Czy jest na sali ktoś, kto nie lubi szybkich Fordów? Tak myślałem, nie ma nikogo. Bo jak tu nie kochać Escorta Coswortha, Focusa RS czy Mustanga… A co z tym modelem?
Mondeo trzeciej generacji to naprawdę niezła oferta na rynku wtórnym. To prawda, ma swoje bolączki, ale większym problemem tego samochodu jest jego – raczej niezasłużona – opinia.
„Mondziak” uchodzi za auto awaryjne i z tego powodu ceny używanych egzemplarzy poleciały na łeb, na szyję. Dzięki temu można kupić taki względnie młody, wygodny i bardzo przestronny samochód klasy średniej za około 10 tysięcy złotych. Jako bonus dostaniemy świetne właściwości jezdne.
Jednak zarzutem, który pojawia się często pod adresem Mondeo jest brak charakteru. Rada? Wybierzcie wersję ST220.
Tej odmianie, napędzanej trzylitrowym V6 o mocy 220 KM, nie da się zarzucić, że jest bezpłciowa. Setkę osiągniemy tu w 7.5 sekundy. To prawda, dziś są szybsi… ale mało który z nich jest w stanie zapewnić nam tak miłą dla ucha ścieżkę dźwiękową.
Wystarczająca dla większości bywalców lewego pasa powinna być też prędkość maksymalna, wynosząca równe 250 km/h. Zawieszenie i układ kierowniczy zdecydowanie nadążają za mocą i osiągami samochodu, w dodatku wersje ST220 są bardzo bogato wyposażone, a dzięki seryjnemu pakietowi stylistycznemu nadal wyglądają nieźle.
Prezentowany, znaleziony przeze mnie egzemplarz jest dość odważnie wyceniony. Opinie osób, którym pokazałem to ogłoszenie, wahały się od „drogo” do „chyba ktoś upadł na głowę”.
Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
No cóż, nie da się ukryć, że za te pieniądze (33 600 zł) da się znaleźć Mondeo następnej, czwartej generacji i to nawet z pięciocylindrowym silnikiem 2.5T o tej samej mocy, co w ST220.
Omawiane auto wydaje się jednak zadbane, zaś właściciel wielokrotnie podkreśla zalety wynikające z faktu, iż jest to model wyprodukowany po drugim liftingu Mondeo MK3. Miał on wyeliminować większość bolączek tej konstrukcji.
Ciężko podważyć też argument o wysokich cenach zadbanych aut tego typu na Zachodzie. Skoro większość egzemplarzy na rynku pochodzi z importu, a wystawione są taniej, niż średnia rynkowa za Odrą… cóż, resztę dopowiedzcie sobie sami.
Czy to ST220 jest tyle warte? To oceni rynek, ale trzeba przyznać, że na zdjęciach robi wrażenie. Szkoda tylko, że nie jest pokryte niebieskim lakierem, dedykowanym do tej wersji. Cóż – nie można mieć wszystkiego!
Oglądaliście ten egzemplarz? Koniecznie podzielcie się wrażeniami!
Mikołaj Adamczuk
Fot. Allegro