Jeśli nie jesteś wyznawcą Porsche, być może nie zauważysz wielkiej różnicy, ale tutaj wszystko jest nowe.
Słowo 'rewolucja’ najwyraźniej nie istnieje w słowniku Porsche, gdy przychodzi do projektowania nowego 911. Nic dziwnego, dla wiernych fanów marki to właśnie ten model jest benchmarkiem, alfą i omegą, a cała reszta gamy służy tylko temu, by 'nine-eleven’ mogło być jeszcze lepsze.
Nowe Porsche ma zadatki na lepsze niż u poprzednika właściwości jezdne, bo mimo podobnej stylizacji jest aż o 45 mm szersze z przodu, a tył także stoi szerzej niż poprzednio. Obfite nadkola kryją felgi w rozmiarze 20″ z przodu i 21″ z tyłu.
W środku pojawił się ekran o przekątnej 10,9 cala wzorem innych modeli Porsche, a nawiewy powędrowały niżej. Podobno kokpit był inspirowany modelami z lat 70., ale wyczuwam w tym jedynie marketingową gadkę. Sterowanie funkcjami samochodu mają ułatwiać przyciski wywołujące pięć kluczowych funkcji auta.
Zaprezentowano od razu model Carrera 4S z silnikiem 3.0 turbo o mocy 450 KM. Ten samochód przyspiesza do 100 km/h w 3,4 s (z pakietem Sport Chrono i PDK). Skrzynia 8-stopniowa z dwoma sprzęgłami to nowa konstrukcja, ale dla fanów klasyki producent zapowiedział manuala.
Skoro tak dobre parametry ma już model 911 Carrera S aż strach pomyśleć jak szybkie będą warianty GTS, GT3 czy Turbo. Na te musimy jeszcze poczekać, ale wiemy już ile będzie w Niemczech kosztował nowy 'Prosiak’. Wersja S to wydatek minimum 120 125 euro, a 4S zaczyna się od 127 979 euro.
Bartłomiej Puchała
fot. Porsche