Gdybyście dożyli stu lat i byli założycielami sportowej marki, moglibyście cieszyć się z takiego „firmowego” prezentu. W Genewie pojawiło się nowe Lamborghini – z dźwięczną nazwą Centenario.
Dlaczego taka? Bo to po włosku „jubileusz”, a okazja do świętowania jest nie byle jaka – 100. rocznica narodzin Ferruccio Lamborghini, który wciąż jest z nami. Istnieje duża szansa, że o tym super samochodzie możecie już później często nie słyszeć, ponieważ Włosi wyprodukują jedynie 20 sztuk bez dachu i 20 z dachem. Wszystkie wyprzedane, a koszt jednego to bagatela 1,8 mln euro.
A jest czego żałować, ponieważ półtoratonowy samochód do pierwszej setki rozpędza się w 2,8 sekundy, a dalej robi to aż do 350 km/h. Robi wrażenie co nie? No może nie takie, jak 1500-konne Chiron, ale i tak „wow”.
Skąd takie osiągi? Z wyżyłowanego V12 do 770 koni mechanicznych i maksymalny moment obrotowy na poziomie 700 NM. Pojemność silnika to ledwie 6,5 litra. Wszystkie wartości godne super samochodu!
Jeśli chodzi o design, to dyktowany był oporem powietrza, stąd nawet tylne reflektory są aerodynamiczne. Najwięcej szału produkuje tylko tylny dyfuzor, który przyciąga samochód do ziemi.
Konrad Stopa
Fot: Lamborghini
PS. Więcej info i premier z salonu samochodowego w Genewie – TUTAJ!