Site icon Motopodprad.pl

Test: Jeep Cherokee 2.2 MultiJet 200 KM 4×4 Limited – makaroniarz

Jeep pokonał daleką podróż ze Stanów Zjednoczonych do Włoch lub jak kto woli z Brooklynu do Małej Italii. Czy w Cherokee znajdziemy coś z amerykańskiej wolności lub z włoskiej radości? Do czego porównać to auto? No właśnie. Zapraszam!

Kiedyś to było. Cherokee przypominał roztrzęsiony kredens, ale i tak każdy chciał go mieć. Grand Cherokee wzbudzał respekt i jeździła nim – w Polsce – głównie mafia. Te auta miały jednak w sobie to coś, co jako chłopak nie pozwalało mi od nich oderwać wzroku – coś nieodkrytego, smak przygody.

A dziś? Jeep stał się własnością Fiata. A jak wiadomo Fiat to także Alfa. A skoro Alfa to Giulia, Stelvio, że już nie wspomnę o przepięknych przodkach. A zatem styl, smak, design. Wydawać by się zatem mogło, że połączenie przygody z gracją to murowany hit, ale mało na ulicach widujemy nowych Cherokee.

Pierwsze wrażenie

Egzemplarz, który dostałem do testu był już po liftingu. To dobra wiadomość – auta przedliftowe wyglądają z przodu dość kontrowersyjnie. Nowy grill, inne światła i od razu całość zdecydowanie nawiązuje do większego brata. Tyle, że po raz pierwszy ujrzałem to auto od tyłu. Było ciemno, parking prasowy Fiata jest słabo oświetlony, a w dodatku było na nim mało miejsca. Cherokee wydał mi się dość mały.

Nie wiele myśląc odpaliłem auto, wrzuciłem „R” i wycofałem. Od razu rzuciła mi się w oczy grafika obrazu kamery cofania – jak sprzed dekady. W trakcie powrotu do domu mojej uwagi nie przykuło w zasadzie nic. Wnętrze przypomina na pierwszy rzut oka bardziej Fiata niż Jeepa. Siedzenia są wygodne, ale mało amerykańskie. Nigdzie nie zauważyłem przełącznika napędów. 2WD? Jak się później okazało, na szczęście nie. Plusy? Dynamika. Tę zauważyłem od razu. I prowadzenie.

Co przyniosły kolejne dni?

Całe szczęście, że test to nie jest jeden dzień lub kilka godzin, bo moje wrażenia byłyby nie warte odnotowania. A Jeep Cherokee kryje w sobie wiele niespodzianek.

Oczywiście dla wielu użytkowników współczesnych aut nie wszystko, co tu napiszę będzie odebrane pozytywnie. Cóż, ja wolę starszą motoryzację. To, co nowe średnio przypada mi do gustu.

Wnętrze Jeepa Cherokee

W Cherokee, które ma już kilka ładnych lat na karku, czuć właśnie ducha tej trochę starszej motoryzacji. Nie ma nigdzie przyczepionego na siłę tabletu. Ilość ozdobników we wnętrzu również została ograniczona do niezbędnego minimum. Materiały nie powalają, ale wszystko zostało bardzo poprawnie złożone – nawet podróżując po kocich łbach do uszu kierowcy nie docierają żadne niepokojące dźwięki.

Po liftingu zaktualizowano multimedia, ale jeśli ktoś kupuje auto głównie dlatego, żeby było interaktywne to nie tędy droga. Ekran, choć duży, jest mało czytelny. Wszystko działa dość wolno, ale jest kompatybilne z Apple Car Play i Android Auto. W tym miejscu wtrącę jednak małe „ale”.

Przez cały test nie mogłem połączyć mojego iPhona 8 z autem – może wystarczyło coś zresetować, może to mój telefon postanowił nie polubić się z Jeepem, ale w innych autach nie miewam tego problemu, dlatego postanowiłem to zaznaczyć. Jeżdżąc, ograniczyłem się więc do słuchania radia. Dźwięk w Jeepie jest poprawny, choć klasa premium robi to lepiej. Z nawigacji wolę korzystać mobilnej – w telefonie.

Ekran, o którym już wspomniałem, jest dotykowy i ukryto w nim wiele funkcji, jak np. podgrzewanie foteli. Niestety włączało się ono zawsze po przekręcaniu kluczyka i nie umiałem wyłączyć tej funkcji na stałe, a grzania stołków nie lubię. Za każdym razem musiałem więc przeklikiwać się przez kolejne funkcje i wyłączać grzanie fotela kierowcy. Zapewne, gdybym miał czas i ochotę, doszedłbym do tej funkcjonalności. Tyle, że można było łatwiej – dlaczego producent nie zostawił dwóch przycisków do obsługi podgrzewania? Na szczęście panel klimatyzacji pozostał na swoim miejscu i ustawienia temperatury obsługujemy analogowo.

Deska rozdzielcza stylem przypomina trochę tę z większego brata, ale widać niestety też naleciałości fiatowskie. Jest za to miła dla oka, choć projektanci postawili na chaos. Na szczęście szybko da się do niego przyzwyczaić. Gorzej z twardymi plastikami w widocznych miejscach, które ciężko usprawiedliwić biorąc pod uwagę cenę auta. Na plus mnóstwo schowków i uchwytów.

Jeep nie jest też przesadnie duży. W zasadzie nazywając to auto kompaktowym crossoverem nie nadużylibyśmy tego określenia. 4 osoby pojadą dość wygodnie, choć kanapa nie rozpieści swoich pasażerów przestrzenią na nogi i długością siedziska. Jest ok, ale po tego typu aucie spodziewałbym się więcej miejsca.

No to jazda

Wersja Limited to Cherokee z napędem 4×4, ale uproszczonym względem znacznie bardziej uterenowionej wersji Trailhawk. Układ Selec-Terrain działa jednak bardzo dobrze, daleko zostawiając za sobą wszystkie popularne SUVy i Crossovery.

Kierowcy, który nie zamierza moczyć auta w bagnach ten napęd w zupełności wystarczy. Wjechałem Jeepem głęboko do lasu i poddałem go kilku próbom w głębokim piasku, wykrzyżu, kałużach czy na muldach i jestem więcej niż podbudowany jego możliwościami. Tryby Sport/Snow/Mud mają pomagać dostosować ustawienia do panujących warunków, ale tak naprawdę nie warto przełączać z AUTO. Mechanizm radzi sobie w tym ustawieniu świetnie.

Również na asfalcie Cherokee nie musi się wstydzić. Auto przyspiesza bardzo sprawnie i jest stabilne. Ogromny plus za nadzwyczaj wygodne resorowanie i nieprzewspomagany układ kierowniczy. Zupełnie jak nie w tego typu autach! Choć ciężko w to uwierzyć, to Jeep idealnie nadaje się też na dalekie wyprawy autostradami.

Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepiać to do wyciszenia kabiny, szczególnie od strony silnika – dźwięk klekotu donośnie przedostaje się do środka. Nie do końca jestem też przekonany do działania skrzyni biegów. 9 przełożeń to trochę za dużo. 7 w zupełności by wystarczyło. Skrzynia się gubi, szczególnie, gdy z auta chce się wykrzesać osiągi.

A te są naprawdę przyzwoite. W końcu pod maską pracuje prawie 200 KM, znane chociażby z mocnych braci z Włoch – Stelvio i Giulii (w obu o wiele lepiej wyciszone). 8,8 do 100 km/h to czas, którego nie powstydzi się żadne auto, o tych gabarytach.

A zatem?

Ciekawy, rzadko spotykany samochód na naszych drogach, który nie odstrasza wyglądem, daje frajdę z jazdy, ale… jest kosmicznie drogi. Ciężko usprawiedliwić bowiem cenę ponad 200 tys. zł za auto, które nie jest ideałem, a dla wielu potencjalnych użytkowników może wydać się lekko przestarzałe. Również kompaktowe rozmiary i brak tego czegoś, czego brakuje do takich rynkowych wyjadaczy jak Audi Q5, BMW X3, Jaguar E-Pace, czy choćby ze stajni własnej – Alfa Romeo Stelvio nie działa na korzyść Jeepa.

Z drugiej strony, Jeep to Jeep. To historia, to pewna opowieść, której słowa są ciągle niedopowiedziane. Nie wiele już czasu zostało, żeby móc ją tworzyć. To być może jedno z ostatnich normalnych aut napędzanych ropą. Warto więc tę opcję rozważyć.

I na koniec, odpowiadając na pytanie z leada. Niestety… ten Cherokee nie jest ani amerykański ani włoski. Współczesne auta tracą bezpowrotnie swojego ducha :(.

Adam Gieras

PS. patrząc na cennik 2020 nie ma już w ofercie testowanego diesla. Pozostaje tylko silnik benzynowy – bardzo mocny (272 KM).

Wygląd:[usr 7]
Wnętrze:[usr 7]
Silnik:[usr 7]
Skrzynia:[usr 6]
Przyspieszenie:[usr 8]
Jazda:[usr 7]
Zawieszenie:[usr 9]
Komfort:[usr 10]
Wyposażenie:[usr 7]
Cena/jakość:[usr 5]
Ogółem:[usr 8.8 text=”false” img=”06_red.png”] (73/100)

Dane techniczne Jeep Cherokee 2.2 MultiJet 200 KM

Silnik: rzędowy R4, turbodiesel
Pojemność: 2174 cm³
Moc: 195 KM przy 3500 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 450 Nm przy 2000 obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna 9b
Napęd: 4×4
0-100 km/h: 8,8 s
V-max: 202 km/h
Zbiornik paliwa: 60 l
Cena: od 198 500 zł

Exit mobile version