Jeep Wrangler bez wątpienia jest pełnoprawnym autem terenowym i tego nikt mu nie odbierze. Z drugiej strony, czy elektryfikacja i wprowadzenie hybrydowych napędów ma sens w tego typu samochodach?
Nie da się ukryć, że idea elektryfikacji i zielonych źródeł energii jest bliska przyrodzie, bo ma ją przecież chronić. Niedaleko od fauny i flory jest też prawdziwa wizja offroadu, który przenosi kierowcę w ręce natury. Jednakże, napęd hybrydowy to spora zmiana w konstrukcji, więc czy takie rozwiązanie ma sens?
Najszybszy Wrangler w historii
Oczywiście jeśli weźmiemy pod uwagę tylko kwestię przyspieszenia. Samochód z hybrydowym napędem do 100 km/h może rozpędzić się w 6,5 sekundy, a to naprawdę niesamowita wartość jak na auto, które waży 2,4 tony (o około 400 kg więcej niż standardowa wersja). Prędkość maksymalna nie jest już tak szokująca, bo to 177 km/h.
A wszystko dzięki dwulitrowej jednostce benzynowej wspartej elektryką. Łączna moc tego zestawu to 381 KM (to nie literówka, tylko faktyczna moc zestawu) oraz maksymalny moment obrotowy na poziomie 637 Nm. Nie kupicie w Polsce mocniejszego Wranglera w żadnej innej specyfikacji.
Powyższy zestaw zastąpił dawne motory V6, więc pod maską benzynowe R4.
W teorii jest oszczędnie
Dzięki zastosowaniu baterii o pojemności 17,4 kWh samochód jest w stanie podróżować na samym prądzie. Jest do tego dedykowany tryb jazdy, dzięki czemu można przejechać nawet 40 kilometrów nie emitując żadnych zanieczyszczeń.
Na co dzień polecam jednak tryb hybrydowy, w którym Wrangler sam decyduje kiedy i jak korzystać z inżynierii hybrydowej. W takim wypadku średnie spalanie to około 12 litrów. W trasie damy radę zaoszczędzić jeszcze 2 litry, ale na więcej bym nie liczył. Co ciekawe, jest jeszcze opcja E-Save, która kosztem paliwa tradycyjnego ma ładować akumulatory wraz z opcją maksymalnej rekuperacji – sprawdziłem, ale nie działała tak by było to jakoś specjalnie opłacalne.
Upalanie na polach lub w błocie rządzi się swoimi prawami, więc o tym nie wspominam.
Jeep Wrangler – koszt zakupu
Dla każdego fana 4×4 Jeep Wrangler to pewnie dopiero początek wydatków. W specyfikacji hybrydowej Wrangler Rubicon (dłuższe nadwozie) kosztował około 360 tysięcy złotych. Wersja konwencjonalna zapewne byłaby tańsza, ale w oficjalnej sprzedaży już takiej nie znajdziecie. Bazowo model wychodzi więc w wersji 4xe i startuje od 333 tysięcy złotych.
Stylowy wóz
Jeep Wrangler nie kojarzył się raczej w Europie jako bulwarówka, ale w USA już jak najbardziej. Nasz Rubicon z otwieranym, materiałowym dachem niczym w starym C3 Pluriel na wielkich terenowych kołach w dżungli miasta zdecydowanie się wyróżnia.
Auto z zewnątrz wygląda naprawdę masywnie, gdzie karoseria jest długa, szeroka i wysoka, a plastikowe dokładki z każdej stronie dodają do tego kolosalnego obrazu. Oczywiście smaczki jak dodatkowe koło na klapie bagażnika lub zawiasy drzwi na zewnątrz to legendarne cechy charakterystyczne Wranglera.
W środku, tego stylu jest trochę mniej, ale ciemne i odporne na zabrudzenia wnętrze pełne jest udogodnień, jak podgrzewanie siedzeń i kierownicy, dobre audio, nawigacja czy skórzana tapicerka. Intuicyjność nie stoi może na najlepszym poziomie, ale wszystko jest pod ręką i po dłuższej chwili nie będzie stanowić problemu. W środku pojawia się też wiele nawiązań do popularnego Willy’sa.
Klocki dla dorosłych
Jeżdżąc jakiś czas temu krótkim Wranglerem zachwycony byłem możliwością rozbrojenia Jeepa. Za pomocą jednego imbusa można ściągnąć drzwi, dach lub bagażnik. Ot takie LEGO dla dorosłych. W tym Wranglerze w klocki się nie bawiłem, bo elektrycznie otwierany dach był na tyle duży, że dawał poczucie kabrioletu – wystarczyło otworzyć wszystkie okna.
A jak już zdecydujecie się rozkręcać auto, to wspomnę, że bagażnik ma 533 litry, ale po złożeniu drugiego rzędu siedzeń to wartość ta wzrasta i 1910 litrów powinno już wystarczyć na wszystkie rzeczy.
To nadal pełnoprawna terenówka
Mimo, że auto jest hybrydą, to naprawdę dalej pełnoprawne auto terenowe. Ma napęd 4×4, 8-biegowy automat oraz reduktor, a także blokady osi. Wersje napędu sterujemy normalną dźwignią, a szereg asystentów pomoże w ewentualnych problemach. Tak samo jak kamery z przodu i z tyłu auta.
Auto oczywiście dzięki wielki kołom MT i sporemu prześwitowi spokojnie radzi sobie w terenie. Piasek, błoto, koleiny, woda czy polne bezdroża, to środowisko, w którym Wrangler czuje się swobodnie. Na tyle, że ja w trybie 4H Auto przejechałem cały offrodowy dzień bez wychodzenia z auta i zatrzymywania się. Przygoda, którą przygotowałem była zdecydowanie zbyt niedzielna na możliwości tego samochodu, więc przy następnym spotkaniu podniosę poprzeczkę jeszcze wyżej. Także tym razem traktor nie był potrzebny.
Jazda daje frajdę!
Jeep Wrangler ze zdjęć był tak niecodziennym samochodem, że samo spojrzenie na niego powodowało uśmiech. I co z tego, że samo wsiadanie do tak wysokiego auta było problemem, a gabaryty auta stresowały w miejskich uliczkach. Ponadto terenowe opony były strasznie głośne, a precyzja prowadzenia zostawiała sporo do życzenia.
Po prostu każdy wyjazd sprawiał frajdę. W terenie taki fabryczny Wrangler oferuje tak dużo, że naprawdę ciężko go zatrzymać. Jeśli tylko nie szkoda wam lakieru, to można zapuszczać się w las, nad rzekę lub w potężne wertepy. Ja bawiłem się przednio i nie czułem braku umiejętności, a to najlepszy dowód na to, że Wrangler nieźle uzupełnia i wyręcza kierowcę.
Co ważne, auto może też dać radość na asfalcie… Jak? Wystarczy, że popada, a wy włączycie tryb 2h. W tej opcji napęd przenoszony jest na tylną oś, a z ogromnymi kołami to wszystko sprawia, że Wrangler potrafi latać bokiem. Z wyłączoną kontrolą trakcji potrafi zakręcić bączka lub wejść w zakręt slajdem. A uwierzcie, że poślizg tą małą ciężarówką to ciekawe przeżycie. Tylko mówię – nie namawiam.
Zatem jasno mogę powiedzieć, że hybryda nie zabiła Wranglera w żaden sposób. Wspomniana moc na pewno większe wrażenie robi na papierze niż za kierownicą, ale lepiej, że jest i można czasem z niej skorzystać. Większa masa w terenie to w sumie czasem dodatkowa zaleta, więc w samym prowadzeniu tego nie czuć. Trudno nazwać też Wranglera autem do miasta, więc przy publicznej ładowarce go raczej nie znajdziecie. Z tego wynika, że napęd 4xe nie przeszkadza, a mówiąc znajomym, że macie hybrydę plug-in raczej nikt nie pomyśli o Jeepie ze zdjęć, więc miło ich zaskoczycie.
Konrad Stopa
fot. Karol Tynka
Zdjęcia Jeep Wrangler Rubicon 4xe:
Dane techniczne Jeep Wrangler Rubicon:
Silnik: R4 – hybryda plug-in
Pojemność: 1995 cm3
Moc: 381 KM
Maksymalny moment obrotowy: 400 Nm
0 – 100 km/h: 6,5 s
Prędkość maksymalna: 177 km/h
Skrzynia biegów: 8–biegowa, automatyczna
Cena: od 330 000 zł
Komentarze 1