Posiadanie bardzo rozbudowanej oferty modelowej nie zawsze jest gwarancją sukcesu. Dobitnie pokazuje to przypadek Volkswagena Taigo.
Volkswagen Taigo jest stosunkowo młodym samochodem. Zadebiutował w 2020 roku. Jest SUV-em, który ma uzupełnić lukę pomiędzy Polo, a T-Roc. Na pierwszy rzut oka ma wszystko, by odnieść sukces. Dopiero przy bliższym poznaniu samochód w pewnym stopniu rozczarowuje.
Aspekt wizualny
W moich oczach to jeden z najciekawszych modeli niemieckiej marki w ostatnich latach. Nie jest to do bólu nudny kawał blachy nastawiony na praktyczność. Ma coś w sobie. Jednym z ciekawszych zabiegów stylistycznych o którym już pisałem jest umieszczenie tylnych czujników parkowania w odblaskowej listwie ciągnącej się wzdłuż zderzaka. Podobają mi się również masywne światła tylne połączone modnym ostatnio panelem. Przód z kolei stawia na prostotę. Wszystko wygląda schludnie. Cieszy fakt, że nie jest to kolejna kopia dobrze znanego modelu. Są też drobne przetłoczenia. Chociaż sam samochód nie kipi emocjami (Volkswagen chyba już nie stworzy takiego samochodu) to całość naprawdę może się podobać.
Uporządkowane wnętrze
Tak, to jest coś z czego słynie Volkswagen. Podstawą ma być intuicyjność obsługi i prostota. Trzeba tutaj dodać, że w wielu modelach niemieckiej marki ten ostatni element nie występuje. Wszystko to za sprawą przekombinowanych, dotykowych ekranów. Fizyczne przyciski na kierownicy zastąpione również dotykowymi. To zdecydowanie nie zyskało przychylności klientów. A jak jest w Taigo? Można powiedzieć, że mamy połowiczny sukces. Na dobrze leżącej w dłoniach kierownicy są fizyczne przyciski, zaś przy panelu klimatyzacji zostały przyciski dotykowe. To rozwiązanie nie sprawdza się podczas jazdy. Kierowca musi na chwilę skupić wzrok na panelu, co potencjalnie może spowodować niebezpieczna sytuację. Oprócz tego mamy tu deskę rozdzielna typową dla Volkswagena. Cieszy fakt, że dotykowy ekran multimediów udało ładnie się ładnie wkomponować.
Zawodzi przestrzenią
Polo o wyższym prześwicie bez dwóch zdań powinno zapewniać odpowiednią przestrzeń. W końcu aktualny model jest tych samych wymiarów co dawny Golf. Niestety Taigo po tym względem wypada blado. O ile do miejsca z przodu nie można mieć najmniejszych zastrzeżeń, o tyle tylna kanapa nie będzie komfortowa nawet dla dwójki pasażerów. Już samo zajęcie miejsca z tyłu (przy średnio odsuniętych fotelach) nie należy do najłatwiejszych zadań. Drzwi nie otwierają się zbyt szeroko, a wejście utrudnia dosyć spory próg. Nawet montaż fotelika dziecięcego nie należy do najłatwiejszych zadań pomimo tego, że zaczepy isofix są naprawdę łatwo dostępne. Zarzutów jest zdecydowanie więcej. Kanapa nie rozpieszcza ilością miejsca a jej wyprofilowania sugeruje, że wygodnie zasiądą tu dwie osoby (o czym wspominałem wyżej). Dodatkową bolączką jest opadająca linia dachu, która co prawda sprawia, że sylwetka Taigo jest bardziej dynamiczna, ale tym samym zabiera to miejsce nad głowami. Sytuacje próbuje ratować pojemny bagażnik. Wychodzi to kolejny raz nieudolnie. 428 litrów pojemności bagażnika to wynik zdecydowanie lepszy niż w Polo. Cieszyć też może regularna przestrzeń i kilka haczyków. Dostęp do tejże przestrzeni utrudnia jednak bardzo wysoki próg załadunku. Niestety, to kolejny minus testowanego Volkswagena.
Silnik i wrażenia z jazdy
Pomimo tego, że pod maską Taigo pracuje mała jednostka o pojemności 1,0 litra i mocy zaledwie 110 KM to o dynamikę można być spokojnym. Nie wiem czy to zasługa masy pojazdy, czy świetnie działającej automatycznej skrzyni biegów typu DSG ale odczucia są naprawdę pozytywne. Samochód przyspiesza wtedy kiedy trzeba a reakcja na gaz jest nawet lepsza niż można było przypuszczać. Niezbyt mocna jednostka wydaje się odpowiednia do auta tych wymiarów. Zaskakujące potrafi być także zużycie paliwa. Przy rozsądnym korzystaniu z możliwości samochodu bez trudu udaje się uzyskać wynik na poziomie 5,5 l na 100 km. Dynamiczna jazda lub większe korki oczywiście wpływają negatywnie na apetyt Taigo. Ten jednak jest w dalszym ciągu na akceptowanym poziomie. Po 700 kilometrach jazdy w różnych warunkach średnie spalanie wynosiło równie 6,0 l na 100 km. To naprawdę dobry wynik. Średnia prędkość podczas jakiej jazdy wyniosła 82 km/h.
Samochód prowadzi się pewnie i przewidywalnie. Zawieszenie zapewnia odpowiedni komfort. Siła elektrycznego wspomagania kierownicy wydaje się być dobrana optymalnie. W dalszym ciągu mówimy tu o samochodzie, który ma być uzupełnieniem oferty, a nie flagowym modelem. Dlatego też oczekiwania względem jego są zupełnie inne. Taigo jest też modelem względnie tanim. To zamierzona polityka marki. Samochód jest czymś więcej niż Polo, dla osób, które nie mogą zdecydować się na T-Roc.
Oszczędności są maskowane
Tak, tak. W wielu miejscach widać, że Taigo jest jednym z najtańszych modeli w ofercie Volkswagena. Widać to chociażby po dużej ilości twardego plastiku na desce rozdzielczej. Kamera cofania nie chowa się w znaczku (o czym wspominałem w wadach i zaletach tego modelu), a na liście opcji brak jest elektrycznie podnoszonej klapy tylnej. Przy automacie typu DSG fajnym rozwiązaniem jest tzw. autohold. Niestety, w przypadku Taigo tego rozwiązania też nie znajdziecie. Te wszystkie mniejsze lub większe niedoskonałości próbuje się przypudrować niczym nos przyszłej miss. Dostajemy tutaj zaczepy isofix na przednim fotelu, fajny schowek na okulary schowany przy panelu na lampkami na suficie a dodatkowe miejsce w bagażniku zyskujemy dzięki rozsądnemu zagospodarowaniu przestrzeni. Mamy też w końcu system głośnomówiący, który nie rozłącza telefonu i bezprzewodowy android auto. Niby mało, ale dla miejskiego auta wystarczająco.
Podsumowanie
Tydzień spędzony z Volkswagenem Taigo nie łatwo jest podsumować. Muszę się przyznać, że oczekiwałem czegoś więcej. Mam wrażenie, że samochód ten powstał lekko na siłę. Powstał by zaspokoić tych co myślą o T-Roc, ale z różnych względów nie mogą go kupić, a Polo z kolei nie ma wyższego prześwitu. Samochód ma sporo wad, które próbuje ukryć w końcu dopracowanymi multimediami, pojemnymi schowkami czy dużym bagażnikiem. Dostaje także plusa za jednostkę napędową. W moich oczach przegrywa wnętrzem. Jest małe, za małe i niewygodne. Samochód ten raczej nie ma szans spełnić oczekiwań rodziny 2+2. Dla statecznego seniora będzie jednak w sam raz.
Tekst i zdjęcia: Paweł Oblizajek
Zdjęcia Volkswagen Taigo 1.0 110 KM DSG
Dane techniczne Volkswagen Taigo 1.0 110 KM DSG R-Line:
Silnik: 999 cm3, z turbosprężarką
Moc maks.: 110 KM
Maks. Moment obr.: 200 Nm przy 2000-3000 obr/min
Przyspieszenie 0-100km/h: 10,9 s
Skrzynia biegów: automatyczna, 7 biegów
Cena: od 113.690 zł, testowany egzemplarz bez dodatków: 127.490 zł