Wygląda nowocześnie i jest funkcjonalny. Ma świetny układ napędowy, pewnie się prowadzi a w dodatku ma dobre wyposażenie. Wszystko wskazuje na to, że testowany Caddy to wzór kombivana. Czy ten model niemieckiego producenta ma jakieś wady?
Pierwsze dłuższe spotkanie na żywo
Chociaż nie jestem przeciwnikiem żadnej motoryzacyjnej marki, to nigdy też nie ukrywałem, że z grupą Volkswagena było mi zupełnie nie po drodze. Ich konserwatywny design nie mieścił się w moich kanonach piękna. Dodatkowo duża sprzedaż samochodów tej marki, a właściwie duży popyt na modele sprowadzane z Niemiec sprawił, że na ulicach polskich miast Volkswageny wyrastały niczym grzyby po deszczu. Chcesz jak być przeciętny Kowalski – wybierz Volkswagena. Chcesz zdobyć uznanie w oczach sąsiada – wybierz Volkswagena. Karuzela się kręciła dalej gdy podsłuchało się rozmowy „znawców” motoryzacyjnych lub mechaników. Idąc tym tropem jeżeli marzysz o trwałym niezawodnym aucie, to najlepiej weź auto niemieckie. Oczywiście Japończyk też będzie spoko, ale rdza płyty podłogowej zje twoje ostatnie oszczędności. A mając auto niemieckie a tym bardziej auto marki Volkswagen ten problem nie występuje. Tutaj dodatkowo mamy przewagę na BMW, Audi czy Mercedesem w postaci tanich części zamiennych. Tego typu myślenie i brak wyobraźni projektantów w kreśleniu linii Volkswagen skutecznie odwiodły mnie od jakiegokolwiek zainteresowania tymi autami.
Pierwsze spotkanie z najnowszym Caddy lekko zmieniło moje postrzeganie Volkswagena. Patrząc na tego kombivana można zauważyć, że przy projektowaniu tego modelu w końcu zauważono, że da się przygotować linię auto zostawiając ekierkę i linijkę w domu. Można nadać autu odrobinę indywidualizmu, co w przypadku tego typu pojazdu jest jeszcze większą sztuką. W całym projekcie najbardziej urzekł mnie tył. Lampy umieszczone wysoko w słupach nie są czymś nowym. Widzieliśmy już je przecież niemal 30 lat temu przy okazji debiutu Fiata Punto I generacji. Tutaj jednak są inne, lekko przydymione. W moich oczach świetnie współgrają z ciemną szybą tylnej klapy która jest naprawdę duża. Cały zabieg sprawia, że samochód wygląda lekko i ciekawie.
Przód utrzymano w stylu minimalistycznym. Nawiązuje on do innych modeli z nowego szablonu Volkswagena. Nad masywnym zderzakiem umieszczono dwie małe klosze lamp przednich, które łączy dyskretny grill. Z kolei linia boczna nie wyróżnia się absolutnie niczym na tle konkurencji w grupie kombivanów. Cieszy dosyć duża powierzchnia szyb, które ułatwiają manewrowanie i obserwowanie otoczenia.
Wnętrze – to niemal typowy Volkswagen
Po bardzo obiecującym początku nowej znajomości, przyszedł czas na rozczarowanie. Wnętrze samochodu jest typowo niemieckie. Brak tu jakiejkolwiek finezji. Są dostępne schowki, są cupholdery i ergonomiczna deska rozdzielcza. Ma być prosto i czytelnie. Bo w samochodach marki Volkswagen zawsze tak było. Przełącznik od świateł był zawsze po lewej stronie kierownicy a wszystkie przyciski znajdowało się intuicyjnie. Tak było i pomimo braków z zakresu designu Volkswagen był chwalony za wnętrze. Tutaj pochwały się niestety nie należą. I dotyczy to zarówno projektu kokpitu jak i prostoty obsługi. Jest źle. Najwięcej trudności dostarcza korzystanie z systemu wentylacji/klimatyzacji. Jeden przycisk fizyczny odwołujący do panelu dotykowego klimatyzacji to bardzo słabe rozwiązanie. Wymusza na to na kierowcy systematycznie odwracanie zwrotu od drogi. Tak samo złe rozwiązanie to brak podświetlenia paska do sterowania temperaturą w kabinie.
Na tym nie koniec złych informacji o wnętrzu Caddy. Kolejna uwaga dotyczy słabego systemu multimediów. Najbardziej istotna wada systemu to regularne zrywanie połączenia poprzez bluetooth. Sparowany telefon był rozłączany podczas rozmowy i przechodził w tryb słuchawki. Podobna sytuacja miała miejsce podczas słuchania muzyki z telefonu. Bezprzewodowy Android Auto był niemal całkowicie bezużyteczny. Słuchanie muzyki było bardzo utrudnione. Najmniej problemów pojawiało się podczas korzystania z Google Maps.
Całość uzupełnia duża ilość twardego plastyki, który na szczęście jest dobrze spasowany. W przypadku tej kwestii nie można mieć pretensji do producenta. Wszak Caddy w wersji osobowej to nic innego jak przebudowana wersja lekkiego, małego pojazdu dostawczego.
Czy Caddy jest funkcjonalny?
Zazwyczaj pudełkowate nadwozie nie jest tylko kaprysem projektantów. Tego typu budowa samochodu ma swój ukryty cel. Nie bez powodu samochody typu Volkswagen Caddy nazywane są kombivanami. To w końcu pojazdy łączące zalety kombi i praktyczność vana. Czy testowany model faktycznie łączył w sobie te cechy? Niestety, nie można jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Pod samym słowem praktyczność kryje się wiele pojęć. Praktyczność dla wielu oznacza też wielofunkcyjność. Zaletą Caddy jest ogromny bagażnik, do którego dostęp uzyskujemy przez wielką, podnoszoną klapę z którą musimy się trochę posiłować. Volkswagen poszedł drogą na skróty i zapomniał o jej elektrycznym sterowaniu, co przy częstym korzystaniu z przestrzeni ładunkowej może być pewnym utrudnieniem.
Problemu nie dostarczy nam za to sam kufer, który nie dość, że ma regularny kształt to w dodatku oferuje bardzo nisko położony próg załadunku. Produkowany w Polsce kombivan oferuje obszerny bagażnik o pojemności 1213 litrów, który maksymalnie można powiększyć do 2556 litrów. Sama przestrzeń została wzbogacona o kilka przyjemnych dodatków. Wśród nich znajdziemy trzy haczyki na torby i gniazdo 12V z lewej strony a z prawej z kolei – kieszeń oraz skrytkę na podnośnik i klucz do kół. To kolejne elementy, które pokazują praktyczność tego modelu. Podobnie jest w przypadku dodatkowej lampy LED umieszczonej w pokrywie bagażnika. Jej jasne światło docenimy szczególnie nocą.
Przy okazji praktyczności chciałbym także pochwalić system składania tylnej kanapy. Jest on dziecinnie prosty i nie wymaga użycia żadnej siły. Umożliwia szybkie zwiększenie przestrzeni ładunkowej bez konieczności brudzenia rąk. System umożliwia składanie siedzeń w różnej konfiguracji, co także jest oznaką praktyczności modelu. W dalszym ciągu możemy jechać z pasażerem z tyłu składając tylko część kanapy.
To co w kwestii praktyczności Volkswagenowi nie wyszło to przestronność. Ten aspekt, który doceniamy w wielu samochodach typu kombi (np. Skoda Octavia, Ford Focus) w przypadku Caddy wypada blado. Oczywiście z przodu miejsca nie brakuje a kierowca i pasażer mają do dyspozycji bardzo wygodne fotele lotnicze, to z tyłu pod względem przestrzeni jest słabo. Nad głowami ilość miejsca jest więcej niż wystarczająca. Gorzej jest na wysokości kolan. Miejsce to dodatkowo ograniczone jest przez chowane stoliczki, które docenią dzieci podczas dłuższych podróży. Niestety, od kombivana oczekiwałoby się zdecydowanie więcej.
Słaby silnik daje dużo
Pod maską Volskwagena Caddy zamontowano diesla. Dla wielu osób nie ma to nic wspólnego z ekologią, ale ja się z tym totalnie nie zgodzę. Dwulitrowa jednostka rozwija moc 122 KM. To jak na dzisiejsze standardy mało. Patrząc na wymiary pojazdu (450,0 cm długości, 185,5 cm szerokości (210,0 cm z lusterkami) i 183,3 cm wysokości, a jego rozstaw osi wynosi 275,5 cm) wydawać się może bardzo mało. Jednak silnik ten w połączeniu z 7-stopniowym DSG genialnie daje radę. Co więcej, daje on pstryczek w nos ekologom. Średnie zużycie podczas testu wyniosło 6,7 litra. Samochód podczas jazdy nigdy nie był szczególnie oszczędzany. Niemal zawsze korzystałem z maksimum możliwości jakie daje silnik w kwestii przyspieszenia. Były też autostrady i prędkości rzędu 140 km/h. Swoje zdolności w oszczędzaniu paliwa Caddy pokazał podczas spokojnej jazdy z prędkością oscylującą w okolicach 90-100 km/h. Średnie zużycie paliwa liczone na 100 km wyniosło wtedy zaledwie 5,5 litra. Gdy dodamy do tego dobre wyciszenia auta to otrzymujemy model, którym jazda nie męczy nawet podczas dłuższych podróży.
Jak przystało na wyższe auto jest ono lekko wrażliwe na podmuchy wiatru. Jednak dobre zawieszenie, wyczuwalny układ kierowniczy i wspomniana jednostka dają kierowcy naprawdę dużo. Samochodem jeździ się lekko i przyjemnie. Podczas codziennej jazdy zapominamy o jego gabarytach, a podczas przeciskania się w wąskie miejsca zawsze możemy liczyć na wsparcie w postaci czujników parkowania z przodu i z tyłu oraz w postaci kamery cofania o dobrej rozdzielczości.
Co w zamian otrzymujemy – czyli wariant Dark Lebel i jego cena
Volkswagen nigdy nie słynął z tani samochodów. W redakcji testowaliśmy wariant o nazwie Dark Lebel. Wersja ta ma kilka elementów charakterystycznych. Są to czarno-srebrne felgami aluminiowym o średnicy 17 cali, stylizowane naklejki z nazwą wersji oraz lakierowane na czarno relingi dachowe wraz z prowadnicami drzwi przesuwnych. Samochód wzbogacony o kilka dodatkowych elementów – adaptacyjny tempomat i lotnicze fotele z przodu kosztuje aż 250 000 złotych. To bardzo wysoka kwota. Cena tym bardziej zaskakuje, że Caddy w tej kwocie nie ma w standardzie bezkluczykowego dostępu do pojazdu, ładowarki indukcyjnej czy choćby elektrycznej klapy bagażnika. To wyraźna rysa na wizerunku tego modelu.
Podsumowanie:
Volkswagen Caddy 2.0 TDI 122 KM w wersji Dark Lebel wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. To samochód z bardzo dużym, ustawnym i praktycznym kufrem. Jest modelem, który lubi się podróżować nawet w dłuższe trasy. Pochwalić go można na niskie zużycie paliwa i dobre osiągi. Ma w końcu nowoczesną stylistykę i niemal wszystkie zalety swojego poprzednika. Ma też oczywiście swoje mankamenty. Na nie jednak można przymknąć oko. Niestety z tak zaporową ceną, wiele osób nawet nie będzie chciało bliżej poznać tego modelu. A szkoda, bo jest on warty uwagi, szczególnie w porównaniu z innymi kombivanami na rynku.
Tekst i zdjęcia: Paweł Oblizajek
Zdjęcia Volkswagen Caddy:
Dane techniczne Volkswagen Caddy Dark Lebel
Silnik: R4, turbodoładowany
Pojemność: 1968 cm³
Moc: 122 KM
Maksymalny moment obrotowy: 320 Nm
Skrzynia biegów: automatyczna, 7-stopniowa DSG
0-100 km/h: 11,4 s
v-max: 186 km/h
Cena: ok 140.577 złotych (wersja podstawowa z silnikiem 1.5), Dark Line od 197.500 złotych, wersja testowa: 252.716 złotych
Konkurencja VW Caddy:
- Ford Tourneo Connect – ceny od 115 202 zł
- Fiat Doblo – 112 740 zł
- Renault Kangoo – 112 900 zł
- Peugeot Rifter – 123 080 zł
- Toyota Proace City Verso – 123 900 zł