Jakiś czas temu miałem okazję spędzić kilka dni w towarzystwie Mercedesa eVito w osobowej odmianie Tourer. Była to całkiem udana i bezstresowa przygoda, jednak teraz przyszła kolej by stawić czoła dostawczemu eVito w wersji Furgon.
Jakoś tak wyszło, że Mercedes przy okazji liftingu klasycznych odmian Vito rozdzielił elektryczne warianty. Wersja Tourer załapała się na odświeżenie, które polegało w głównej mierze na udoskonaleniu silnika elektrycznego, zwiększeniu zestawu baterii oraz poprawieniu multimediów. Odmiana dostawcza Furgon niestety została pominięta, dzięki czemu życie kurierów i osób pracujących w dostawach jest wieczną przygodą. Dlaczego? Już Wam tłumaczę.
Bateria eVito
Wszystko rozchodzi się (jak to zazwyczaj bywa w elektrykach) o zasięg. Teoretycznie bateria eVito Furgon o pojemności 35 kWh pozwala nam na przejechanie 150 km co już na papierze jest wynikiem bardzo mizernym. O ile w przypadku samochodów miejskich pokroju Smarta taki wynik byłby całkowicie do zaakceptowania, tak w przypadku samochodu dostawczego jest to wartość po prostu śmieszna. W praktyce okazuje się, że realny zasięg nie przekracza 130 kilometrów, a jeśli chcemy podróżować w jakimkolwiek komforcie z włączoną klimatyzacją czy ogrzewaniem to ładowarki musimy szukać co około 80 kilometrów. Warto pamiętać, że są to wartości dla samochodu pustego. Jeśli zaczniemy używać jego paki i możliwości ładunkowych (w końcu po to został stworzony) to zasięg spadnie nam do okolic prawdopodobnie 60-70 kilometrów.
Czy da się używać takiego samochodu na co dzień? I tak i nie. Jeśli mamy w miarę ustalony plan dnia i pokonujemy codziennie te same odległości, to jesteśmy w stanie w jakiś efektywny sposób użyć eVito. U mnie każda podróż dostawczym Mercedesem rozpoczynała się od sprawdzenia dystansu w Google Maps i zaplanowaniu trasy tak, by wykorzystać buspasy do granic możliwości. Jeśli jednak w ciągu dnia wkradną się jakieś zmiany w ustalony grafik, to sytuacja zaczyna się nieco komplikować.
Życie z elektrykiem
Maksymalna prędkość ładowania baterii wynosi 7.4 kWh, ale tylko dzięki dedykowanemu wallboxowi. Ładowarki „na mieście” mogą ładować samochód z mocą w okolicach 4 kWh. Ja ładowałem Vito raz w galerii handlowej. W ciągu niecałych 8 godzin samochód przyjął lekko ponad 21 kWh co kosztowało mnie 24 zł. Do tego za czas postoju w galerii zapłaciłem 18 zł. Dało mi to około 70 km zasięgu. Myślę, że dalsze obliczenia są zbędne. Teoretycznie mogłem poszukać ładowarki z bezpłatnym parkingiem, jednak obawiałem się kluczenia po mieście ze względu na małą ilość prądu jaką miałem wtedy w bateriach.
Warto wspomnieć też, że Mercedes miał dosyć spore problemy z połączeniem z ładowarkami. Ładowanie często było przerywane przez samochód albo w ogóle nie chciało się rozpocząć. Do tego wejście na kabel znajduje się w najgorszym z możliwych miejsc. Znajdziecie je zaraz za drzwiami kierowcy (tam gdzie normalne wersje mają wlew) więc w galeriach zdarza się, że brakuje kabla by sięgnąć do ładowarki, a sam kabel po wpięciu, całkowicie uniemożliwia otworzenie drzwi, zatem jeśli chcecie podglądnąć predykcje odnośnie ładowania musicie wchodzić do środka od strony pasażera.
Serce eVito
Za pchanie elektrycznego Vito do przodu odpowiada jednostka elektryczna o mocy 116 KM przekazująca całą swoją moc na przednie koła, a moment obrotowy wynosi tutaj 295 Nm. Cały ten zestaw sprawdza się całkiem nieźle do około 60 km/h, powyżej tych prędkości łapie on sporą zadyszkę. Mimo wszystko, dzięki nisko dostępnym niutonometrom, eVito „zbiera się” lepiej niż mogłoby się wydawać. Oczywiście, po raz kolejny opieram się na odczuciach płynących z jazdy pustym samochodem. W momencie załadowania go wrażenia z jazdy mogą być zupełnie inne.
Niska moc silnika elektrycznego sprawia, że zużycie prądu wygląda naprawdę bardzo dobrze. W mieście udało mi się uzyskiwać wynik na poziomie 29 kWh przy spokojnej i rozsądnej jeździe (inaczej chyba nie da się tym autem jeździć). Szczerze przyznam, że nie porwałem się ani razu na zmierzenie zużycia prądu przy maksymalnej prędkości 120 km/h. Obawiałem się, że do domu wrócę Uberem, a eVito na lawecie. Podobnie jak w bardziej osobowym eVito Tourer mamy tu 5 poziomów rekuperacji energii. Siłę odzyskiwania energii dostosowujemy za pomocą łopatek za kierownicą i do tego elementu układu elektrycznego w Vito nie mam najmniejszego zastrzeżenia. Wszystko działa tak jak powinno.
Jak się tym jeździ?
Jeśli zaś chodzi o właściwości jezdne dostawczego Mercedesa to w zasadzie ciężko napisać tu cokolwiek zaskakującego czy odkrywczego. Jest dokładnie tak jak w każdym innym busie. Układ kierowniczy ma gigantyczne przełożenia i stara się być choć trochę precyzyjnym. Zawieszenie dosyć twardo wybiera nierówności, jednak samochód nie podskakuje zbyt mocno na dziurach. Wyciszenie jak na blaszaną puszkę jest całkiem niezłe, choć jak wspominałem wcześniej, rzadko kiedy dochodziłem do prędkości w okolicach 100 km/h.
W końcu to dostawczak
Została nam jeszcze kwestia ładowności eVito. Pod tym kątem samochód wypada bardzo dobrze. Przestrzeń ładunkowa jest dokładnie taka sama jak w odmianach z silnikami wysokoprężnymi. Długość przedziału bagażowego wynosi 229 cm, a po podłodze mamy 289 cm (wartość ta liczona jest z uwzględnieniem „dziury” pod kabiną). Na szerokość mamy maksymalnie 168,5 cm. Wewnątrz da się znaleźć sporo uchwyt pomocniczych do odpowiedniego zabezpieczenia przewożonego ładunku. Jest tez bardzo skuteczne (opcjonalne) oświetlenie przestrzeni ładunkowej, oraz solidne drewniane wykończenie (także opcjonalne). W temacie ładowności – Furgon może przyjąć na swoje plecy 1003 kilogramy.
Wewnątrz nie ma żadnych zaskoczeń. To konstrukcja znana z klasycznych odmian Vito. Jest twardo, plastikowo i solidnie. W odmianie Furgon mamy trzyosobowa kanapę z przodu i o ile dwa skrajne miejsca mają wystarczająca ilość miejsca, tak osoba siedząca na środku może narzekać na schodzącą nisko deskę rozdzielczą i nierówną podłogę. Irytuje trochę obsługa systemu multimedialnego, który miał problemy z połączeniem telefonu przez Bluetooth oraz komputera pokładowego miedzy zegarami. Wszystkie funkcje na nim przełączamy za pomocą przycisków znajdujących się za kierownicą miedzy zegarami. Bywa to mocno uciążliwe zwłaszcza podczas jazdy.
Ekologia kosztuje
Cennikowo eVito Furgon rozpoczyna się kwotą 236 588 zł brutto. Testowany egzemplarz wraz z paroma opcjami został wyceniony na 253 000 zł brutto. Podstawowe Vito Furgon w długiej odmianie wraz z automatyczną przekładnią i podobna ładownością jak testowany elektryk to wydatek około 155 000 zł brutto.
Ocenę sensowności dopłaty pozostawiam już Wam. Osobiście uważam, że w obecnej formie eVito Furgon jest raczej ciekawostką pozwalającą Mercedesowi zbić nieco emisję spalin dla całej gamy niż sensowną propozycją na rynku samochodów dostawczych.
Jakub Głąb
Ocena Mercedes eVito Furgon
Wygląd: | [usr 6] |
Wnętrze: | [usr 6] |
Silnik: | [usr 8] |
Skrzynia: | [usr 6] |
Przyspieszenie: | [usr 6] |
Jazda: | [usr 7] |
Zawieszenie: | [usr 8] |
Komfort: | [usr 6] |
Wyposażenie: | [usr 8] |
Cena/jakość: | [usr 5] |
Ogółem: | [usr 6.6 text=”false” img=”06_red.png”] (66/100) |
Mercedes eVito Furgon – Dane techniczne:
Silnik spalinowy: elektryczny
Moc łączna: 116 KM
Moment obr.: 295 Nm
Skrzynia biegów: automatyczna
Napęd: przedni
0-100 km/h: bd
Prędkość maksymalna: 100 km/h
Cena: ok. 253 tys. złotych