Site icon Motopodprad.pl

Test: Mercedes-Benz GLC 300e 4MATIC Coupe – design jest wszystkim

Mercedes GLC300e 36

Popularność aut SUV-coupe, takich jak Mercedes-Benz GLC, dowodzi jak ważnym czynnikiem w segmencie premium jest sam design nadwozia.

Statystyki nie kłamią. Klienci premium od lat chętnie sięgają po SUV-y z nadwoziem o linii coupe. Z tego powodu każdy szanujący się producent – Mercedes-Benz, Porsche, BMW, Audi, Tesla – wprowadzają coraz większy wachlarz modeli z takim nadwoziem. Trend wykreowany przez pierwsze BMW X6 stał się tak silny, że powoli “spływa” na niższe segmenty – mamy przecież Skodę Enyaq Coupe, Peugeota 408 czy Renault Arkana.

Wszystko pięknie, ale porozmawiajmy racjonalnie. SUV-coupe nie ma żadnej przewagi nad swoim bardziej kanciastym odpowiednikiem jeśli chodzi o wartość użytkową. Często ma mniejszy lub mniej ustawny bagażnik, mniej miejsca nad głowami z racji opadającej linii dachu, jest droższy w zakupie i (z niewielkimi wyjątkami) dysponuje tą samą technologią pokładową. Skąd ten fenomen?

Chodzi o design

Moim zdaniem kluczowy jest wygląd. Klient chcący wyłożyć na swój samochód grubą kasę dąży do tego, aby jego produkt premium rzeczywiście wyglądał jak produkt premium, nie tylko z racji odpowiednio prestiżowego logo na grillu. Chyba lepiej wozić się czymś, co trochę przypomina samochód sportowy, niż czymś, co trochę przypomina kombi, czyż nie? A że obecnie na rynku rządzą SUV-y…

Jeśli o designie mowa, to bohater tego testu – Mercedes GLC Coupe – jest w mojej opinii jednym z bardziej zgrabnych przedstawicieli nurtu SUV-coupe. Większe modele jak GLE Coupe, X6 albo Cayenne Coupe wyglądają znacznie bardziej przysadziście i nieproporcjonalnie. GLC z długością ponad 4,76 m i masą 2,3 tony także jest potężne, ale wygląda lżej, mniej brutalnie, choć nadal elegancko.

Równie ważne jak sama sylwetka są detale. W tej generacji styliści Mercedesa zaproponowali do GLC siateczkę grilla złożoną z setek malutkich gwiazdek. Przyjemne są też niebieskie paseczki wewnątrz kloszy “cyfrowych”, adaptacyjnych przednich reflektorów LED. Nadaje to lekki technologiczny vibe, podczas gdy klapa bagażnika kończąca się subtelnym ducktailem wyostrza linię tyłu. W przeciwieństwie do modeli elektrycznych z linii EQ, GLC Coupe zachował tradycyjne klamki zewnętrzne

Wnętrze GLC to typowy Mercedes

Już jakiś czas temu Mercedes porzucił swoje tradycyjne wnętrza w stylu bizantyjskim i przeszedł do promowania technologii. Interfejs użytkownika składa się z dużego pionowego ekranu centralnego (11.9 cala) i równie dużych wirtualnych zegarów o przekątnej 12.3 cala. Efektowne “turbinowe” nawiewy, rozległe połacie szarych dekorów, wszechobecne oświetlenie ambiente i ozdobne maskownice systemu audio Burmester 3D niebezpiecznie zbliżają design wnętrza GLC do kiczu. W testowym egzemplarzu przyczynia się do tego także kolorystyka tapicerki z połączeniem czarnego i brązowego. Zwolennikom eleganckiego minimalizmu może od tego wszystkiego wypalić oczy, ale wrażenie jakie pozostawia Mercedes jest niesamowite.

Tym bardziej, że samochód nie odkrywa od razu wszystkich swoich tajemnic. Kierowca z czasem poznaje wszystkie jego zaawansowane możliwości. Część z nich jest ukryta w rozbudowanym, ale znacznie bardziej intuicyjnym niż kiedyś, menu systemu MBUX. Dopiero przy okazji włączenia pierwszej trasy w nawigacji odkryjesz jak wielki jest opcjonalny head-up display, a studiując przyciski w bagażniku natrafisz na elektrycznie wysuwany hak holowniczy.

Nie wszystko jest jednak tak cukierkowe jak może się wydawać. Osobiście nie mogę się dogadać z fotelami w nowych Mercedesach. Trudno powiedzieć, że są szczególnie komfortowe, skoro siedziska są twarde. Podparcie na boki też nie jest ich mocną stroną, nawet mimo wyposażenia AMG Line, a ponieważ to jest “tylko” GLC, ich wygląd jest dość… zwyczajny. Do kierownicy też można mieć uwagi. Sam wieniec świetnie leży w dłoniach, za to liczba przycisków, które można i wciskać i gładzić, może na początku przytłaczać.

GLC 300e, czyli 313 KM w hybrydzie

W materiałach Mercedesa przeczytacie, że każdy obecnie produkowany GLC Coupe jest hybrydą. Odliczając jednak modele mild hybrid, w których udział “elektryki” jest minimalny, podstawowym modelem hybrydowym będzie testowany przeze mnie 300e. Podstawą działania napędu jest tutaj benzynowy silnik 2.0 turbo o mocy 204 KM. Do współpracy przydzielono mu 136-konny motor elektryczny zasilany z baterii litowo-jonowej o pojemności 31.2 kWh.

W tej generacji swoich hybryd Stuttgart stawia na maksymalizację zasięgu elektrycznego. Spora jak na PHEV-a pojemność baterii daje w GLC około 80-90 km realnego zasięgu. Idea była taka, aby przy przeciętnych przebiegach dziennych praktycznie nie odpalać silnika spalinowego. Osobiście starałem się jeździć normalnie, raz czy dwa ładowałem auto nocą z gniazdka, ale też nie przejmowałem się mocno, gdy elektryczny akumulator był pusty. Na koniec testu spalanie wynosiło około 7 l/100 km. Póki jeździsz wyłącznie w trybie Hybrid, wartość ta może nie przekroczyć 4 l/100 km.

Średnie spalanie na dystansie 400 km wyniosło 7 l/100 km.

Wspomniałem o trybach, a jest ich sześć. Trzy z nich dotyczą stricte pracy hybrydy: B, czyli z hamowaniem regeneracyjnym, EL (elektryczny) i H (Hybrid). Pozostałe to tryby zadaniowe: Offroad, Sport i individual. Zwracam uwagę na brak trybu Comfort, którego efektywnym zastępcą jest tryb Hybrid. W zależności od trybu łopatki umieszczone za kierownicą służą albo do regulacji siły hamowania regeneracyjnego, albo do sterowania automatyczną skrzynią biegów (tylko tryb Sport lub Individual).

Jazda

Coupe = Sport, przynajmniej w filozofii Mercedesa wyrażonej odważnymi hasłami reklamowymi na temat nowego GLC. Na początek suche dane: testowany samochód przyspiesza do 100 km/h w 6,7 s, dobija do 220 km/h, jeździ na zawieszeniu pneumatycznym AIRMATIC (opcja) i wyposażono go w skrętną tylną oś.

W praktyce tego sportu nie widać, a wszystko przez jedną trywialną rzecz: masę. SUV ważący 2285 kg po prostu nie może jeździć sportowo, no chyba że nazywa się Porsche Cayenne Turbo GT i kosztuje milion złotych. Technologia hybrydowa służąca temu, żeby w tabelkach móc podać, że auto pali 0,5 l/100 km, jest w kontekście sportu jedynie zbędnym obciążeniem.

GLC 300e Coupe nie jest i nie będzie sportowym autem. Jego zawieszenie pneumatyczne nawet w trybie Sport jest uspokajająco-bujające, a układ kierowniczy nie zachęca do badania jego możliwości. Ogromną masę tego auta czuć także podczas hamowania i nie chodzi nawet o hamowanie awaryjne, ale o użytkowanie w codziennych sytuacjach. System odzyskiwania energii jest słabo zintegrowany z hamulcami ciernymi, więc dawkuje się siłę nacisku pedału “na czuja”, przy czym masa Mercedesa nie ułatwia sprawy. Za to skrętna tylna oś rewelacyjnie ułatwia manewrowanie i jest jednym z moich ulubionych elementów w całym samochodzie.

Mercedes GLC Coupe na tle konkurencji

Jak już wspomniałem na początku, wersje coupe popularnych SUV-ów są droższe niż ich normalne odpowiedniki. W przypadku GLC różnica ta wynosi w przekroju całej gamy jakieś 20-22 tysiące złotych. Bazowo model ten zaczyna się od 269 900 zł, ale testowana odmiana 300e to już minimum 341 700 zł. Tak bogato wyposażony egzemplarz jak na zdjęciach kosztuje około 460 000 zł, choć pewnie można liczyć na spory rabat.

Ponieważ BMW nie oferuje X4 PHEV, największym konkurentem wydaje się Audi Q5 TFSI e Sportback o mocy 299 KM. Także dwulitrowy silnik benzynowy, podobna moc, nieco lepsze osiągi, a z pakietem S-line kosztuje od 277 100 zł. Problem w tym, że Q5 debiutowało w 2016 roku, więc jest u schyłku generacji, a poza tym ma znacznie mniejszą baterię i zasięg elektryczny. Jako alternatywę można rozpatrzeć Lexusa NX 450h F Sport – to klasyczna hybryda o mocy nieco ponad 300 KM w cenie od 372 900 zł. Na koniec Volvo XC60 T6/T8 Recharge. Za kwotę podobną do Mercedesa można pomyśleć o znalezieniu wersji 350 KM lub nawet topowej z tuningiem od Polestar (od 374 100 zł).

Podsumowanie

Mercedes-Benz odważnie wycenił GLC z hybrydą, ale też nie bardzo widać bezpośrednią konkurencję dla tego modelu. Sam samochód prezentuje się efektownie i jeśli ktoś ma słaby ogląd na rynek, z pewnością przyzna, że musi swoje kosztować. Ja spędziłem z nim bardzo przyjemne kilka dni, ale raczej delektowałem się jazdą i komfortem zamiast szukać limitów przyczepności. Dla siebie pewnie szukałbym innej wersji niż plug-in, ale umiejętnie użytkowane 300e potrafi odwdzięczyć się przy dystrybutorze.

Tekst i zdjęcia: Bartłomiej Puchała

Galeria Mercedes GLC Coupe:

Dane techniczne

Silnik: R4, 2.0 turbo benzyna + elektryczny
Moc: 313 KM
Maksymalny moment obrotowy: 550 Nm
Skrzynia biegów: automatyczna 9G-Tronic
0-100 km/h: 6,7 s
V-max: 220 km/h
Cena: 300e od 341 700 zł brutto, egzemplarz testowy około 460 tys. zł brutto

Exit mobile version