Czy nowy Defender może być samochodem użytkowo – dostawczym? Owszem może, czego dowodem ma być wersja Defender Hard Top doposażona przez importera w parę praktycznych dodatków.
O Defenderze miałem okazję napisać już całkiem sporo podczas mojego pierwszego spotkania. Okazało się być ono bardzo owocne i nie będę ukrywał – Defender zrobił na mnie doskonałe wrażenie, dlatego tez z ogromną przyjemnością skorzystałem z możliwości sprawdzenia bardzo skrajnej i nietypowej odmiany jaką jest Hard Top.

Czym tak naprawdę jest Defender Hard Top?
W skrócie – to użytkowa wersja tego samochodu, która zamiast drugiego rzędu siedzeń posiada nic innego jak plastikową zabudowę pozwalającą nam na przewiezienie czegoś większego. Z zewnątrz naprawdę nie da się poznać, iż mamy do czynienia z taką wersją – projektantom udało się bardzo sprytnie zamaskować zabudowę, która ujawnia nam się dopiero po otwarciu pary tylnych drzwi oraz klapy bagażnika.
Sama „paka” ma na długość około 1,5 metra i niecałe 1,4 metra na szerokość. Wysokość przestrzeni ładunkowej to około 90 cm. Podłoga została umieszczona dosyć wysoko. Jest to niestety pochodna tego jak została ona skonstruowana w wersjach osobowych. By jednak dać nam trochę więcej praktyczności w samej podłodze dostajemy pojemne, zamykane na klucz schowki, do których dostęp mamy od boku lub od góry oraz dodatkowe miejsce pod podłogą z tyłu, którą otworzymy od strony kapy. Jest ona unoszona na siłownikach przez co nie trzeba się z nią męczyć. Warto wspomnieć, że przy masie samochodu wynoszącej około 2300 kilogramów jego ładowność to 860 kilogramów.

Mocny diesel, doskonałe zawieszenie i namiot na dachu – to recepta na idealną bazę na wyprawy
Wydaje mi się, że takiego Defendera ciężko jest nazwać samochodem dostawczym. To bardziej samochód wyprawowy z przestrzenią za przednimi fotelami, którą możemy przebudować i dostosować do własnych potrzeb. Nikt przecież nie będzie „tyrał” takiego samochodu na budowie. Od tego typu roboty mamy całą masę pickupów na rynku.
Polski importer postanowił bardzo jasno pokazać jak powinno traktować się takiego Defendera. Przede wszystkim skorzystano z bogatej listy opcji dodatków terenowych. Mamy tutaj chociażby wyciągarkę WARN sterowaną bezprzewodowym pilotem zamontowaną z przodu na seryjnie zmodyfikowanych zderzakach (czarne, plastikowe osłony mocowane są na rzepy) czy też kompresor w bagażniku, który pomoże nam dostosować ciśnienie w oponach do terenu, po którym się poruszamy. Za jego pomocą możemy nie tylko dopompować opony, ale też spuścić z nich powietrze. W brew pozorom to przydatna opcja, zwłaszcza gdy planujecie korzystać z namiotu dachowego. Do pełni szczęścia zabrakło mi tylko opcjonalnego snorkela.

Namiot umieszczony na dachu jest chyba największą ciekawostką testowanego egzemplarza. Jest to produkt marki Autohome sygnowany logiem Land Rovera. Co ważne, można zamówić go podczas konfigurowania samochodu i jest on wart około 18 000 zł netto. Jego konstrukcja jest banalnie prosta w użytkowaniu. Wystarczy rozpiąć parę zaczepów na zewnątrz i użyć trochę siły, by postawić go do pozycji użytkowej. Ma on około 120 cm na szerokość, więc dwie dorosłe osoby powinny dać radę wyspać się w nim bez problemu. Komfortu ocenić nie jestem w stanie – przyznam się szczerze, że nie przespałem w nim żadnej nocy, jednak na oko wydaje się być on dosyć cienki, więc na zimę zaopatrzyłbym się w koce i śpiwory. Do jego wad na pewno zaliczyć trzeba procedurę składania – materiał potrafi zawijać się na boki przez co łatwo jest go przyciąć przy zamykaniu oraz generowany szum podczas jazdy. Pomimo tego, iż wydaje się być on smukły to mimo wszystko jest on słyszalny wewnątrz już od około 100 km/h.
Ogromną zaletą testowanej konfiguracji Defendera jest zawieszenie wraz z wysokoprofilowymi oponami terenowymi. Na stalowe 18–calowe felgi narzucono AT-ki, które sprawdzają się doskonale nie tylko w terenie, ale także i na asfalcie. Nie hałasują one przesadnio i w połączeniu z pneumatycznym zawieszeniem sprawiają, że samochód jest w stanie przejechać po wszystkim z gracją i niespotykanym komfortem. Oczywiście taka opona pogarsza mocno precyzję prowadzenia, ale przyznać muszę, że pod tym kątem jest lepiej niż się spodziewałem. Przy szybkich ruchach kierownicą czuć jak samochód „kładzie” się na oponie, ale wystarczy podejść z rozwagą do brania każdego zakrętu, by Defender nie zaskoczył nas podsterownością.

Zastrzeżeń nie mam do silnika oraz skrzyni biegów. Pod maską naszego egzemplarza znalazł się 6–cylindrowy, wysokoprężny motor o pojemności 3 litrów oraz mocy 250 KM i momencie obrotowym na poziomie 570 Nm. Dane techniczne tym razem pominę, bo w tego typu samochodzie są one całkowicie drugorzędną sprawą. Wystarczy powiedzieć, że silnik jest bardziej niż wystarczający. Mocy nie brakuje mu w praktycznie całym zakresie obrotów. W terenie doskonale dogaduje się on z 8–biegową przekładnią, która robi użytek z potężnego momentu obrotowego.
Na asfalcie jest jeszcze lepiej. Wysoka elastyczność oraz przyjemny dźwięk sprawiają, że komfort podróżowania stoi na wysokim poziomie. Defender jest także bardzo ekonomicznym samochodem. W mieście zużywał mi niecałe 11 litrów ropy na każde 100 kilometrów. W trasie przy 120 km/h apetyt podskakiwał do około 9,5 litra, a przy 140 km/h lekko ponad 11. Podczas jazdy autostradami przeszkadza nieco szum opływającego powietrza, ale swoje w tym temacie dokłada wspominany już wcześniej namiot oraz brak wyciszenia za przednimi fotelami.
Sama kabina jest do bólu praktyczna. Materiały są tutaj takie same jak w nieco mniej roboczych wersjach. Dostajemy też te same, bardzo dobre multimedia, czy fantastyczne analogowe zegary z dużym ekranem pośrodku. Testowana przez nas wersja nie posiadała tunelu środkowego. W jego miejscu znalazło się miejsce dla dodatkowych schowków. Co jednak ważne, takie rozwiązanie ułatwia nam poruszanie się po wnętrzu. Na pochwałę zasługuje także zaaranżowanie przestrzeni za fotelami – miejsca jest na tyle dużo, by wcisnąć tam jakieś plecaki czy inne drobiazgi.

Defender Hard Top – czy to się w ogóle opłaca?
Bazowego Hard Top-a kupicie już od 368 000 zł brutto. Dorzucając do tego parę takich opcji jak opony terenowe za 1600 zł, podgrzewane przednie fotele za 2020 zł, pakiet asystentów jazdy za 10 200 zł, pakiet holowniczy za 11 700 zł, pneumatyczne zawieszenie za 14 520 zł, wyciągarkę za 40 063 zł czy namiot dachowy za około 22 000 zł finalnie dobijamy do kwoty wahającej się w okolicach 470 000 zł. Warto jednak pamiętać, iż zamawiając akcesoria w salonie nie zapłacimy za nie podatku VAT, zatem wartość opcji może lekko ulec zmianie.
Rzucając okiem na konkurencję bardzo łatwo stwierdzić, iż nikt nie oferuje nam takiego samochodu jak Land Rover. Defender Hard Top jest jedyny w swym rodzaju. Jest wyjątkowy i w gruncie rzeczy nie kosztuje aż tak dużo jak mogłoby się wydawać. Spójrzcie chociażby na nowego Forda Bronco, który staruje od 420 000 zł.

Szukając jakiejś bazy na auto wyprawowe możemy spojrzeć jeszcze na pickupy, gdzie wielu zewnętrznych producentów oferuje rozmaite zabudowy czy też namioty stawiona na „pace”. Myślę jednak, że żaden z nich nie będzie tak skuteczny w terenie jak Defender i nie będzie dawał takiej przyjemności z jazdy jaką daje nam Land Rover. Defender Hard Top to wspaniałe auto!
Jakub Głąb
Zdjęcia Land Rover Defender Hard Top:


























Dane Techniczne Land Rover Defender Hard Top:
Silnik: R6, Turbo Diesel
Pojemność: 2996 cm3
Moc: 250 KM
Maksymalny moment obrotowy: 570 Nm
0 – 100 km/h: 8 s
Prędkość maksymalna: 188 km/h
Skrzynia biegów: automatyczna: 8–biegowa automatyczna
Cena: 368 000 zł (podstawa), 470 000 zł (testowany)