Tej legendy nie trzeba nikomu przedstawiać i VW zastanawia się, czy czasem nie przywrócić jej blasku. Jeszcze do nie dawna hipisowskiego Transportera można było kupić jako nowe auto w Brazylii, ale teraz został Wam tylko rynek wtórny.
Omawiany Volkswagen nabrał ogromnej popularności w latach 50-70 XX wieku w USA, gdzie odmiana Bulli oraz ogrom podobnych przeróbek podróżowały w akompaniamencie wolnych i wyluzowanych osób. W Europie Transportera znamy również jako dobrego woła roboczego i raczej w tej roli producent na pewno widzi go w przyszłości. Tak przynajmniej można twierdzić po nowej generacji tego modelu.
Mimo, że we Frankfurcie nie zobaczyliśmy następcy Bulli, to producent deklaruje, że w niedalekiej przyszłości może się to zmienić i elektryczna wersja Transportera dla hipsterów będzie mogła nadal wozić młodzież po najdalszych zakątkach dróg. Dokładnie dzięki akumulatorom litowo-jonowym ma być to aż 400-500 km zasięgu na jednym ładowaniu. To może nie zapewni dojazdu z polskich gór nad polskie morze, ale w obiegu zostaną również silniki benzynowe i diesle.
Co ważne nie są to słowa rzucone na wiatr, bo już na przyszłorocznym Consumer Electronics Show w Las Vegas mamy zobaczyć bliższy produkcyjnemu kształt samochodu. Ma on naśladować wzór z roku 1950 i nie odbiegać od niego stylistycznie. Zaprezentowany kilka lat temu prototyp potwierdza te słowa.
Konrad Stopa
Fot: VW