We wtorek, 24.11 odbyła się prezentacja „Ford – Samochody Rodzinne”. Głównym punktem programu były pierwsze jazdy nowymi modelami S Max i Galaxy.
Oba modele wchodzą właśnie na rynek w zupełnie nowych odsłonach – jak twierdzi Ford, są zaprojektowane od zera. Dotychczasowe rozróżnienie tych modeli na nieco bardziej sportowego S Maxa i odrobinę większe, spokojniejsze Galaxy zostało utrzymane.
Jeśli chodzi o stylistykę, możemy mówić raczej o ewolucji niż o rewolucji. Oba modele wyglądają podobnie jak poprzednicy, ale Ford twierdzi, że to zamierzony zabieg wynikający z opinii klientów, którzy nie chcieli, by wygląd tych vanów zbyt mocno się zmieniał.Może to i dobrze, bo oba modele wyglądają ładnie, zwłaszcza w żywszych kolorach, takich jak na przykład bordowy.
Jazdy poprzedził wykład na temat bezpiecznego i przyjemnego podróżowania z dziećmi (zapamiętam na przyszłość!) oraz omówienie nowinek technicznych, które dostępne są w tych autach.
Mówiono więc o inteligentnym ograniczniku prędkości, który po minięciu odpowiedniego znaku sam wyhamowuje samochód tak, by kierowca nie łamał przepisów (niestety, nie miałem okazji sprawdzić działania tego systemu w praktyce –szkoda, bo jestem go bardzo ciekaw). Wspomniano także o reflektorach, które są tak skonstruowane, by nie oślepiały kierowców jadących z naprzeciwka, nawet gdy cały czas jedziemy z włączonymi światłami drogowymi.
Pracę asystenta parkowania pokazano nam w praktyce (działa!), podobnie jak systemy automatycznego hamowania przed przeszkodą (to też działa, ale uczestnictwo w pokazie wymagało sporego samozaparcia i zaufania do samochodu…).
Najciekawszą nowinką jest jednak zamontowana z przodu szerokokątna kamera, która ułatwia wyjazd z zasłoniętego miejsca parkingowego, pokazując na ekranie obraz z drogi poprzecznej, bez konieczności wychylania się. Działa naprawdę świetnie.
Po raz pierwszy duże vany Forda mogą mieć także napęd na cztery koła.
Miałem okazję jeździć Galaxy z dwulitrowym dieslem o mocy 180 KM współpracującym z automatyczną, dwusprzęgłową skrzynią biegów i właśnie z napędem na cztery koła, oraz S Maxem z benzynowym, 160-konnym silnikiem Ecoboost i manualną przekładnią.
Konfiguracje testowych egzemplarzy uwypuklały różnice między tymi modelami. Galaxy jest miękksze, wygodniejsze i zorientowane na komfort, podczas gdy twardszy S Max ma być bardziej „samochodem kierowcy” i ma agresywniejszy charakter.
Oba samochody jeżdżą bardzo dobrze, nieźle ukrywając w ruchu swoje wymiary i masę. Słowa pochwały należą się wykonaniu wnętrza (robi lepsze wrażenie niż np. w Mondeo), zaś przestrzeni w każdą stronę nie powinno brakować nawet dużej rodzinie.
Nieco lepsze wrażenie zrobiła na mnie jazda Galaxy – uważam, że zestawienie diesla z „automatem” lepiej pasuje do dużego, rodzinnego vana niż manualna skrzynia i silnik benzynowy, który wymaga trochę kręcenia w wyższe rejestry obrotomierza – chociaż to S Max prowadzi się zwinniej. Być może idealne byłoby połączenie S Maxa – ze względu na zawieszenie i nieco ciekawszy wygląd – właśnie z silnikiem wysokoprężnym i automatem.
Miałem okazję przejechać się także Fordem C Max, który przeszedł ostatnio niewielki lifting obejmujący głównie wnętrze. Niestety, mimo zmian, stylistyka środka tego modelu nadal nie zachwyca. Zyskuje on jednak podczas jazdy. Jest zwinny, silnik 1.6 Ecoboost o mocy 150 KM zapewnia mu bardzo dobre osiągi, a przyczepność w zakrętach sprawia, że prowadzenie jest sporą przyjemnością. To rozsądna propozycja dla osób, które nie potrzebują aż tak dużego auta jak wcześniej opisywane modele.
Mikołaj Adamczuk
Fot: Autor, Ford