Postawienie starszego auta, pierwowzoru obok najnowszej interpretacji danego modelu zawsze niesie za sobą pewne ryzyko. Ryzyko, że nowy model nie sprosta wyzwaniu, nie będzie tak kultowy, będzie hejtowany przez znawców albo… będzie obiektywnie lepszy. Stara Vitara i nowa Vitara. Co Ty na to?
Kiedyś, stara Vitara to było auto dla leśnika. Dla kogoś, kto lubi patrzeć na ptaki i wie kiedy przekwita kosodrzewina. Kiedyś Vitara była terenówką. Lekką, zgrabną, zwinną. Była takim autem, jakiego dziś… nikt nie potrzebuje. No dobra, może nadal istnieją ludzie, którzy lubią patrzeć na ptaki, ale takich ornitologów jest garstka. Jednak, gdy na starą Vitarę spojrzymy przez współczesne okulary Ray Ban to okaże się, że stare Suzuki to fajny funcar. Ok, mało praktyczny, mało współczesny, raczej nienadający się do bycia daily, ale… fajny.
No i teraz popatrz z bliska na nową Vitarę. Jest przeciwieństwem starej. Jest przemyślana, praktyczna i zdecydowanie nadaje się na daily. Ale wiesz co? Jest mało współczesna. Ok, ma multimedia w dotyku i asystenta pasa ruchu, ale ma także tonę plastiku w kabinie, panel klimatyzacji pamiętający stan wojenny oraz komputer pokładowy obsługiwany dynksem rodem z Malucha. Nawiązań do rodzimej motoryzacji można tutaj znaleźć więcej. Przyciski od podgrzewania przednich foteli przypominają te, od włączania ogrzewania tylnej szyby w Polonezie. Fotele… ok, fotele są lepsze niż najbardziej wypasione fotele w Fiacie 126p BIS. Całość przypomina trochę wizytę w barze, ze słowem PRL w nazwie. Przywołuje wspomnienia, budzi nawet uśmiech, ale serwowane tam dania raczej nie mają nawet 1/16 gwiazdki Miszelina.
Chwila o nowej Vitarze
Nie chce się znęcać nad nową Vitarą, ale muszę być z Tobą szczery. Tzn. nie muszę, ale chce. Prezentowana wersja to najbardziej ekonomiczna hybryda (nie miękka tylko twarda!). Pod maską ma silnik 1.5 znany z Jimny i silnik elektryczny nieznany z Jimny. Całość generuje oszałamiające 116 KM i zestawione jest ze zautomatyzowaną skrzynią biegów. Jak to działa?
Jak lubisz cyferki to nie wiem ile to auto ma do setki. Ono rozpędza się po japońsku – jako tako. Na dodatek, skrzynia przed każdą zmianą przełożenia zdaje się zastanawiać, czy na pewno chce to zrobić. Czy na pewno powinna zmienić bieg. Czy może jednak pomyliłeś się drogi kierowco i zbyt głęboko wcisnąłeś gaz. Jesteś pewien tego co robisz? Ok, wrzucę czwórkę, niech ci będzie… Jazda nową Vitarą z opisywanym układem napędowym jest specyficzna.
Plusy są jednak takie, że Suzuki zdaje sobie sprawę z produktu, jaki oferuje. Nówkę sztukę możesz wyrwać za mniej niż 90 tys. zł. To taniej od Ssangyonga Tivoli, co z kolei już mówi samo za siebie. Ale taka wypasiona Vitara z napędem 4×4, automatem, hybrydą i multimediami w dotyku to nawet 150 tys. zł potrafi kosztować. To już ciut dużo. Za dużo…
Wiem, że o wiele bardziej ciekawi cię starsza Vitara więc…
Białe auto ze zdjęć należące do Marka otrzymało pełen zestaw modyfikacji. Czerwone felgi, czerwony szmaciany dach, obszyte na nowo wnętrze czy pięknie wyglądająca komora silnika to tylko nieliczne zmiany jakich dokonał Marek. Całość wygląda nietuzinkowo, szczególnie na tle innych Vitar, które albo są seryjne albo podniesione na maksa. Pod maską pracuje 2-litrowy, topowy dla tego modelu, tej generacji silnik. Czy odpycha się żwawo? Nie bardzo, bo spięty jest z leniwym automatem. Ale ma napęd na tył więc potrafi kręcić bączki bez ręcznego, a jak mu się zapnie napęd na cztery koła, to potrafi podjechać pod niejedną górkę. Na dodatek, można zdjąć dach i jechać na lans do Garwolina… No ale…
Postawienie tych dwóch aut obok siebie niosło za sobą spore ryzyko. Oba auta to Suzuki Vitara, ale oba auta są totalnie różne. Czy nowa sztuka jest totalnym przegrywem w tym starciu? I tu może cię zaskoczę, ale… nie. Tak, wiem nie lubisz crossoverów, a na starą Vitarę patrzysz, jak na auto, które daje fun. I ok, to dobra perspektywa. Na nową Vitarę patrzysz jak na auto, które nie daje funu. I ok, to dobra perspektywa. Ale nowa Vitara jest zdecydowanie mniej upierdliwa na co dzień. Jest bardziej współczesna w swojej archaiczności i mniej charakterna. Czy gorsza od pierwowzoru? Inna. Po prostu inna.
Nowy crossover Suzuki jest autem przeciętnym. Przeciętnym na tle współczesnej konkurencji…
Paweł Kaczor
Komentarze 1