Site icon Motopodprad.pl

Test: Fiat Tipo 1.4 95 KM Lounge – może być tanio i dobrze!

fiat tipo 1.4 33

fiat tipo 1.4 33

Przyzwyczaiłeś się już do tego, że nowy samochód, szczególnie ładnie wyglądający, musi być drogi? A tu proszę – tanie, duże i pakowne auto, do tego naprawdę miłe dla oka za nieprzyzwoicie niską cenę. Nic tylko brać i nie wybrzydzać – chciałoby się powiedzieć. A jak jest naprawdę? Sprawdziłem Tipo nie tylko jako dziennikarz motoryzacyjny, ale też jako potencjalny zainteresowany tym modelem! 

Wyobraź sobie taką sytuację. Przychodzisz do pubu, w którym umówiłeś się z kolegami. Pierwsze piwo, drugie piwo, trzecie… Gdy już omówiliście wszystkie ideały kobiecego piękna, przeżyte razem imprezy, projekty w pracy, plany wakacyjne itd., pojawia się temat motoryzacyjny. Co prawda koledzy niekoniecznie muszą się motoryzacją interesować, ale ten temat i tak w końcu się pojawia. Czwarte piwo, język masz już uwolniony od wszelkich hamulców, więc wypalasz: „kupuję samochód budżetowy”. I zaczyna się śmiech, dogadywanie, pukanie w czoło. Chwilę potem wyjmujesz telefon, wpisujesz w wyszukiwarce frazę: „Fiat Tipo” i pokazujesz lekko już podchmielonym kolegom wyniki wyszukiwania. Głupi uśmiech szybko zamienia się na kiwanie ze zrozumieniem głowami. Tipo nie wygląda bowiem z zewnątrz na auto budżetowe. Szczególnie w odmianach hatchback i kombi – tych nie ma jednak na razie na polskim rynku… Ale sedan, którego miałem okazję przetestować, również nie „śmierdzi” taniością.

Jak pewnie wiecie, od wielu lat gustuję w starszej motoryzacji. Ostatnio trochę się jednak pozmieniało (tak, wiem, sam sobie zaprzeczam: >>>KLIK<<<). Niedawno sprzedałem kupione z przeznaczeniem na weekendową jazdę BMW e36 coupe, a od jakiegoś czasu noszę się także z zamiarem sprzedaży BMW e34. Jeśli jesteście ciekawi dlaczego, to odpowiadam, że to proste – dogonił mnie XXI, a wraz z nim chęć traktowania samochodu po prostu jak kolejną, po lodówce, smartfonie czy komputerze rzecz (kolejność moich ulubionych urządzeń dowolna). Oczywiście rzecz, która sprawia frajdę, ale to chyba oczywiste. Nie wiem jeszcze tylko czy kupić używany samochód z listy „chciałbym mieć” czy za podobne pieniądze coś nowego, ale bez pełnego wyposażenia i silnika, który wgniata w fotel, za to z gwarancją i chociaż kilkoma latami względnego spokoju w pakiecie. W przypadku nowych aut możliwości nie mam jednak zbyt wielu (potrzebuję auta z dużym bagażnikiem). Pojawiają się zatem opcje: Dacia Logan, Peugeot 301 vel Citroen C-Elysee czy Fiat Tipo.

Fiat Tipo, który na początku roku spojrzał na mnie swoim ciekawie zaprojektowanym przodem z prospektów reklamowych od razu wydał mi się stuprocentową bombą. Oczywiście wtedy nie znałem jeszcze jego ceny, ale jak polski importer zapowiedział, że za nowy samochód z klimatyzacją będzie trzeba zapłacić w salonie ok. 45 tys. zł zrobiło mi się gorąco. Gdy kilka tygodni później okazało się, że cena spadnie jeszcze o 1,7 tys. zł, Tipo stało się autem, które po prostu musiałem przetestować. I udało się, choć przyszło mi trochę na ten test poczekać.

Pierwsze wrażenia na gorąco opisałem jeszcze jak Tipo stało pod moim domem: >>>KLIK<<<. Wtedy skupiłem się jednak na doznaniach estetycznych z wnętrza włoskiego auta. Wielu dziennikarzy zarzuca Tipo, że w środku jest wykonane z tanich materiałów. Cóż, wiadomo, że do poziomu kompaktów jeszcze trochę brakuje, ale przeciętna z klasy B moim zdaniem została osiągnięta. W każdym razie wstydu na pewno nie ma. Siedzi się wygodnie (obiecywałem, że sprawdzę jak wyglądają pod względem wyprofilowania fotele w najtańszej wersji – odpowiadam: tak samo), a tablica przyrządów jest nowoczesna i bardzo intuicyjnie przemyślana.

W środku Fiata miejsca jest naprawdę wystarczająco dużo, także na nogi. Drzwi mają też dużą powierzchnię, dzięki czemu po ich otwarciu nie ma problemu z zajęciem miejsca ani z przodu, ani z tyłu. Dla milusińskich na tylnej kanapie przewidziano mocowania Isofix, co jest już oczywiście standardem w nowych autach, ale budżetowych – nadal niekoniecznie. Każdy, kto wsiądzie do Tipo – szczególnie jeżeli jeździł kiedykolwiek Fiatem – odnajdzie się w tym aucie w kilka sekund. Irytują jedynie drobiazgi jak niskiej jakości farba na posrebrzonych elementach, bardzo twardy plastik na boczkach drzwi czy tania mata pod kolumną kierownicy.

Decydując się na Fiata Tipo, aktualnie do wyboru mamy cztery silniki: dwa diesle i dwie benzyny (odpowiednio 1.3 MultiJet 95 KM, 1.6 MultiJet 120 KM oraz 1.4 Fire 95 KM, 1.6 E-Torq 110 KM). Wraz z prezentacją wersji hatchback i kombi, w palecie pojawić się ma trzecia benzyna, tym razem z turbo pod maską.

Do testu otrzymałem oczywiście najsłabszą jednostkę, ale przyznam, że na to liczyłem. W końcu budżet nie jest z gumy. Silnik 1.4 to stary i dobry znajomy z rodziny ognistych silników Fiata (Fire). Tu nad jego rozpędzaniem pracuje w galopie 95 koni mechanicznych, co jak na dzisiejsze standardy nie jest wynikiem zapowiadającym jakiekolwiek emocje. I rzeczywiście – o emocjach możemy zapomnieć. Ten silnik rozpędza Tipo, ale to wszystko. Co ciekawe, rozpędzanie do prędkości miejskich męczy Fiata bardziej niż jazda drogą szybkiego ruchu – moim zdaniem zdecydowanie brakuje dołu w tej jednostce. Na szczęście wynagradza ona pewne niedogodności niskim spalaniem i dobrze działającą sześciobiegową skrzynią biegów.

Wybór mocniejszej benzyny wydaje się pozbawiony sensu – tam mamy już obowiązkową, podobno przeciętnie działającą skrzynię automatyczną, która mocno temperuje osiągi. A szkoda. Bo Tipo w wersji z dieslem pod maską jest drogie, co przeczy zasadom budżetowego podejścia do auta. Wersja z turbodoładowaną benzyną też raczej nie będzie błyszczała w cennikach. A taki np. Citroen C-Elysee ze swoim 115-konnym silnikiem pod maską potrafi mało kosztować i bardzo żwawo przyspieszać. Chociaż na drodze, Citroen przy Fiacie wysiada. Trzeba bowiem przyznać, że zawieszenie Fiata jest nie tylko komfortowe, ale i dość pewne w działaniu, co jest zasługą inżynierów, którzy zaadaptowali je z bardzo dobrze prowadzącego się Bravo. Efekt jest taki, że Tipo nie kładzie się w zakrętach, nie myszkuje, nie jest też nerwowe w prowadzeniu. Układ kierowniczy nie przypomina gumy do żucia. Prowadzenie jest więcej niż poprawne i to może się podobać.

Mamy zatem ładny samochód z zewnątrz, przyjemny dla oka wewnątrz, wygodny dla 4, a nawet 5 pasażerów, z ogromnym bagażnikiem (520 litrów!!!), bogatym wyposażeniem (m.in klimatyzacją w standardzie), do tego nieźle jeżdżący za – taram taram – 43 200 zł. Słownie: czterdzieści trzy tysiące dwieście złotych. To jest naprawdę kusząca propozycja, ale…

Musi być jakieś „ale”.

W prezentowanej wersji Lounge Tipo nie jest już taki „hot” i zagraża mu – np. o wiele lepiej jeżdżąca Skoda Fabia w wersji kombi (ma turbodoładowane silniki TSI). 61 000 zł za prezentowany egzemplarz z nawigacją (można kupić oddzielnie później), kamerą cofania (wystarczą czujniki), automatyczną, jednostrefową klimatyzacją (wystarczy manualna) to po prostu za dużo kasy. Moim zdaniem Fiat Tipo ma sens do kwoty 50 000 zł. Powyżej tej sumy zaczniesz się przyczepiać do za słabego silnika (ratuje go prosta budowa i to, że lubi LPG), kilku niedociągnięć wewnątrz, słabszych materiałów, mocno odsłoniętych blach w bagażniku (chociaż w Volvo S90 wygląda to podobnie…) i wnikających do wnętrza zawiasów. Słowem. Jeśli Fiat Tipo to z silnikiem 1.4 Fire, w wersji z jedynie niezbędnymi dodatkami. Wtedy będzie Pan zadowolony. Ja bym był, bo to chyba najlepszy samochód za te pieniądze!

Adam Gieras

Wygląd: [usr 8]
Wnętrze: [usr 7]
Silnik: [usr 6]
Skrzynia: [usr 7]
Przyspieszenie: [usr 5]
Jazda: [usr 7]
Zawieszenie: [usr 8]
Komfort: [usr 8]
Wyposażenie: [usr 7]
Cena/jakość: [usr 10]
Ogółem: [usr 7.3 text=”false” img=”06_red.png”] (73/100)
fiat tipo 1.4 33

DANE TECHNICZNE

Silnik: R4, benzynowy, 1395 cm3
Moc: 95 KM przy 6000 RPM
Moment obr.: 127 Nm przy 4500 RPM
Skrzynia biegów: manualna, sześciobiegowa
Napęd: na koła przednie
Śr. zuż. paliwa: 6,2 l/100 km (miasto ok 7-7,5 l/100 km, trasa poniżej 5 l/100km)
0-100 km/h: 11,5 s
V maks: 185 km/h
Cena: ok 61000 zł (prezentowany egzemplarz w wersji Lounge)

Exit mobile version