Czy można zrobić ładne kombi? W tym celu powstało nadwozie „shooting brake”, które ma łączyć wygląd i względy praktyczne. Niewiele marek korzysta z tego rozwiązania, ale Volkswagen Arteon Shooting Brake to dobry przykład, by wytłumaczyć taką definicję.
I tak, dobrze myślicie – Arteon to taki inny Passat, który jest droższy, ładniejszy i bardziej prestiżowy? Tego nie wiem, ale mnie podoba się bardziej, a pod karoserią i we wnętrzu ukryto wszystko to, co w takim popularnym Volkswagenie najlepsze. Zatem czy Arteon SB, to auto idealne?
Karoseria ma parę smaczków
Volkswagen Arteon narysowany jest w standardowy sposób, aczkolwiek nadwozie shooting brake, nie jest zwykłym trójbryłowym nadwoziem. Dach jednak schodzi ku tyłowi, a słupek C i tylne okno nie ma potocznego kształtu. Owszem czerwony lakier również rozświetla niemieckie kształty, ale nie jest aż na tyle krzykliwy by zmieniał obraz auta stuprocentowo.
Wiele dobrego w design samochodu wnosi przedni grill, który jest tak duży, że umieszczono w nim bardzo dynamiczne i agresywne reflektory. Oczywiście tak wielki rozmiar atrapy chłodnicy nie jest potrzebny, ale ktoś to ciekawie wymyślił. Nie sposób ominąć też ogromnej maski która zachodzi na boczne błotniki. Najlepiej widać to po otwarciu pokrywy nad silnikiem.
Osobiście jestem większym fanem standardowego liftbacka, ale muszę stwierdzić, że ten egzemplarz z pakietem R-line robi wrażenie i na marketowych parkingach co chwilę wzmagał zainteresowanie innych parkujących.
Czysty twór VW we wnętrzu
W środku samochód jest już bardziej zunifikowany z resztą gamy modelowej. Należy pamiętać, że projekt ten ma już kilka lat na rynku, więc nowy Golf, Touareg czy modele z rodziny ID wyglądają ciut inaczej. Tu na szczęście wszystko nie upchano w duży wyświetlacz, aczkolwiek sam system działa niezbyt fajnie – zacina się i moim zdaniem nie jest intuicyjny.
Na szczęście cała reszta jest już na tyle tradycyjna, że nie sposób się pomylić. Wielofunkcyjna kierownica ma dziwne przyciski, ale da się z nimi żyć. Za nią pojawił się wirtualny kokpit, ale z bardzo czytelnymi grafikami, który może wyświetlać też nawigację. Na konsoli centralnej nie pozbyto się osobnego panelu do automatycznej (trzystrefowej) klimatyzacji. Nawet drążek DSG to jeszcze tradycyjna forma.
Jeśli chodzi o wygląd jest schludnie. Nie brakuje plastików w fortepianowej czerni (mocno się brudzą), tapicerki półskórzanej czy srebrnych wstawek. Po prostu jest niemiecko, tak jak Volkswagen przyzwyczajał nas przez lata.
Sportowe kombi, a względy praktyczne
No dobrze, a czy takie sportowe kombi traci na czymś w kwestiach transportowych. Oczywiście, ponieważ miejsca nad głową w tylnej kanapie jest mniej, (ale nadal usiądą tam dorosłe osoby), a bagażnik jest mniej pojemny i mniej ustawny. W tym przypadku to 565 litrów pod elektryczną klapą.
Innych różnić nie zauważam, bo nadal to auto rodzinne pełne schowków i komfortowych rozwiązań w środku. Jest dobre audio, szereg wyposażenia w aspektach komfortu, porządne wyciszenie (mimo bezramkowych drzwi), podgrzewanie siedzeń czy nawet masaż w fotelu kierowcy.
O przyjemny klimat dba również ambientowe podświetlenie, które można wybierać z barwy kilku kolorów.
Arteon – co pod maską?
Grupa Volkswagena ma to do siebie, że gama jednostek silnikowych ich modeli potrafi być naprawdę szeroka. Biorąc pod uwagę, że Arteon to jeden z droższych modeli, to wyboru nie brakuje. Mogą być benzyniaki, diesle, hybrydy, a co pojawiło się w tym egzemplarzu?
Pod maską czerwonego kombi zamontowano kompromis pomiędzy osiągami, a spalaniem. To dwulitrowa jednostka benzynowa z turbo i mocą 190 KM. Połączono ją z siedmiobiegowym automatem DSG i napędem na przednią oś. Efekt? Niemal 240 km/h prędkości maksymalnej i sprint do setki w niecałe 8 sekund.
Jak się tym jeździ?
A to wartości w zupełności wystarczające, nawet dla rodzinnego i załadowanego auta. Motor pracuje elastycznie i 320 Nm zdecydowanie ciągnie tę półtoratonową bryłę do przodu. Zarówno od zera, jak i na autostradzie samochód jest bardzo elastyczny, a wyprzedzanie nie stanowi żadnego problemu.
Jeśli chodzi o prowadzenie, to auto jest dość precyzyjne, ale też komfortowe. Dzięki trybom jazdy i regulowanemu automatycznie zawieszeniu DCC można lekko zmieniać jego charakterystykę. Dlatego też na gorsze jakościowo drogi polecam opcję Comfort, która wywyższa cechy komfortowej limuzyny, a na autostradę tryb sportowy, który usztywnia zawias oraz układ kierowniczy.
Oczywiście wspomniane zmiany nie są diametralne, ale powodują, że możemy przygotować auto do naszych potrzeb.
Ile się za to płaci?
Na co dzień w zależności od tego gdzie się podróżuje. Arteon w takiej konfiguracji lubi trasy, gdzie pod odpowiednią nogą może zejść ze spalaniem nawet do 6 litrów na 100 km. Nawet mnie na autostradzie udało się z 66-litrowego baku wyciągnąć zasięg niemal 800 km, bo średnia to 7-7,5 l/100 km. Niestety w mieście Volkswagen staje się paliwożerną bestią – krótkie odcinki to nawet 12 litrów, więc moja średnia z testu oscylowała w okolicach 9-10 litrów, a to w mojej ocenie zbyt dużo.
Zanim jednak pojawimy się na stacji benzynowej takowe auto trzeba zakupić. Konfigurator VW przedstawia, że model ten wyceniony został od 195 300 złotych. Jest to jednak wersja z silnikiem 1,5 litra. Nasz egzemplarz w pakiecie R-Line z 20-calowymi felgami, automatem, mocniejszym motorem i DCC oraz paroma dodatkami to 260-270 tysięcy złotych.
Co ciekawe liftbacka w konfiguratorze już nie znajdziemy, więc i shooting brake pewnie niebawem nas opuści. Moim zdaniem, taki Arteon to idealna alternatywa na rodzinnego SUV-a, więc trzeba się spieszyć, bo zostaną albo modne podniesione nadwozia albo tylko elektryki. W końcu niedawno pojawił się oficjalnie Volkswagen ID.7 Variant.
Konrad Stopa
Zdjęcia Volkswagen Arteon Shootin Brake 2.0 TSI 190 KM DSG7:
Dane techniczne Volkswagen Arteon Shootin Brake 2.0 TSI 190 KM DSG7:
Silnik: R4, benzynowy, turbodoładowany
Skrzynia biegów: automatyczna, 7-biegowa
Pojemność: 1984 cm3
Moc: 190 KM
Moment obrotowy: 320 Nm
0 – 100 km/h: 7,7 s
Prędkość maksymalna: 239 km/h
Cena: od 195 tysięcy złotych