Takie historie wciąż dziwią, a jednak co chwilę się zdarzają. Chyba warto wybrać się na poszukiwania, bo może i w Polsce coś się znajdzie. Tutaj historia z USA, prosto z Teksasu.
Co ciekawe nie chodzi tu o zapomniane modele bez właścicieli, tylko o głupią sprzeczkę między kolekcjonerem, a magazynierem. Jak zwykle poszło o pieniądze i 11 Ferrari (m. in. Testarossa, 348, 456 czy Mondial) wystawiono na zewnątrz. Taki rewanż pracownika odpowiedzialnego za garaż.
I tak auta stojąc nawet 10 lat popadły w zapomnienie i niestety w ruinę. Rdza, wandalizm oraz pleśń zaatakowały modele włoskiej marki. Kiedy w 2017 roku właściciel aut zmarł, spadkobiercy próbowali sprzedać auta, ale niestety się to nie do końca udało, bo ich stan odbiegał od ideału. Jedynie kilka sztuk odzyskało blask, a reszta czeka na reanimację do dzisiaj.
Historia smutna, lecz prawdziwa. Jak widać nawet takie okazje nie zawsze znajdą swoich amatorów.
Konrad Stopa
fot. FerrariChat