Toyota Yaris jest prawdopodobnie najmniej ekscytującym samochodem klasy B na rynku. Ale wygląda na to, że niedługo zostanie nieco ostrzej przyprawiona.
Obecny Yaris to przestronny, solidny samochód. Ale jest przy okazji… no cóż, nudny. O wiele prędzej spodziewacie się ujrzeć go na podjeździe pod domem pary emerytów, niż młodego fana szybkich hatchbacków.
Zdarzały się wyjątki – zarówno pierwszą, jak i drugą generację modelu można było kupić w wersji T Sport. Początkowo pod maską szybszego Yarisa pracowało wolnossące 1.5 o mocy 106 KM. Taki Yaris był bardzo trwałym, wysokoobrotowym, niepozornym pogromcą miejskich ulic.
Pod koniec produkcji dodano wersję z turbo (150 KM) i zrobiło się jeszcze fajniej. Yaris drugiej serii był oferowany z wolnossącym 1.8 (133 KM) i nie został szczególnie mocno zapamiętany, ale warto odnotować, że taka wersja była.
Obecnie, większość aktualnych Yarisów to proste wersje 1.0 lub 1.3, ewentualnie ekonomiczne, ale mało ekscytujące hybrydy. W Toyocie zadecydowano na szczęście, że pora dodać do gamy ciekawszą wersję. Podstawy są porządne: Toyota lada chwila powraca do serii WRC, właśnie ze specjalnie zmodyfikowanym Yarisem. Jest więc z czego czerpać, zarówno pod względem stylistycznym, jak i technicznym.
Pod maską rajdówki pracują motory 1.6 turbo. Silnik o takiej samej pojemności ma też nasza ulubiona Fiesta ST, która ma stać się – obok również inspirowanego serią WRC, zapowiadanego Hyundaia i20 N – głównym rywalem nowego Yarisa. Nie mamy jeszcze szczegółowych informacji technicznych, ale nie bylibyśmy zdziwieni, gdyby właśnie tą drogą poszła Toyota.
Prognozowana moc to około 200 KM.
Data debiutu? Cena? Takich informacji póki co nie mamy, ale czekamy z niecierpliwością. Szybkich hatchbacków na rynku nigdy dość.
Mikołaj Adamczuk
fot. www.evo.co.uk