Toyota Yaris od lat bije się w segmencie aut klasy B z wielkimi sukcesami. Od niedawna często pojawia się na ulicach w odmianie hybrydowej. Ja jednak jeździłem rocznym egzemplarzem z konwencjonalnym silnikiem.
To już kolejny tekst z serii Odkryj z nami auto, która dotyczy używanych samochodów prosto z wypożyczalni – auta często zmieniają kierowców, więc i ich zużycie następuje szybciej niż zwykle. Jeśli nie interesuje Was Yaris, a inna Toyota, to na pewno będziecie zadowoleni, bo jest ich opisanych już kilka.
#egzemplarz
Nasza srebrna Toyota pochodzi z 2019 roku, a jej przebieg to tylko 9000 kilometrów. Nie to jest jednak najważniejsze. Najciekawsze znajduje się pod maską, gdzie pojawił się 1,5-litrowy motor benzynowy o mocy 111 KM. Przyznacie, że to dość przeciwny trend do hybrydowego lub downsizingowego.
#zalety
- Moc silnika
Nie ma co się dziwić, że ponad 100 koni mechanicznych w miejskim aucie w 2020 roku robi wrażenie. Zwłaszcza, że motor ma aż 1,5 litra i 4 cylindry. To nie dzieje się już często. Moc 111 KM to naprawdę sporo jak na 1,1-tonowe nadwozie. Dzięki temu samochód jest bardzo dynamiczny. Jeździ się dzięki temu nim bardzo dobrze, zwłaszcza, że to przecież mieszczuch. - Automat
Co ciekawe, silnik ten sprzężony jest z automatyczną skrzynią biegów. I nie jest to skrzynia typu CVT lub półautomat znany z małych aut segmentu A. To hydrokinetyk, który bardzo dobrze zastępuje kierowcę i dość wyczuwalnie zmienia biegi, ale nie robi tego zbyt nachalnie lub szarpiąc. - Ciekawe wyposażenie
Trzeba jasno sobie przyznać, że technologia na dobre wkroczyła w nasze życie. W motoryzację również i teraz nawet najmniejsze samochody mogą pochwalić się wyposażeniem znanym jeszcze nie dawno z dużo droższych aut. Przyczyniły się do tego też normy NCAP, które nie rozdają już tak chętnie gwiazdek na lewo i prawo. I tak dzięki temu w naszym Yarisie, który nie był wyposażony po sufit i nie kosztował kroci pojawił się m. in. w asystenta pasa ruchu, asystenta hamowania lub szereg poduszek powietrznych.
#wady
- Blacha drzwi
Niestety wpływa to na wyciszenie wnętrza i same obcowanie z samochodem. Niestety trzaśnięcie drzwiami, zwłaszcza tymi tylnymi, powoduje zgrzyt zębów kierowcy i niezbyt miły dla ucha dźwięk. Yaris w tym aspekcie przypomina niestety bardziej auta z segmentu A jak Aygo niż droższe samochody (nawet te Toyoty). - Brak podłokietnika
Niby błahostka, ale przy dłuższej podróży brakuje podłokietnika pomiędzy przednimi fotelami. Dobrze oprzeć prawą rękę nie tylko na kierownicy. Na szczęście to naprawdę drobiazg. - Słabo-widoczny ekran
Ciężko mi określić czy to przypadłość wszystkich Toyot Yaris, czy tylko mojego egzemplarza, ale kilkucalowy ekran zamontowany był w stronę pasażera, a nie kierowcy lub równo na desce rozdzielczej. Słabe jest również podświetlenie tego dotykowego wyświetlacza, który w słoneczny dzień jest czasem po prostu niewidoczny.
#eksploatacja
Niestety Toyota Yaris w odmianie benzynowej nie jest na tyle ekonomiczna co hybryda, ale nie ma się czego dziwić. 1,5-litrowy benzyniak w mieście pali nawet 7-8 litrów, ale biorąc pod uwagę możliwości jezdne i dynamikę to wcale to nie dziwi. Hybryda jednak paliłaby spokojnie o połowę mniej. Różnica jest również w cenie zakupu. Wersja Hybrid kosztuje kilkanaście tysięcy złotych więcej w salonie. Na rynku używanym ta różnica się zaciera. Rocznego Yarisa możecie dostać nawet za 40 tysięcy złotych, ale cena zależy od stanu, historii itp.
W Odkryj-auto doba kosztuje tylko 72 złote, więc spokojnie można samodzielnie sprawdzić jak taki benzynowy Yaris jeździ. Pamiętajcie też, że z kodem „Motopodprad” zaoszczędzicie jeszcze dodatkowe 10 procent.
#niespodzianka
Oczywiście gdybym jeździł Yarisem GRMN to manetki za kierownicą w ogóle by mnie nie zdziwiły. Patrząc jednak na szarą Toyotę z małymi kołami z zewnątrz ciężko oczekiwać takiego udogodnienia. Mimo to, w aucie takie znalazłem i pozytywnie mnie to zaskoczyło. Czy było użyteczne? Już mniej, ale lepiej coś mieć i samemu decydować czy chce się z tego korzystać.
#podsumowanie
Nigdy nie rozumiałem fenomenu Toyoty Yaris, ale akceptowałem, że auto może się spodobać kobietom i znaleźć swoje miejsce w historii miejskiej motoryzacji. Zawsze myśląc o nowych Yarisach i Toyocie sądziłem, że sens ma tylko wersja hybrydowa. Stwierdzam teraz, że to nieprawda, bo takie podejście azjatyckiej marki jest bardzo proklienckie. Dla ekomaniaków są wersje hybrydowe, a dla tradycjonalistów normalne silniki z niemałą mocą i staroświecką pojemnością. Dzięki czemu oferta Toyoty jest uniwersalna.
W tekście pojawił się samochód ze stajni wypożyczalni Odkryj Auto! Wielkie dzięki za taką możliwość i już zapowiadam, że to jeszcze nie koniec.
Konrad Stopa