Zacznijmy od minuty ciszy… To pożegnanie. Auta, które widzisz na zdjęciach są ostatnimi, takimi samochodami. Co będzie potem? Nic, pustka, smutek i żal… Być może potem będzie prąd. Ale nic już nie będzie, jak dawniej… Renault Megane R.S., Hyundai i30 N oraz Ford Focus ST. Hot hatche z blachy, ziejące Co2 oraz warczące z wydechów.
Elektryczna motoryzacja zabija wiele samochodowych świętości. Elektryczna motoryzacja sprawia, że wspomnienia będą bardziej cenne od teraźniejszości. SUV-y zabiły minivany. SUV-y zabiły kombi. Mogę tak długo, chociaż powyższe zdania brzmią jakby pisała je sztuczna inteligencja na życzenie jakiegoś posła ekologicznej opozycji…
Po co są hothatche?
Hot hatche w takiej formie jaką znamy, lubimy i kochamy odeszły. Tak, odeszły! I nie łudź się, że wrócą. Renault Megane R.S. już nie zamówisz. Forda Focusa ST jeszcze zamówisz. Podobnie jak Hyundaia i30 N. Ale spiesz się, bo nie znasz dnia ani godziny kiedy się to skończy. Żeby jednak nie było tak przygnębiająco zebrałem trzy rasowe i nowe hot hatche do kupy. Zrobiło się kolorowo, wesoło i ”jakoś”. Przed chwilę zapomniałem, że takich aut już nie ma, zaraz nie będzie…
Hot hatche powinny być nie tylko hot, ale także hatch. I wszystkie z tych aut takie właśnie są! Każdym z nich pojedziesz na zakupy do Biedronki, do każdego zapakujesz szwagra i teściową, i każdym podjedziesz pod krawężnik (noooo, może niezbyt wysoki). Teoretycznie takie samochody nie powinny wzbudzać podejrzeń. Żonę urobisz, że kupiłeś kompakta, matka się nie będzie martwiła, że kupiłeś diabła, a i koledzy po dwóch piwach nie będą chcieli, żebyś ich przewiózł. Chyba, że wybierzesz Renault…
Żółte Renault
Z całej trójki, to właśnie Megane R.S. robi największe wow, zanim jeszcze się nim przejedziesz. Poszerzone nadkola, wyeksponowany dyfuzor oraz olbrzymie końcówki układu wydechowego zabiorą ci wszelkie argumenty, aby przykryć charakter tego samochodu. Ok, możesz wybrać mniej krzykliwy kolor (np. biały albo szary), ale i tak niewiele osób da się nabrać, że ma do czynienia ze służbowym autem przedstawiciela handlowego, który jeździ od apteki do apteki sprzedając leki na porost czegokolwiek.
Ok, przestajesz udawać. W środku jest trochę plastiku, jak w każdej innej Megane, ale fotele znów nie pozwalają na kłamstwo. Nawet teściowa Ci nie uwierzy, że taki stołek to ma każde auto, a to, że jest on ciasny i wyprofilowany to jej problem, a nie sportowych priorytetów samego fotela.
Silnik? 1.8 w benzynie z turbosprężarką. Obfite 300 KM, przedni napęd i 5,7 sekundy do setki. Swoją drogą producenci chyba się umówili na te 5,7 sekundy. Dokładnie taki sam czas w przyspieszeniu do 100 km/h deklaruje Ford i Hyundai. Wszyscy jesteśmy równi? Ależ to brzmi. Ja tam zawsze wolałem mieć naj…
Przesiadka do Focusa ST
Na tle Megane R.S., Focus ST wygląda jak ubogi krewny. Jak daleki znajomy, którego zaprosiłeś na wesele tylko dlatego, że to znajomy, znajomego matki, z poprzedniego związku od strony siostry. Focus ST nie wygląda rasowo. Ok, ma dwie końcówki układu wydechowego, ma znaczki ST na nadwoziu, ale to dalej Focus z pakietem ST-Line. Przynajmniej wiele osób tak pomyśli. Pakiet Performance dokłada co prawda czarne, fajne felgi i olbrzymie czterotłoczki z przodu, ale dalej ktoś, kto nie zna się motoryzacji, na czerwonego Focusa ST nie zwróci większej uwagi.
Wnętrze? Tu też nie ma szaleństwa. Są mocno wyprofilowane fotele, które skutecznie namawiają wszystkich grubasów na dietę i… to na tyle. Szwagier w Focusie 1.0 EcoBoost ma takie samo wnętrze. Ba, ma fajniejsze bo wybrał jasną tapicerkę! Oj tak. Focus ST to jest dobre auto do oszukiwania żony, kochanki, matki, ojca i stryjka, że kupiło się zwykłe auto. Do czasu…
2,3-litrowy silnik pracujący pod maską a niedzisiejszą pojemność, ale ma dzisiejsze cylindry w liczbie 4. To znany z Mustanga motor, w którym wyzbyto się chorób wieku dziecięcego i obniżono nieco moc do 280 KM. W kompaktowym aucie to jednak nadal sroga wartość. Osiągi są zdecydowanie zadowalające, prowadzenie wymagające, a jak popada deszcz, to bierz różaniec i odmawiaj zdrowaśki o jakąkolwiek trakcje. I jeszcze jedno. Gwintowany zawias KW będący elementem pakietu Performance nie jest hardcore’ owy. Co prawda jeździłem na dość neutralnym ustawieniu tego zawieszenia, ale mimo wszystko potrafiłem zaznać odrobinę komfortu, co dla wielu osób może być zaskoczeniem.
Ostatni w wyliczance Hyundai i30 N
Zaskoczeniem dla wielu osób może być także Hyundai i30 N. Koreańczycy, którzy nie posiadają absolutnie żadnego doświadczenia w tworzeniu hot hatchy wypuścili na rynek kompakt z literką N. Klienci podchodzili do tego, jak pies do jeża, ale po pierwszych jazdach okazywało się, że linia N Hyundai’a pozamiatała. Nie wiem, jak oni to zrobili. Musieli mieć bardzo dobre ściągi. I30 N nie tylko nie odstaje od konkurencji, nie tylko jest nowicjuszem, ale bez pardonu wchodzi pomiędzy uznanych graczy wyrywając najlepsze laski.
Ok, stylistycznie być może nie jest Adonisem (podobnie, czyli równie dobrze wygląda wersja ”nie N”), wnętrze ma być może skromne, ale 280-konny silnik oraz idące za tą mocą osiągi nie pozostawiają złudzeń. Hyundai i30 N ma także najbardziej skrajne zawieszenie. Co to oznacza? W trybie komfortowym zaśniesz, a w trybie hardcore’owym nie zaśniesz. Świetne auto!
Wiem, ze oczekujecie krwi. Wiem, że oczekujecie werdyktu, ale tu nie ma wygranego. Są tylko… przegrani. I tymi przegranymi jesteśmy MY. Tak, JA, TY, ON i kolega obok. Takich aut już nie będzie. Będą inne. Gorsze, lepsze? Inne. Hyundai, Renault, Ford? To bez znaczenia. Bierz tego, który jeszcze jest dostępny. Wkrótce nie będzie niczego. I nie tylko w Białymstoku… Znów zrobiło się smutno, czyli znowu minuta ciszy?
Tak! Niech silniki trochę ostygną!
Paweł Kaczor