Czy japoński samochód, który nie jest typowym coupe z napędem FWD jest w stanie zawrócić człowiekowi w głowie? Zwłaszcza, gdy jest SUVem i aspiruje na wyjazdy poza asfalt? Gdybym miał zapędy offroadowe i lubił ten segment może miałby szansę…
Stare i mądre motoryzacyjne przysłowie mówi, że „jeśli wysiadając z auta, nie odwracasz głowy by spojrzeć na nie jeszcze raz, to znaczy, że kupiłeś zły samochód” i ma w sobie dużo racji i prawdy odnośnie pasji do samochodów. Osobiście, wysiadając z Outlandera tak nie miałem, ale nie można generalizować, bo może ktoś z chęcią tak zrobi. To przysłowie nie może być więc ostateczną miarą, czy dane auto jest dobre, czy nie. A Outlander zły na pewno nie jest!
Pierwsze wrażenia z jazdy oraz doznań wizualnych prezentowaliśmy już podczas prezentacji tego Mitsubishi, aczkolwiek w końcu auto dotarło do nas na standardowy test. To, co widzicie na zdjęciach to trzecia generacja tej „terenówki” po niedawnym faceliftingu. Ważne, że zmiany są zauważalne, więc spore gabaryty ubrano w ostrzejsze linie i dużą ilość chromu. Lustrzane listwy znajdziemy na przednim zderzaku oraz grillu, obwódce tylnej szyby, relingach i na bocznych progach. Sporej agresji w aucie dodają również przednie reflektory w technologii LED oraz bordowy/czerwony lakier. Nie można zapomnieć również o 18-calowych obręczach ze stopów lekkich, które potęgują ograniczoną atrakcyjność auta.
Obecny Outlander jest jeszcze większy niż poprzednik. Sama długość auta wzrosła o 4 cm (4695 mm). Co do samej bryły, samochód nie wygląda na dynamiczny, aczkolwiek dzięki większej szerokości i przyciemnionym szybom, które wizualnie obniżają wysokość auta Mitsubishi wygląda nowocześnie i nie jest tzw. „krową” na ulicy. Moim zdaniem na pewno trafi w gusta naszych wschodnich sąsiadów, którzy uwielbiają duże i terenowe auta ze sporą ilością „srebra”.
Dysproporcję między wnętrzem, a karoserią w azjatyckich samochodach zazwyczaj można mierzyć w przysłowiowych „kilometrach”. W przypadku nowego Outlandera jego środek nie odstaje tak strasznie od poziomu atrakcyjności samego nadwozia. Po prostu karoserię poliftingowego Mitsubishi można określić jako dobrą i tak samo jest po otwarciu drzwi auta. Projekt deski rozdzielczej zachowany jest w ciemnych barwach i różnych odmianach plastiku. By wizualnie poprawić ich wygląd zastosowano tutaj manewr błyszczącej fortepianowej czerni (strasznie się „palcuje” ) wokół wyświetlacza radia, a nawet na kierownicy. Dodatkowo w materiałowej tapicerce wrzucono białe przeszycia, a listwa nad schowkiem po stronie pasażera przypomina fakturą jakiś metal. Podsumowując jak na Azjatę jest nieźle.
Osobiście mam wielki szacunek dla producenta, że w końcu postarał się w takich detalach jak przyciski, ponieważ ich ergonomia jest bardziej europejska, a ich wygląd nie „trąci myszką”. Szkoda tylko, że Mitsubishi postawiło na pomarańczowe podświetlenie. Mimo to ikonka niezapiętych pasów (samochodzik jak z pegasusa) ma swój klimat! Poza tym znalazłem jeden minus wnętrza – schowek na okulary pojawił się na środku podsufitki, a nie przy lusterku wstecznym, chyba ktoś przypomniał sobie o nim na ostatnią chwilę…ale jest!
Jeśli chodzi o przestrzeń w samochodzie, Outlander jak już widać z zewnątrz, jest naprawdę sporym autem. Nasz testowy egzemplarz posiadał nawet trzeci rząd foteli, więc w aucie mogło podróżować aż 7 osób. Skupiłbym się jednak na trzymaniu się podstawowej „piątki”, ponieważ ostatni rząd siedzeń nadaje się bardziej na siatki z zakupami niż „homo sapiens”, nawet tych małych. Przy standardowym rozłożeniu siedzeń każdy z pasażerów może cieszyć się niezłym komfortem oraz dobrą ilością miejsca. Poza tym wówczas bagażnik będzie dysponował 590 litrami pojemności, co jest naprawdę sporą wielkością.
Niestety testowany Outlander, nawet w najwyższej opcji wyposażenia Intense Plus, nie czarował możliwościami technicznymi. W aucie oprócz dwustrefowej klimatyzacji automatycznej i rozbudowanego radia Rockford Fosgate (z dotykowym ekranem) nie oferował za wiele. Na pokładzie nie znalazła się nawigacja, podgrzewane siedzenia, system start&stop (brawo!), aktywny tempomat czy znane z europejskich modeli asystenci pasa ruchu/hamowania itp. Oczywiście można bez nich żyć i na co dzień ich brak mocno nie irytował, aczkolwiek gdy zobaczycie cenę zrozumiecie moje zdziwienie. Zatrzymam się jeszcze na chwilę przy systemie audio, ponieważ oczywiście łączy on się z telefonem (tylko na postoju) oraz odtwarza muzykę z USB i nawet system posiada subwoofer. Wielka tuba znajdująca się w bagażniku, generuje tak niskie dźwięki, że czasem jest to aż nieprzyjemne. Moja konkluzja – wnętrze nie jest dopasowane do tego audio.
Skoro Mitsubishi Outlander nie rzuca na kolana, ani swoim wnętrzem, ani karoserią może robi to silnikiem? Wysokoprężna jednostka generuje 150 KM i bardzo dzielnie ciągnie ponad 1,6 masy niezbyt aerodynamicznego auta. Niestety maksymalny moment obrotowy (360 Nm) mimo, że dostępny dość nisko (od 1500 RPM) kończy się jeszcze przed 3 tys. RPM. To powoduje, że Outlanderowi brakuje trochę mocy przy szybkim przyspieszaniu i wyższych prędkościach. Nie pomaga również sześciobiegowy automat (na szczęście nie CVT, tylko mechanizm hidrokinetyczny), który powolnie zmienia biegi. Nie rozumiem też zastosowania łopatek przy kierownicy (a raczej łopat – strasznie duże), ponieważ tryb manualny skrzyni biegów nie poprawia powyższej sytuacji.
Mitsubishi Outlander z dieslem najlepiej radzi sobie w jednostajnej trasie, która może być kręta, ale powinna być raczej płaska i bez szybkich zmian prędkości. Wówczas samochód odwdzięcza się niezłym komfortem podróży i spokojem. Samochodem jeździ się po prostu bez szaleństw i z dozą lekkiej nudy, która jednak nie męczy. To zasługa miękko zestrojonego zawieszenia.
Bardziej zadowoleni będą jednak fani jazdy po bezdrożach. 190 milimetrów prześwitu oraz 4WD Multi-select pozwala pokonać niemałe błoto i dziury zarazem. Za pomocą elektronicznego sprzęgła międzyosiowego samochód za nas wybierze najefektywniejsze przekazanie napędu (na co dzień tryb 4WD ECO lub 4WD AUTO), a w razie poważniejszych tarapatów AWD można zblokować i wydostać się z tych gorszych sytuacji. Przełączenie trybów jazdy dokonuje się za pomocą przycisku przy hamulcu ręcznym (btw. standardowa dźwignia).
Opcjonalny napęd 4×4, spora masa oraz duży silnik diesla wpływa negatywnie jednak na spalanie samochodu. Tym 7-osobowym SUVem naprawdę ciężko jeździć oszczędnie. Nawet ogromny przycisk ECO pod radiem nie poprawia tej sytuacji. Najmniejszy wynik spalania, jaki mi się udało uzyskać to 8,5 litra w trasie. W mieście niestety ta wartość szybko rośnie do 12-13 litrów ON na 100 km. Dlatego też średni wynik to około 11 litrów na 100 km.
A ile to wszystko kosztuje? Tak skonfigurowany Outlander to wydatek około 145 tysięcy złotych. W tej kwocie otrzymamy solidny i duży samochód, któremu niestraszny górski podjazd i nawet najwyższy miejski krawężnik, ale czy to trochę nie za mało? Wysoką cenę może tłumaczyć wyższa akcyza ze względu na większy pojemnościowo silnik.
Tak jak napisałem na początku – kupno takiego Outlandera to zapewnienie sobie spokoju. Zarówno podczas jazdy w trasie, jak i codziennym użytkowaniu. Ot taki dobry samochód z niezłym napędem 4×4. Jeśli nie lubisz lansu, auto dla Ciebie.
Konrad Stopa
Wygląd: | [usr 7] |
Wnętrze: | [usr 6] |
Silnik: | [usr 5] |
Skrzynia: | [usr 6] |
Przyspieszenie: | [usr 6] |
Jazda: | [usr 7] |
Zawieszenie: | [usr 9] |
Komfort: | [usr 7] |
Wyposażenie: | [usr 7] |
Cena/jakość: | [usr 7] |
Ogółem: | [usr 6.7 text=”false” img=”06_red.png”] (68/100) |
Dane Techniczne:
Silnik: R4
Pojemność: 2268 cm3
Moc: 150 KM/3500 obr./min.
Moment: 360 Nm/1500-2750 obr./min.
Skrzynia biegów: Automatyczna, sześciobiegowa
0-100 km/h: 11.6 s
Prędkość max.: 190 km/h
Masa: 1610 kg
Cena: 145 400 PLN