Ford w ostatnim czasie bardzo intensywnie ogranicza swoją gamę modelową. Coraz częściej pojawiają się informacje o usuwaniu kolejnych modeli z gamy, jednak w ich miejsce mają pojawiać się bardziej uniwersalne i pożądane przez klientów odpowiedniki. Czym zatem ma być nowe Tourneo Connect i czy jest ono konstrukcją spełniającą stawiane przed nią zadania?
Najnowsze wcielenie kombivana od Forda jest urodziwym owocem współpracy z Volkswagenem. Naleciałości i podobieństw do Caddy nie da się ukryć, choć przyznać trzeba, że projektanci stanęli na wysokości zadania bowiem nie mamy tutaj styczności z klasycznym przeklejaniem znaczków. Zmiany są nieco bardziej inwazyjne.
Kosmetyczne i zauważalne zmiany
Tourneo ma zapełnić lukę po niedawno ogłoszonym zakończeniami produkcji S-Maxa oraz Galaxy i stać się czymś na wzór rodzinnego minivana. Jeśli chodzi o stylistykę nadwozia to w przypadku tego typu samochodów nie jest to sprawa najważniejsza. Niemniej jednak nie ma co ukrywać, iż projektanci Forda starali się zrobić co tylko mogli, by wyciągnąć z tego projektu jak najwięcej. O ile z tyłu względem Caddy nie różni się on praktycznie w ogóle tak z przodu możemy mówić o całkowicie innym samochodzie. Jednym przypadnie on do gustu, a innym nie, jednak w mojej ocenie jak na kombivana całość wygląda naprawdę bardzo spójnie i estetycznie.
Wewnątrz zmiany są zdecydowanie bardziej kosmetyczne, jednak każda z nich pozytywnie wpływa na ergonomię oraz komfort obsługi samochodu. O ile cały projekt deski pozostał praktycznie nie zmieniony względem Volkswagena, tak Ford zdecydował się umieścić kilka fizycznych przycisków odpowiadających za skróty do obsługi najczęściej używanych funkcji dzięki czemu nie musimy przedzierać się przez kolejne podmenu w systemie multimedialnym.
Ten także został delikatnie przeprojektowany. Opiera się on o ten sam 10–calowy, opcjonalny ekran dotykowy wraz z haptycznymi przyciskami odpowiadającymi za sterowanie temperaturą klimatyzacji oraz głośnością, jednak wygląd menu oraz ulokowanie opcji zostało delikatnie zmienione i w moim odczuciu jest bardziej intuicyjne od tego, który znajdziemy w Volkswagenie. Niestety obsługa klimatyzacji nadal jest irytująca zwłaszcza po zmroku ze względu na brak podświetlenia dodatkowego rzędu przycisków ulokowanych zaraz pod ekranem. W Fordzie zabrakło natomiast cyfrowych zegarów, czego osobiście nie uznałbym za wadę. Zestaw analogowych wskaźników jest bardzo czytelny i funkcjonalny dzięki czemu przez cały test ani razu nie zapragnąłem mieć w jego miejsce kolejnego ekranu. Narzekać nie można także na jakość materiałów użytych do wykończenia kabiny. Miejscami jest twardo i topornie, ale całość nie przywodzi na myśl tanich samochodów dostawczych.
Praktyczność ponad wszystko
Testowana przez nas odmiana Grand może pochwalić się rozstawem osi wynoszącym 297 cm, co jest wynikiem większym aż o 21,5 cm względem „krótkiej” wersji. Nic więc dziwnego, iż wewnątrz dostajemy naprawdę masę przestrzeni, a opcjonalny trzeci rząd siedzeń może okazać się pomocny nie tylko w awaryjnych sytuacjach. Dwa dodatkowe fotele kosztują 3500 zł i oferują zaskakująco sporą wygodę podróżowania. Niestety nie są one chowana w podłogę, jeśli jednak potrzebujecie wykorzystać przestrzeń ładunkową Tourneo w 100% możecie je bez większego problemu wymontować i zostawić w domu. Sam kufer w konfiguracji 7–osobowej może pomieścić 650 litrów bagażu. Decydując się na złożenie trzeciego rzędu i pozostawienie go w samochodzie otrzymamy do dyspozycji 1720 litrów pojemności. Maksymalna pojemność przestrzeni ładunkowej przy konfiguracji z dwoma miejscami siedzącymi wynosi 3105 litrów. Do wad na pewno zaliczyłbym półkę, która nie zakrywa nam w pełni przestrzeni ładunkowej, a tylko jej część.
Co do drugiego rzędu siedzeń to ten również należy do wygodnych, jednak można było pokusić się o wygospodarowanie nieco większej ilości miejsca na nogi. Poza tym jest naprawdę bardzo dobrze. Z tyłu siedzi się znacznie wyżej niż z przodu, a dodatkowo otrzymujemy komplet udogodnień w postaci stolików w oparciach foteli, złącz USB Typu C do ładowania telefonów oraz osobne nawiewy. Szkoda jednak, że z tyłu nie otrzymujemy trzech niezależnych foteli i tylko dwa mocowania Isofix. Ogranicza nam to nieco funkcjonalność samochodu i bywa problematyczne przy demontażu – dwuosobowa część kanapy jest okropnie ciężka i zajmuje sporo miejsca.
Z przodu natomiast dostajemy ogrom miejsca w każdej możliwej płaszczyźnie. Opcjonalne fotele przednie z certyfikatem AGR są zaskakująco wygodne i sprawdzają się rewelacyjnie nawet w bardzo dalekich trasach. Ponarzekać można trochę na schowki – są one dosyć płytkie i mało pojemne. Dodatkowo decydując się na panoramiczne okno dachowe trzeba liczyć się z brakiem półek nad głowami oraz brak rolety do zasłonięcia okna dachowego.
Udany układ napędowy
Technicznie Tourneo w 100% bazuje na Volkswagenie, dlatego też, pomimo iż Ford stosuje swoje nazewnictwo jednostek napędowych to są to silniki wyjęte wprost z Caddy. W testowanym przez nas egzemplarzu mamy do czynienia z topowym dieslem o pojemności dwóch litrów generującym 122 KM oraz 320 Nm momentu obrotowego. Pozwala ona rozpędzić samochód do pierwszej setki w czasie 11,8 sekundy oraz osiągnąć maksymalnie 186 km/h. Być może na papierze te dane wyglądają mizernie, jednak w codziennej eksploatacji Ford wydaje się być naprawdę bardzo żwawy.
Swoją zasługę na pewno ma w tym automatyczna, 7-biegowa przekładnia, która doskonale dogaduje się z tą jednostką napędową. Bardzo chętnie korzysta ona z wysokiego i szeroko dostępnego momentu obrotowego zapewniając nam niezłe osiągi i komfort podróżowania. Tak, jest to znane nam z Volkswagena DSG, jednak tutaj udało się jakimś cudem uniknąć denerwującego opóźnienia przy redukcjach i zapewnić bardzo przyjemną reakcję na gaz. Jak widać, jeśli się chce to można zrobić to tak jak się powinno.
Układ napędowy nowego Tourneo może pochwalić się także naprawdę rozsądnym zużyciem paliwa. W mieście ani razu nie przekroczyłem 7 litrów nawet w bardzo dużych korkach. W trasie jadąc spokojnie po drogach krajowych bez najmniejszego problemu uda się zbić spalanie do około 4,5 litra. Na autostradzie Ford zużywał mi natomiast 7,5 litra, a przy 120 km/h zaledwie 6 litrów. Są to naprawdę dobre wyniki biorąc pod uwagę kubaturę nadwozia.
Same właściwości jezdne samochodu również wypadają zaskakująco pozytywnie. Bez względu na to z jaką prędkością się poruszamy, Tourneo pozostaje stabilne i pewnie. W trasie, boczny wiatr nie robi na nim większego wrażenia, a wyciszenie pozostaje na niezłym poziomie. W mieście Ford okazuje się być bardzo zwrotny, dzięki czemu parkowanie nie stanowi większego wyzwania. Zawieszenie nawet na „pusto: dobrze radzi sobie z wybieraniem nierówności, a układ kierowniczy pracuje z należytym oporem i precyzją. Jednym słowem – jest dobrze.
Tańszy od swojego bliźniaka
Cennik Tourneo Connect w momencie pisania tekstu jest zagadką. Na stronie producenta samochód nie posiada cennika i nie jest możliwe skonfigurowanie go. Ze specyfikacji, którą otrzymałem do samochodu testowego wynika, iż ten konkretny egzemplarz został wyceniony na około 159 000 zł. Zagłębiając się w cennik bliźniaczego Caddy da się szybko wywnioskować, iż Ford jest tańszy o koło 26 000 zł.
To gigantyczna różnica, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż Tourneo jest samochodem bardziej dopracowanym i nieco łatwiejszym w obsłudze. Myślę, że samochód ten z powodzeniem zastąpi lukę po znikającym Galaxy i S-Maxie. Dla osób szukających przestronnego i praktycznego kompana do dalekich podróży nie widzę obecnie ciekawszej propozycji na rynku niż Tourneo Connect.
Jakub Głąb
Zdjęcia Ford Tourneo Connect Grand:
Dane techniczne Ford Tourneo Connect Grand:
Silnik: R4, Diesel
Pojemność: 2968 cm3
Moc: 122 KM
Maksymalny moment obrotowy: 320 Nm
0 – 100 km/h: 11,8 s
Prędkość maksymalna: 186 km/h
Skrzynie biegów: 7 – biegowa, automatyczna
Cena (Grand): 124 623 zł (podstawa), 158 771 zł (testowany)
Komentarze 2