Gdybyśmy trochę cofnęli się w czasie Nissan Townstar miałby spore wzięcie. W świecie SUVów kombivany i minivany odchodzą w zapomnienie. Nie powiedziałbym, że to dobra droga i spróbuje taki wniosek obronić.
Nissan Townstar to efekt współpracy aliasu Nissana, Renault i Mercedesa. Nie dziwcie się więc, że w aucie zauważycie podobieństwa do aut francuskiego producenta. W końcu Renault Kangoo lub Mercedes Klasy T, to bliźniaki tego samochodu. Mi do testu trafił się do testu osobowy Townstar, więc czas na test.
Proste nadwozie
Gdybym na swojej Nokii 3310 zobaczył właśnie datę z marca 2001 roku, to pewnie na parkingu pod pracą spotkałbym same kompaktowe kombi lub właśnie auta pokroju kombivan. Jako, że jest ponad 20 lat później mój Townstar jest rodzynkiem. I dzieje się tak prawie wszędzie – w galerii, pod siłownią lub na drodze. No może pod marketem budowlanym byłoby ciut inaczej.
Nadwozie kombivana jest zatem proste i banalne. Ciężko w nim o jakieś fikuśne rozwiązania, bo rządzi nim użyteczność. Najwięcej producent pozwolić może sobie z przodu auta i tutaj Nissan zrobił to dość zachowawczo. Spokojne reflektory i niewielka atrapa chłodnicy ozdobiona jest chromowanymi elementami. Sytuację ratuje bordowy lakier, który sprawia, że auto wyróżnia się bardziej. Robi to też na pewno wysokością, ale za kierownicą siedzimy jak w osobówce.
Karoseria Townstara, to też miejsce, gdzie ten model najbardziej się wyróżnia względem innych przedstawicieli ze swojej dużej rodziny.
W środku spokojnie
Otwierając spore drzwi przednie na pierwszy rzut oka rzucą nam się pewne skojarzenia. Otóż deska rozdzielcza tożsama jest z modelami Renault i Dacii. Podobna jest kierownica, analogowe zegary czy ekran infomediów i panel do sterowana klimatyzacją. Wszystko zrobione z twardszych i ciemnych plastików, ale za to wytrzymałych na duże przebiegi.
Na plus na pewno zaznaczę skórzaną tapicerkę i szereg schowków, ale o tym później. Przydał się na pewno też fabryczny uchwyt na smartfona, który znalazł się po lewej stronie od kierownicy. Poza tym na wyposażenie auta nie ma co narzekać. Jest nawigacja, dwustrefowa klimatyzacja, systemy bezpieczeństwa, tempomat oraz łączność z telefonem (carplay i androidauto). Niestety płynność systemu jest dyskusyjna, więc ten element można na pewno jeszcze poprawić.
Townstar może być rodzinny i pakowny
Wystarczy spojrzeć na sylwetkę auta i dwoje przesuwnych drzwi oraz klapę bagażnika. Te spore połacie blachy tylko czekają na zapełnienie rodziną i bagażami. Na tylnej kanapie spokojnie zmieści się trójka nawet wysokich osób, bo nie brakuje miejsca nad głową. Dzieci to będą miały mniej więcej tyle miejsca co w swoim pokoju.
Za pięcioma fotelami znalazła się spora przestrzeń do użytku rodziny, psa lub małej firmy. Bez problemu zmieścicie tam małe meble (bez rozkładania), AGD lub worki ziemi. Walizki to dla Townstara żaden problem. Licząc w litrach do dyspozycji jest 775 litrów. Złożenie siedzeń z tyłu to 1030 litrów (do wysokości foteli, a nie do dachu).
W rodzinnym Nissanie pojawiło się też sporo schowków. Te najciekawsze to półka nad przednią szybą lub szuflada przed pasażerem – takie rozwiązanie zaczerpnięte z Captura.
Nissan Townstar – silnik
Pod maską Nissana znalazł się sprawdzony motor o pojemności 1,3 litra. Samochód napędzany jest oczywiście benzyną, a 130 KM może nie brzmieć zbyt wystarczająco. W rzeczywistości jednak auto w konfiguracji z 6-biegową skrzynią manualną jest bardzo zrywny i dynamiczny. 240 Nm maksymalnego momentu obrotowego mogłoby temu przeczyć, ale na pusto jest dobrze.
Zaglądając w ekonomię użytkowania Nissan może mieć dwojaką naturę. Jeżdżąc spokojnie średnie spalanie zamknie nam się w granicach 7-8 litrów w mieście, a w trasie będzie jeszcze niżej. Jeśli jednak cierpicie na chroniczny brak czasu i wasz styl jazdy jest dynamiczny, to Townstar może pochłonąć nawet 10 litrów na 100 km.
Na wakacje i do małej firmy
Nie da się ukryć, że Nissan Townstar jest bardziej rozsądnym samochodem niż takim emocjonalnym. Z drugiej strony takich szczerych propozycji już coraz mniej na rynku nowych aut. Townstar sprawdzi się jako uzupełnienie zarówno sporej rodziny, jak i małego biznesu. Nie zawiedzie was ani podczas zakupów, ani na wakacjach. Jest też na tyle ucywilizowany, że wybierając go niczego nie tracicie. To dalej osobowe auto, które dzięki swoim kompaktowym wymiarom jest łatwiejsze w użytkowaniu niż większe busy lub minivany.
Widać pochodzenie
Oczywiście jazda zapakowanym pod dach Nissanem będzie już trochę gorsza, ale samochód daje sobie radę ze swoim przeznaczeniem. Prowadzi się lekko i komfortowo, ale jak na busa przystało trzeba uważać na zakrętach i poprzecznych nierówności. Niestety trochę czuć tutaj jego pochodzenie i bardziej dostawcze przeznaczenie. W mieście nie powinniście mieć z tym problemu, ale od czasu do czasu zrozumiecie o czym mówię.
Dlaczego ma sens?
W sumie odpowiedzią jest cały powyższy tekst. Dobrze jeździ, jest pakowny, niczego mu nie brakuje, a co najważniejsze nie jest też źle wyceniony. Jego uniwersalność kosztuje w Polsce minimalnie 106 900 złotych. W przypadku wycofania się aut pokroju Berlingo i spółka nie ma też wiele konkurencji. Renault Kangoo poszło w użytkowy charakter, a wspomniany Mercedes T jest dużo droższy.
Konrad Stopa
fot. Adam Gieras
Zdjęcia Nissan Townstar:
Dane techniczne Nissan Townstar:
Silnik: 1,33 l – benzyna
Moc: 130 KM
Moment obr.: 240 Nm
Skrzynia biegów: manualna, 6-biegowa
Napęd: przedni
0-100 km/h: 11,8 s
Prędkość maksymalna: 183 km/h
Cena: od 106 900 zł