Jeep Avenger bezkompromisowo wygrał nagrodę COTY 2023 i ma zamiar podbić miasta w wielu krajach Europy. Będzie ważny również w Polsce, bo w końcu tu powstaje. A jak jeździ?
Na krótkiej trasie koło Warszawy mogłem sprawdzić możliwości jezdne żółtego Jeep’a oraz dotknąć go z każdej strony w spokojnej atmosferze bez zbędnego pośpiechu. Opinie i refleksje poniżej.

Atrakcyjny design
Zdjęcia polskiego Jeep’a znamy już od dawna, ale powiem Wam, że na żywo auto robi jeszcze lepsze wrażenie. Żółty lakier z czarnymi dodatkami pasuje do niego idealnie, a pudełkowe nadwozie sprawia, że samochód wydaje się większy niż jest w rzeczywistości. Od początku sądziłem, że Avenger jest większy niż Renegade, a to błąd, bo renegat ma 4,3 m długości, a nasz bohater tylko 4,08 metra.
Jak na Jeep’a przystało, w karoserii znajdziemy dużo smaczków związanych z tą amerykańską marką. Na osłonie chłodnicy pojawił się oczywiście 7-częściowy grill w czarnej barwie i równie ciemnymi reflektorami. Te tylne też są przydymione i ukryto w nich logotyp marki. Ciekawe detale są również na szybach (góry lub podróżnik) oraz we wnętrzu samochodu.

Dla lubiących kontrasty oprócz czarnych plastikowych nakładek można jeszcze dokupić opcję polakierowania dachu na czarno. Dzięki temu Jeep wygląda naprawdę świeżo i zacnie zarazem. Nie zatracił też ducha marki, a w końcu jest typowo miejskim SUV’em.
Kwadratowe wnętrze
Nadwozie o prostych kształtach zaowocowało przestrzenią w środku. Jak na tak małe auto jest naprawdę nieźle. W bagażniku wygospodarowano nawet 380 litrów pojemności i foremne kształty (dane dla spalinowej wersji, elektryk ma 355 l). Na tylnej kanapie na pewno nie zabraknie miejsca nad głową, ale trzeba uważać na nogi. Wiele zależy od przedniego pasażera, ale dzieciaki zmieszczą się spokojnie. We wnętrzu nie zabrakło też schowków – ich łączna pojemność to aż 34 litry.

Jeśli chodzi o projekt środka, to mamy tu połączenie kilku rozwiązań z grupy Stellantis. Sama deska rozdzielcza jest jednak dość pusta. Oprócz kierownicy oraz wirtualnych zegarów (wyświetlacz ok. 10 cali), a także ekranu dotykowego systemu multimedialnego (7 lub 10 cali) na konsoli centralnej znalazł się jeszcze osobny panel do sterowania klimatyzacją – na szczęście w formie klasycznych przycisków.
Na tunelu środkowym natomiast mamy drążek od sześciobiegowego manualu, przycisk do hamulca ręcznego i selektor trybów jazdy.
Wrócę jeszcze na chwilę do systemu multimedialnego, który skrywa nawigację, ustawienia auta, łączność z telefonem czy sterowanie audio (w najwyższej wersji wyposażenie od JBL). System przypomina ten z francuskich aut, ale działa szybko i wygląda schludnie.

Spalinówka i elektryk
Chętnych na Avengera będzie czekać dylemat czy chcą być nowocześni i kupić elektryka, czy raczej wolą standardową spalinową odmianę. Elektryk może się pochwalić mocą 156 KM (260 Nm) oraz zasięgiem do 400 kilometrów dzięki baterii o pojemności 54 kWh (brutto). Sprint do setki trwa 9 sekund, a v-max równy jest 150 km/h. My jednak jeździliśmy wersją spalinową więc skupię się na niej.
Tutaj sercem jest 1,2-litrowy silnik benzynowy z turbosprężarką o mocy 100 koni mechanicznych. Jako, że auto waży tylko 1180 kilogramów jednostka ta powinna wystarczyć, chociaż 205 Nm maksymalnego momentu obrotowego nie brzmi najatrakcyjniej. Do obsługi tego silnika służy sześciobiegowa skrzynia manualna.

Jeep Avenger – jazda konwencjonalnym silnikiem
I powiem Wam, że ten downsizingowy silnik wystarcza. Samochód żwawo przyspiesza w prędkościach miejskich i prowadzi się bajecznie prosto. Niski współczynnik oporu powietrza ogranicza hałas i ułatwia przyspieszanie (cx = 0,33). Osiągi tej odmiany to 10,6 sekundy do 100 km/h, a prędkość maksymalna wynosi 184 km/h. Moim zdaniem – do miasta wystarczy. Spalanie tego auta to średnio 7 litrów. W mieście można dodać 1 litr, a w trasie go odjąć. Czuć więc, że samochód jest lekki również w ekonomii użytkowania.
Za kierownicą warto uważać na poprzeczne nierówności, ale samochód prowadzi się pewnie i łatwo. Nie przechyla się oraz nie skacze na dziurach, ale jeździłem bardziej komfortowymi kompaktowymi SUV’ami.

Pamiętając, że Avenger to jednak Jeep samochód ma też pewne możliwości terenowe. Kąt natarcia to 20 stopni, zejścia 35 stopni, a rampowy to też 20 stopni. Oczywiście mowa tu o lekkim terenie chociaż Avenger posiada tryby jazdy na piasek, błoto lub śnieg by pomóc kierowcy w wyjściu z danej opresji. Prześwit samochodu to około 20 centymetrów.
Ile kosztuje Jeep Avenger?
Amerykanie utrzymali cenę tego modelu poniżej 100 tysięcy złotych, co jest bardzo ważnym marketingowym zabiegiem. Dotyczy to najtańszej wersji benzynowej, ale kwota 99 900 złotych na pewno przyciągnie klientów. Najdroższe wyposażenie Summit to wydatek już około 132 tysięcy złotych. Egzemplarz ze zdjęć to poziom pośredni Altitude za około 118 tysięcy złotych.
Elektryka najtaniej dostaniecie za 185 700 złotych. Z dopłatą do samochodów elektrycznych możecie zejść więc do niecałych 160 tysięcy złotych. To jednak wersja bazowa – na końcu cennika mamy kwotę 210 400 złotych, a to już sporo jak za większego mieszczucha.

Samochód oczywiście można już zamawiać w obu wersjach, a producent nie przewiduje wprowadzenia kolejnych odmian. W związku z tym, wybór jest dość ograniczony, ale skoro prezentuje rozsądne propozycje to nie ma co narzekać. Sądzę, że przydomek polskiej produkcji Avengerowi pomoże i niedługo zaleje polskie ulice. Nie przez przypadek otrzymuje tyle nagród, więc to naprawdę fajne auto.
Konrad Stopa
Fot. Jakub Głąb, autor
Zdjęcia Jeep Avenger:




















Komentarze 1