę oferuje 109 KM, a większy 2-litrowiec aż 136 KM. Był też diesel 1.6 HDi 109 KM.
Liczba ogłoszeń z Peugeotami 206 CC podobna jest do Tigry, ale 206 zaczęto produkować wcześniej, więc ceny są średnio niższe. Naturalną granicą ceny dla tego auta jest w tym momencie założone przeze mnie 10 tysięcy. Wszystkie najdroższe sztuki są o kilka setek poniżej tej kwoty. W tej klasie był Opel i Peugeot, ale na drugim planie także inne auta np. Micra CC czy Colt CZC. To propozycje alternatywne, ale jest ich dużo mniej na rynku.
Chrysler Sebring
Moje rozmyślania na temat kabrioletów miały pójść teraz w kierunku Szwecji, bo Volvo i Saab kojarzą mi się z otwartym nadwoziem. Okazało się jednak, że w budżecie do 10 tysięcy są same szroty, dlatego wyciągam asa z rękawa. Chrysler Sebring produkowany w latach 2000-2006 to propozycja dla każdego, kto chce coś wygodnego. Małe, miejskie kabrio może jest i fajne, ale także twarde i ciasne. Nie da się tego powiedzieć o Sebringu, który za niewielką kwotę oferuje komfort charakterystyczny dla amerykańca.
W Ameryce auto tego typu to typowa klasa średnia, a i tak ma aż 4,92 m długości, więc jest ogromny. Pociągła sylwetka w tylnej części kryje brezentowy dach składany automatycznie. Na pokładzie znajdziecie sporo klasyki gatunku z tamtych lat – plastikowe drewno i gruba skóra to standard. Mimo wszystko tocząc się czymś takim na chromowanych felgach przez miasto w ciepłą, letnią noc można poczuć fajny klimat. Na pewno będzie zdecydowanie inny niż wszystkie poprzednie propozycje.
Ogłoszeń nie ma zbyt dużo, przynajmniej w założonym budżecie. Więcej jest aut późniejszych kolejnej generacji Sebringa. Silniki? Tylko benzynowe 2.0, 2.4 R4 lub 2.7 V6. Jak to z USA – nie są zbyt żwawe, ale za to dużo palą. Często Sebring nawet z bazowym motorem ma już założoną w Polsce instalację LPG. To nie wada, bo silnik ten jest wytrzymały i nie powinien sprawiać problemów, czy to na benzynie, czy na gazie. Ceny niewygórowane – od 5400 zł za najtańszy egzemplarz do 11 400 zł za najdroższy tej generacji.
Podsumowanie
W tym przeglądzie celowo ominąłem kilka ciekawych aut niemieckich. Mam na myśli przedstawicieli świętej trójcy – Audi A4, BMW 3 oraz Mercedesa CLK i SLK. Po pierwsze dlatego, że w podanym budżecie większość z tych aut już pewnie nie przejdzie badania technicznego. Po drugie zawsze frajdę sprawia mi wyszukiwanie czegoś niebanalnego, a jednocześnie w miarę bezproblemowego w eksploatacji. Oczywiście w kabrioletach nie brakuje też rodzynków, endemitów i ciekawostek jak np. taka Toyota Paseo. Warto wspomnieć, ale moim zdaniem to już zbyt egzotyczne klimaty jak na użytkowanie w polskich warunkach.
Na koniec jak zwykle zwracam się z pytaniem – który z tanich kabrioletów jest Twoim ulubionym?
Bartłomiej Puchała
fot. materiały producentów