Sezon na wymianę opon niby już minął, ale wielu kierowców ruszyło do wulkanizacji dopiero po zeszłotygodniowych opadach śniegu. Druga fala oblężenia udowodniła, że nie tacy z nas Kozacy na zaśnieżonej drodze i jazda na letnich gumach przy obecnie panującej aurze w suchych majtkach jest trudna. A ilu z was ma poprawnie wymienione opony? Sprawdźcie jak powinno się to robić!
Na co dzień do pracy dojeżdżam metrem, bo korzystanie z samochodu w Warszawie, o ile naprawdę nie trzeba, jest pozbawione sensu – teraz jeszcze dochodzi smog. Codzienny poranny marsz wzdłuż jednej z głównych arterii Ursynowa uświadomił mi w grudniu, że wielu właścicieli, wcale nie najtańszych aut, nie zmieniło opon na zimowe. Wytłumaczenia takiego stanu rzeczy były pewnie różne: bo w mieście solą drogi, bo w zeszłym roku nie było zimy, więc i w tym nie będzie, bo inne wydatki, bo dopiero kupiłem letni zestaw opon i muszę się jakoś przemęczyć, bo jestem chojrak, świetnie prowadzę i jestem nieśmiertelny…
Do końca roku wszystkie te samochody jeździły na co dzień jakby nigdy nic – śniegu nie było, temperatury dodatnie, jeśli już to deszcz. Powiedzmy, że mogę to zrozumieć, chociaż ja wychodzę z założenia, że nawet jak tylko przez 10 minut przez całą zimę będę potrzebował zimówek, bo na kilku kilometrach drogi drogowcy będą zaskoczeni rozwojem wypadków, to warto zamienić zestaw letni na zimowy.
Ale zaraz, kilka dni temu do Polski swoimi mroźnymi, białymi łapami wkroczyła niespodziewanie zima. Na palcach jednej ręki policzę teraz auta, które nie mają zimówek – łatwo poznać, bo stoją całe białe, zamrożone, nieruszane od kilku dni. Pozostali kierowcy jak jeden mąż chwycili za telefony i ruszyli do wulkanizacji.
Nauczony doświadczeniami, zmieniać opony z głową
Franca otrzymała nowe Nokiany dokładnie w czwartek przed pierwszym w tym roku długim weekendem. Wymieniłem je, bo opony, na których kupiłem to auto były dalekie od stanu, który mógłbym zaakceptować, o czym pisałem – tu. Ruch w wulkanizacji, którą wybrałem tego dnia był naprawdę duży. Wjechałem na stanowisko o godzinie 15, i tylko panowie zaczęli odkręcać koła, a już w kolejce stały: Infiniti Q70 i Jeep Grand Cherokee, do którego właściciel montował funkiel nówka 22 calowe Nokiany.
Niestety zdarzało mi się w moim życiu połaszczyć na cenę, szybkość, bliskość zakładu wulkanizacyjnego od domu czy pracy – słowem wymieniałem opony gdzie popadnie. Efekty były różne, ale rzadko pozytywne. W jednym warsztacie krzywo wkręcili mi śrubę w piastę, w innym nie dokręcili wentyli, w kolejnym znowu tak fatalnie wyważyli koła, że jeździłem je wyważyć ponownie, ale znowu zostało to źle zrobione, więc w końcu zostałem zmuszony je doważyć.
Nauczony złymi doświadczeniami udałem się do serwisu partnerskiego Vianor. Sieć zrzeszająca wulkanizacje, a jednocześnie dystrybutor marki Nokian, wydała mi się najlepszym miejscem do wymiany opon – tym bardziej, że mogłem na miejscu wybrać interesujący mnie model, dobrać rozmiar, obejrzeć bieżnik, słowem wskazać konkretne opony, które pojawią się na moim aucie. Pamiętam jeszcze jak mój przyjaciel ładnych kilkanaście lat temu chwalił się, że kupił do swojego Audi zestaw zimówek, które wyprodukowano w mieście Nokia w Finlandii. Wtedy grało się co najwyżej w węża na Nokii 3210i, ale dzięki Vianorowi właśnie, fińskie opony szybko stały towarem poszukiwanym w sklepach. Jadąc do nich wiedziałem, że będę w dobrych rękach. Nie pomyliłem się!
Klient ugoszczony, więc kawka lub herbatka musi być!
Firma Impolex ma dwie placówki, obie Raszynie. Ja wybrałem tę na Pruszkowskiej 73. Niech was nie zwiedzie odległość. Z Ursynowa dojechałem tam w niecałe 15 minut, bez korków obwodnicą. Na miejscu przywitała mnie bardzo sympatyczna obsługa, kawka, herbatka do wyboru no i bardzo przyjemny pokój oczekiwań. Żeby nie było wstawiam poniżej zdjęcie. Ta pomarańczowa sofa to jedyna taka / strach siadać, żeby nie pobrudzić oficjalna kanapa Vianora. Drugiej takiej w Polsce nie ma, więc tym bardziej warto się na niej rozgościć w oczekiwaniu na auto, które piętro niżej ma zmieniane kapciochy.
Właśnie, a co dzieje się pod tym uroczym pokojem?
Nie dane mi było posiedzieć na kanapie, ale nie szkodzi. W końcu sam zgłosiłem się na ochotnika, żeby poobserwować sprawny proces wymiany opon w moim aucie.
Dwóch bardzo rzeczowych, pełnych zapału wulkanizatorów wzięło się za Francę tak skutecznie, że ledwie minął kwadrans, a samochód miał już założone nowe opony na felgi, felgi przykręcone do piast, a panowie właśnie ścierali mydło z opon.
Ale po kolei.
Po zdjęciu kołpaków i odkręceniu kół, obejrzeliśmy moje dotychczasowe opony. O tym jak bardzo zaniedbał je poprzedni właściciel przeczytacie – tu. Nie było jednak czasu na sentymenty. Rach-ciach i na podłodze leżały już osobno felgi, osobno stare opony, a przed Laguną nowe Nokiany w idealnej pozie do zdjęcia.
Bieżnik Nokiana WR D4 ma za zadanie zapewnić maksimum komfortu i bezpieczeństwa zarówno na śniegu, jak i deszczu czy suchym asfalcie. To opona dostosowana do środkowo-europejskich warunków, które panują na drogach.
Przed każdorazowym założeniem gumy na wiecie… felgę panowie zamaszystym ruchem, nie żałując środka smarnego odpowiednio przygotowali rant opony, żeby ta mogła się dosłownie wśliznąć się na swoje miejsce.
Co ważne tym środkiem smarnym jest po prostu mydło z wodą. Nie żaden smar, zużyty olej czy inny specyfik, który nie wiele zmniejszając tarcie zaszkodziłby oponie.
Wentyle zweryfikowane, opona dopompowana na 2,3 atmosfery. Teraz co dwa tygodnie i przed każdą dłuższą podróżą będę sprawdzał czy w kiszce utrzymuje się odpowiednie ciśnienie. To ważne nie tylko ze względu na bezpieczeństwo prowadzenia i niskie spalanie, ale także – a może przede wszystkim – ze względu na zapewnienie oponie dogodnych warunków do utrzymania jak najdłużej sprawności. Dobrze dopompowana opona służy bowiem dłużej, bo wyciera się równomiernie. Pamiętajcie o tym.
Wyważanie – najważniejszy moment z punktu widzenia jakości jazdy. Źle wyważone koło będzie biło, powodując nie tylko trzęsienie się kierownicy i nadwozia, ale w dłuższej perspektywie doprowadzi do powstania luzów w zawieszeniu. Żeby cała operacja się udała, wulkanizator musi nie tylko dysponować odpowiednim sprzętem i wiedzą. Powinien też sprzęt odpowiednio często, zgodnie z zaleceniami producenta serwisować. Wyważarka ma za zadanie doważać koło co do grama. 5 gram niewyważenia czuć już na kierownicy. W swojej historii zmiany kół, a jest ona bardzo bogata, bardzo często niestety spotykałem się z niechlujnym wyważaniem i późniejszym biciem na kierownicy. W Impolexie koła zostały wyważone ze szwajcarską precyzją – samochód płynie po drodze i można rozkoszować się jazdą bez żadnych wstrząsów.
Wyważone koła przykręcane są do piast.
Kolejna istotna sprawa, a niestety wielu wulkanizatorów nie popisuje się w tym momencie. Gdy felga „siedzi” już na szpilkach w piaście, śruby powinny być przykręcane ręcznie! Nakładanie śruby i wkręcanie jej od razu kluczem pneumatycznym może doprowadzić do zerwania gwintu na szpilce lub w samej piaście (w zależności od rodzaju śrub). Konsekwencje są nieciekawie – wymiana piasty, często z łożyskiem. A to koszty niebagatelne. Dopiero jak śruba jest już mocno dokręcona ręką, wulkanizator powinien sięgnąć po klucz pneumatyczny!
Kół nie wolno przykręcać na max kluczem pneumatycznym, bo potem ich nie odkręcimy! Po przykręceniu śrub i opuszczeniu auta, każdą śrubę trzeba dokręcić z odpowiednim wyczuciem – specjalnym kluczem dynamometrycznym.
I gotowe. Komu w drogę, temu czas.
Niebawem pierwsze spostrzeżenia dotyczące opon. Na razie jestem bardzo zadowolony!
Adam Gieras
fot. Adam Gieras Fotomotografia