Pierwszy dzień września to smutna data dla uczniów, ale my tym razem bawiliśmy się całkiem nieźle.
Wszystko za sprawą imprezy Audi Quattro Experience, czyli wydarzenia, podczas którego można było poznać różne – najczęściej topowe lub prawie topowe – modele niemieckiego producenta. Tym razem mieliśmy okazję pojeździć Audi A7 Sportback z trzylitrowym dieslem o mocy 320 KM, oraz Audi A6 Limousine, napędzanym benzyniakiem o takiej samej pojemności, produkującym 333 KM.
Oba te auta są do siebie dość podobne, to w końcu techniczni krewniacy. Również silniki – mimo że różnią się sposobem zasilania – mogą być uznawane za konkurencyjne dla siebie, zaś potencjalny klient może rozważać, na który z nich się zdecydować.
Prostego rozwiązania tego dylematu nie ma. Obie jednostki są bardzo dobre – dynamiczne, ciche i, jak na swoją moc, oszczędne. Różnica tkwi w sposobie rozwijania mocy. Diesel tradycyjnie serwuje więcej wrażeń „na dole”, zaś benzyniak pokazuje pazur, gdy wskazówka obrotomierza wędruje nieco dalej.
Nie jest to oczywiście zaskoczeniem, podobnie jak fakt, że diesel pali jednak trochę mniej (o około dwa litry na sto kilometrów).
W wyścigu spod świateł, według papierów, auta jechałyby łeb w łeb. 5.2 sekundy do setki w dieslu kontra 5.1 w silniku benzynowym… no cóż, różnica nie jest zbyt wielka. Mimo że konstruktorzy diesla włożyli mnóstwo wysiłku w dopracowanie kultury pracy tej jednostki, natury nie da się oszukać i to TFSI jest delikatnie przyjemniejsze w obyciu.
W dalszym ciągu wybór między tymi dwoma silnikami pozostaje kwestią indywidualnych preferencji. Podobnie jest, jeśli chodzi o wygląd – choć tutaj A7 Sportback ma pewne fory. Jego długa, usportowiona sylwetka nie może się nie podobać i wygląda o wiele ciekawiej, niż bardziej stonowane i klasyczne A6. Jednocześnie, A6 – zwłaszcza w tym kolorze – może przypaść do gustu tym, którzy wolą pozostać bardziej dyskretni.
Jeśli chodzi o wnętrze, wykończenie i projekt deski są właściwie identyczne. Różnica w przypadku opisywanych modeli tkwiła w szczegółach wynikających z konfiguracji poszczególnych egzemplarzy. A7 miało bardziej „sportowe” fotele i więcej stylistycznych smaczków wykończeniowych, jak np. pasy w kontrastowym, musztardowym kolorze. Z kolei A6 było skonfigurowane nieco spokojniej, co współgrało z jego „limuzynowym” charakterem.
Który z omawianych egzemplarzy wybrać? Rozwiązanie tego problemu nie było łatwym zadaniem. Na imprezę Audi byliśmy z redakcji we dwóch – Mikołaj i Bartek – a jak wiadomo „gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie”, co było kluczem do naszych rozterek. Zgadzaliśmy się w jednym – wygląd A7 bardziej nam się spodobał, ale inaczej spojrzeliśmy na kwestie silnika.
Bartek jest zwolennikiem diesli i taki też uważa za lepszy w porównywanych egzemplarzach. Oddajmy mu głos: „Mniej zauważalna turbodziura oraz bardziej liniowe przekazywanie mocy na koła przekładało się na większy komfort i pewność prowadzenia auta. Auto z silnikiem diesla w trybie Sport charakteryzowało jednak trochę mniejszym „pazurem” niż silnik benzynowy”.
Ja wybrałbym jednak benzyniaka TFSI – bardziej agresywna charakterystyka, przyjemniejszy dla ucha dźwięk i lepsza reakcja na gaz sprawiają, że to właśnie ten silnik skradł moje serce.
Tak czy inaczej, tak A6 jak i A7, zarówno z silnikami TDI i TFSI, to bardzo dobre, kompetentne i uniwersalne auta. Oba auta kosztują podobnie, a cokolwiek wybierzecie, będziecie zadowoleni.
Życzymy takich dylematów!
Mikołaj Adamczuk i Bartosz Kowalczyk
fot. Dominika Szablak