Toyota swoje hybrydy do sprzedaży wprowadziła w 1996 roku, czyli 26 lat temu. Debiutujący wtedy model Prius był sporą nowością, bo o elektryfikacji w motoryzacji niewielu innych producentów myślało na poważnie. Wraz z biegiem czasu jednak okazało się, że ścieżka Toyoty ma sens, a dzięki długiemu okresowi rozwoju i oferowania hybryd klientom, a nie tylko testów laboratoryjnych – ich układy są naprawdę dopracowane. W Corolli na początku 2023 zadebiutuje 5 generacja tej technologii.
Na krótkim spotkaniu na torze w Modlinie miałem możliwość przyjrzeć się bliżej temu modelowi w nowym wcieleniu w wersji przedpremierowej – stąd chociażby zamaskowane jeszcze zderzaki, które wraz z liftingiem ulegną lekkim modyfikacjom. Nowe będą także reflektory samochodowe, a także świeże kolory nadwozia do wyboru. Zmiany z wyglądzie są jednak w odświeżeniu Corolli najmniej istotne.
Zmiany w środku
Zdecydowanie więcej powiedzieć można o rozwiązaniach technologicznych na pokładzie. Zanim przejdę do układu napędowego, wspomnę jeszcze o multimediach, ponieważ one również doczekały się gruntownego odświeżenia. System inforozrywki (we wszystkich wersjach poza bazową Active) ma teraz ekran o przekątnej 10,5 cala i zupełnie zmienione oprogramowanie. Większy wyświetlacz pociągnął za sobą eliminację fizycznych przycisków po bokach – to nie jest zmiana na plus. Jednak cała reszta została poprawiona. System działa teraz bardzo szybko, zyskał w końcu współcześnie wyglądający interfejs, a jego sposób obsługi jest przystępny i ja bardzo szybko się w nim odnalazłem.
Też nowy zestaw wskaźników cechuje się odpowiednim dopracowaniem. Ekran w nim ma 12,3 cala i znowu występuje w standardzie we wszystkich odmianach poza podstawową. Jest możliwość zmiany zawartości w różnych miejscach – z lewej i prawej strony, a także na środku. Można też sobie ustawiać kilka kompozycji i przełączania się pomiędzy nimi. Bardzo wygodna rzecz. Poza tym w kabinie zmian nie ma.
Zmiany w karoserii
Toyota Corolla na początku 2023 roku przejdzie co prawda całościowo lifting, ale układ hybrydowy będzie w niej na tyle odświeżony, że producent mówi o jego zupełnie nowej generacji – 5. Jest to zasadne, ponieważ zmiany są naprawdę pokaźne. Hybryda w Corolli zyska bowiem nową baterię litowo-jonową, w której jednak udało się zredukować masę i rozmiary. Pojawi się też poprawiona jednostka sterująca układem, nowy silnik elektryczny o większej mocy, a także inny olej w przekładni, który ma redukować straty mechaniczne podczas jazdy.
Modyfikacji uległa też praca pedału gazu. Ponieważ hybrydowa Toyota niezmiennie wyposażona jest w bezstopniową skrzynię E-CVT, to podczas przyspieszania pojawia się w niej monotonny dźwięk, gdy silnik w końcu zaczyna trzymać stałe obroty. To rozwiązanie w nowej Corolli się nie zmieni, ale teraz obroty będą trzymane niżej o 300-500, co zredukuje wrażenie „piłowania” silnika i hałas, podobno o około 2,5 dB. Jednocześnie dynamika nie ulegnie przez to pogorszeniu ze względu na mocniejszy silnik elektryczny, którego moc wzrosła z 53 do 70 kW. Też inaczej zaprojektowana została charakterystyka przyspieszania od najniższych prędkości, ponieważ wtedy elektryk na początku gwarantować ma ostrzejszą reakcję, w stylu aut tylko na prąd.
Porównanie z poprzednikami
Jak to wszystko działa mogłem przekonać się podczas krótkich jazd. Najpierw w bardzo powtarzalny sposób można było porównać trzy generacje hybryd na przykładzie Aurisa, Corolli przed zmianami i jej najnowszego wcielenia. Później kawałek przejechałem się w „prawdziwym świecie”. Krótkie dystanse nie pozwalają na jakieś dogłębne sprawdzenie działania układu – ale chociażby omawianą wcześniej odpowiedź na dodawanie gazu da się trochę odczuć. Też dane analityczne zebrane podczas jazd przez Toyotę pokazują poprawę. Auris u różnych dziennikarzy na próbach testowych według pomiarów jechał średnio 68% czasu w trybie elektrycznym EV. Corolla z hybrydą 4 generacji poprawiła ten wynik do 72%, a 5 generacja to 80% bez udziału spalinowca.
Samochody pojawią się w dealerów na początku 2023 roku. Samochód wciąż oferowany będzie w dwóch odmianach. Słabszej z benzyną 1.8 i mocą 140 KM, oraz mocniejszej 2.0 o łącznej mocy układu 196 KM.
Michał Strzyżewski
fot. WahaczTV