Technologia zaczerpnięta z Porsche 918 Spyder została teraz zaimplementowana do Panamery. Efektem jest drugi najmocniejszy samochód seryjny w historii Porsche.
Hybrydy nie muszą być powolne. Udowodniło to już kilku producentów, w tym Porsche z modelem 918 Spyder – prawdopodobnie jednym z największych osiągnięć inżynieryjnych w historii Porsche. Teraz producent ze Stuttgartu idzie o krok dalej, bo układ hybrydowy podobny jak w 918 trafi do Panamery. Do tej pory chętni na czterodrzwiowe Porsche pragnący być w zgodzie z naturą mieli do wyboru tylko Panamerę 4 E-Hybrid z 'mizerną’ V-szóstką o pojemności 2.9 litra pod maską. Wraz z silnikiem elektrycznym do dyspozycji były 462 KM. Teraz pojawia się Turbo S E-Hybrid. Tutaj zastosowano 4-litrowe V8 wprost z Panamery Turbo S połączone z silnikiem elektrycznym o mocy 136 KM. Łącznie pod prawą stopą kierowcy znajduje się aż 680 KM i 850 Nm momentu obrotowego.
Efektem są osiągi na poziomie o wiele bardziej sportowego Porsche 911 GT3 RS najnowszej generacji. 100 km/h w 3,4 s oraz 310 km/h prędkości maksymalnej robią wrażenie. Na dodatek aż 50 km da się przejechać na samym prądzie, a z rury wydechowej wydostaje się tylko 66g CO2 na kilometr. Oczywiście baterie można naładować z gniazdka, a proces ten trwa 6 godzin lub 2,5 godziny przy użyciu specjalnej ładowarki 32A.
Hybrydowa Panamera Turbo S będzie dostępna także w wersji z przedłużonym o 150 mm rozstawem osi (Executive). Osiągi tej wersji będą nieco gorsze, ale pasażerowie z tyłu na pewno bardziej zadowoleni. Poza tym Porsche zaoferuje wszystkie dobrodziejstwa dostępne w zwyczajnej, spalinowej Panamerze czyli m.in. pakiet Sport Chrono, Porsche Torque Vectoring Plus i inne nowinki mające wpływ na zachowanie samochodu na drodze i torze.
Ceny nie są znane, ale jako nowa topowa propozycja Panamera Turbo S E-Hybrid będzie pewnie o kilkadziesiąt tysięcy droższa niż zwykłe Turbo S. Nowy model zadebiutuje na targach genewskich, a obok niego także Panamera Sport Turismo – usportowione kombi, którego można było się spodziewać już od dawna.
Bartłomiej Puchała
fot. Porsche