Site icon Motopodprad.pl

Test: MG4 Comfort – potencjał na lidera

MG4 14

Na przykładzie MG4 przekonałem się, że samochody elektryczne z Chin nie muszą być gorsze niż europejskie.

Brytyjsko-chińskie MG Motor, którego polską premierę relacjonowaliśmy na Moto pod Prąd, jak na razie oferuje w Polsce trzy modele, w tym jeden elektryczny: MG4. Samochód ten podbija już swój segment na rynkach zachodnich, a teraz będzie próbował przekonać do siebie polskich kierowców.

Argumentów ma sporo, ale zacznijmy od cennika. Najtańsza wersja tego auta kosztuje 125 200 zł brutto, czyli z dopłatami rządowymi około stu tysięcy. Jednak w tym przypadku “czwórka” nie rozpieszcza wyposażeniem i ma baterię 51 kWh. Kolejne wersje w gamie mają już baterię 64 kWh (od 141 900 zł) lub nawet 77 kWh (Long Range; 165 900 zł). Topowy wariant XPower ma nawet dwa silniki i przyspiesza do “setki” w 3,8 s. Za niecałe 170 tysięcy!

Chińska pomarańcza

Klientów kusi dość niska cena, ale i atrakcyjna stylistyka. W języku marketingowców MG4 to modny crossover, ale tak naprawdę jest to zwykły kompaktowy hatchback długości niecałych 4,3 m. Pomarańczowe nadwozie testowego egzemplarza ma sporo czarnych wstawek i wygląda to przyzwoicie. Przód ze skośnymi lampami LED ewidentnie nawiązuje do samochodów sportowych, podobnie przetłoczenie w przedniej masce zrobione na podobieństwo otworów wspomagających chłodzenie w niektórych supersamochodach.

Nie brakuje ciekawych detali jak ozdobne fragmenty tylnych lamp, subtelny “ducktail” na tylnej krawędzi klapy bagażnika czy przesadnie duże, chromowane logo MG. W droższych wersjach jest tego jeszcze więcej. Long Range ma na przykład spoiler nad tylną szybą oraz światła LED wpisane w boczne sekcje zderzaka. Nie obyło się bez drobnej wpadki – zielony kolor wypełniający literki w logotypie na tylnej klapie pomimo niewielkiego przebiegu auta już zdążył się częściowo wykruszyć.

Obiektywnie patrząc większość ludzi pozytywnie reaguje na stylizację chińskiego MG. Subiektywnie mam z nim problem, którego nie do końca potrafię zdefiniować. Chyba po prostu średnio mi się podobają tak ostre linie przedniego pasa i tak bardzo przerysowany kształt tyłu. Dodatkowo w tym kolorze samochód przyciąga mnóstwo spojrzeń, co dla niektórych będzie wadą.

MG4 to nie tandeta

Można z przymrużeniem oka stwierdzić, że czarne wstawki w nadwoziu to wstęp do tego co się będzie działo w środku. Faktycznie jest tu ciemno, bo czarna tapicerka nie ma żadnych kontrastowych wstawek, a na desce rozdzielczej rządzi czarne tworzywo do spółki z plastikowym piano black. Jedynym elementem rozjaśniającym to wnętrze jest duże srebrne pokrętło służące do wyboru kierunku jazdy.

Według przedstawiciela salonu MG testowany model Comfort to pojazd przeznaczony przede wszystkim dla klientów flotowych. Pewnie stąd prosta i niezbyt bogata w ozdobniki oprawa wewnętrzna. Nie ma jednak mowy o jakiejś skrajnej tandecie. Materiały obok skóry nawet nie leżały, ale są wystarczająco miękkie w kluczowych miejscach. Tylko górna część drzwi mi się nie podoba – jest zbyt twarda i plastikowa. Fotele są miękkie i sprawiają dość dobre pierwsze wrażenie. Mam jednak wątpliwości co do jakości plastikowych przycisków pod ekranem centralnym – zbyt łatwo przebarwiają się od palców. Samochód w momencie testu miał nieco ponad 5 tys. kilometrów przebiegu, a niektóre przyciski już wyglądały na zmęczone.

MG4 – największe mankamenty

W pierwszym kontakcie na jaw wyszło parę dziwności chińskiego MG4. Przede wszystkim nie ma przycisku start/stop – auto uruchamia się po prostu zajmując fotel kierowcy. Spotykałem się z tym m.in. w Hondzie E, choć w MG to nie uruchomienie jest problemem. Tym czymś jest wyłączanie. Auto wyłącza się dopiero gdy wysiądziesz i zablokujesz centralny zamek – z kluczyka lub przyciskiem na klamce. Okej, tylko wiele razy zapominałem zgasić światła i tak po prostu się świeciły. Ponieważ otwierasz drzwi i wysiadasz gdy samochód jest odpalony, spiesząc się łatwo przeoczyć, że trzeba światła przestawić na pozycję Auto.

Poza tym pierwsza podróż uwypukliła kolejne dwa mankamenty. Po pierwsze, jazda na aktywnym tempomacie jest trudna do zniesienia. Auto non stop koryguje tor jazdy w dość przypadkowy sposób, przez co nie masz poczucia pełnej kontroli nad kierownicą. Zresztą ta uwaga dotyczy ogólnie elektroniki asystującej w MG4, bo systemy są nadwrażliwe. Poza tym przy prędkościach od 100 km/h w górę pojawia się nieprzyjemny szum wiatru z okolic prawego lusterka. Efekt ten powtarzał się przy różnych warunkach pogodowych, więc ewidentnie jest to wina samochodu. Po 20 minutach sami mielibyście już tego dość.

Wspomniałem już, że wersja Comfort jest przeznaczona raczej dla flot. To jednak nie jest wytłumaczeniem braku niektórych elementów wyposażenia np. podgrzewanych foteli. Drogą dygresji, moim zdaniem każdy elektryk powinien mieć zarówno grzane fotele jak i kierownicę. Bardzo pomaga to wytrzymać jazdę bez ogrzewania w sytuacjach gdy potrzeba maksymalnie wydłużyć zasięg. Poza tym nie ma ładowarki indukcyjnej, która jest standardem od poziomu Luxury, oraz tak prozaicznej rzeczy jak termometr zewnętrzny.

MG4 – największe zalety

Z dziwnych przypadłości to właściwie tyle, dalej będzie już tylko lepiej. System multimedialny nie jest wcale mniej intuicyjny niż w europejskich autach, a jego zaletą jest całe menu w języku polskim. Moim zdaniem całkiem fajnie zaaranżowano przestrzeń wokół kierowcy i pasażera. Pośrodku jest wielkie puste miejsce z roletką na dole, gdzie da się położyć np. damską torebkę albo jakiekolwiek inne większe szpargały. Spory plus za fabryczne audio o bardzo przyzwoitej jakości dźwięku.

Jestem też pozytywnie zaskoczony wygodą foteli, które w ogóle nie wyglądają, za to dobrze podpierają ciało. Kabina MG jest wystarczająco obszerna dla czterech osób i wydaje mi się, że jest tu więcej miejsca niż w VW ID.3. Bagażnik (363 l) na oko też wydaje się większy, choć liczby tego nie potwierdzają. Szkoda tylko, że ani pod przednią pokrywą, ani pod podłogą bagażnika nie wygospodarowano schowka na kable.

Podoba mi się też system trybów jazdy z ustawieniami Comfort, Normal, Sport i Custom (własny). Przypomina to logikę z dużo droższych i bardziej zaawansowanych aut, ale zmienna charakterystyka dotyczy tylko układu kierowniczego i reakcji na gaz, bez twardości tłumienia. Do tego MG ma trzy ustawienia siły rekuperacji oraz osobną opcję jazdy jednym pedałem. Działa to bardzo wydajnie i przyjemnie.

Sportowe aspiracje MG4

Czy chiński elektryczny hatchback może być sportowy? Okazuje się, że marketing wcale nie rozjeżdża się tu z rzeczywistością. Umieszczona w podłodze bateria jest bardzo cienka, przez co fotel kierowcy można było umieścić niżej niż w konkurencyjnych autach. “Czwórka” jest też 130 kg lżejsza niż Volkswagen ID.3 o tej samej mocy, a jej rozkład mas to idealne 50:50. Nawet układ kierowniczy nie jest tak martwy jak można by oczekiwać – pomaga mu zmyślne wspomaganie dynamicznie zmieniające się w zależności od trybu i prędkości.

To wszystko składa się na samochód, który ma nieprawdopodobną lekkość poruszania się przy prędkościach poniżej 100 km/h. Umieszczony z tyłu silnik ma 204 KM i “tylko” 250 Nm, ale moment obrotowy jest gotowy do użycia zawsze i wszędzie. Po przesiadce z Mercedesa EQS AMG wcale nie miałem wrażenia, że MG 4 jest strasznie powolne i mało dynamiczne.

Wręcz odwrotnie – doceniłem jego dynamikę jazdy. Oczywiście Merc potrafił odizolować kierowcę od drogi pracą pneumatycznego zawieszenia, ale moc była tak ogromna, że trudno było wciskać gaz na maksa przez dłużej niż dwie sekundy. MG jest dość sztywne, o wiele bardziej niż ID.3 Pro Performance, ale właśnie daje tę swobodę i brak obaw przed mocą.

Długo myślałem jak to opisać i pewnie w tym momencie rozczaruję petrolheadów. Otóż sposób jazdy elektrycznym MG4 przypomina starej daty hot hatche. Takie, które nie miały wielkiej mocy, ale ich spontaniczność w reakcjach na ruchy kierownicą zachęcała do szybkiej jazdy zawsze i wszędzie. Może wstyd przyznać, ale jeździłem tym samochodem często prowokując poślizgi (napęd jest na tył), miałem ochotę każde rondo pokonywać niczym Hamilton i każdy kawałek prostej wykorzystywać, aby beztrosko cisnąć gaz póki prąd się nie skończy.

Gospodarowanie energią

Dynamiczna jazda szybko zabija baterię w każdym elektryku, ale nie przejmowałem się tym. Przede wszystkim dlatego, że bez problemu byłem w stanie uzupełnić do 25-30% energii ładując się nocą z gniazdka 230V. Byłbym jedynie wdzięczny za odrobinę dłuższy kabel, ale to szczegół. Ważne, że tydzień testu nie upłynął pod znakiem wiecznego niedoboru energii jak w innych EV.

Myślę że latem, przy spokojnej jeździe, byłbym w stanie zejść do okolic 18-20 kWh/100 km, jednak mój beztroski styl obcowania z MG4 skutkował zużyciem około 25 kWh/100 km. Realny zasięg w okolicach 300 km jest moim zdaniem zupełnie w porządku. Warto wspomnieć, że prąd uzupełnia się tu z mocą nawet 135 kW, przez co postoje na ładowanie nie powinny być bardzo czasochłonne.

Podsumowanie

To dopiero drugi chiński samochód w mojej karierze (pierwszym było Hongqi E-HS9), ale już teraz widzę jak duży problem mają europejscy producenci. MG4 ma sporo zalet, a większość jego wad będzie można dość szybko wyeliminować. Nigdy bym nie przypuszczał, że anonimowy (dla większości odbiorców) chiński hatchback na prąd może tak fajnie jeździć. Nie mam też traumy z powodu zasięgu i ładowania jak na przykład w Hondzie e:Ny1.
Dla klienta indywidualnego z pewnością polecam wersję Luxury, a nie testowaną Comfort. Jest ona trochę droższa, za to ma w standardzie kluczowe dla wygody użytkowania elementy. “Czwórka” to solidny start marki MG w Polsce, ale prawdziwym hitem mogą stać się spalinowe SUV-y tej marki. Ich testy ukażą się na blogu w najbliższych tygodniach.

MG4 – sytuacja rynkowa

Jest taniej niż u innych, czyli dobrze. Podstawowe odmiany raczej bym odpuścił, a najbardziej interesujący model Luxury z baterią 64 kWh kosztuje 150 600 zł. Jeśli planujesz dłuższe wycieczki, wybierz Long Range za 165 900 zł. Na szczycie gamy mamy petardę – króla w kategorii osiągów, model XPower o mocy 435 KM. Jego cena to 169 900 zł! Można dopłacić tylko za lakier metalizowany (2500 zł) oraz za jaśniejsze wnętrze wersji Luxury (2900 zł). Koniec opcji. Każde MG ma w cenie pakiet 3×7: 7 lat gwarancji, 7 lat darmowych przeglądów i 7 lat assistance.

Wielkością i charakterystyką najbardziej zbliżonym modelem na rynku jest Volkswagen ID.3 (204 KM, od 180 tys. zł). Ostatnio model ten staniał o kilkanaście tysięcy, ale jego cennik nadal zaczyna się tam, gdzie MG już dawno się skończyło. Alternatywą może być Nissan Leaf (150 KM, od 155 tys.), chociaż jest to auto starszej generacji i to widać oraz czuć.

Za podobne sumy można się rozejrzeć za niewielkim elektrycznym crossoverem. Najciekawsze propozycje to Hyundai Kona (156 KM, od 174 900 zł) i Fiat 600e (156 KM, od 165 500 zł). Oba te modele są bardzo świeże na rynku, podobnie jak MG 4, ale będą zdecydowanie gorzej wyposażone.

Tekst i zdjęcia: Bartłomiej Puchała

Zdjęcia MG4:

Dane techniczne MG4:

Silnik: elektryczny
Moc: 204 KM
Moment obr.: 250 Nm
Prędkość maks.: 160 km/h
0-100 km/h: 7,9 s
Bateria: 64 kWh netto
Zasięg: prod. 450 km / realny 330 km
Cena: od 125 200 zł / testowany 141 900 zł

A tak bawimy się na Youtube:

Exit mobile version