Site icon Motopodprad.pl

Test: Dacia Sandero Stepway 1.0 Tce Lpg – czas na zmianę warty

Jedno z najtańszych aut na naszym rynku, bez zbędnych dodatków, z jedną z najmniejszych jednostek napędowych, do tego na gaz. Tanio w zakupie, tanio na co dzień, ale czy skąpy straci dwa razy?

Dacia Sandero obecna jest na rynku od 2008 roku. Testowany natomiast egzemplarz to już druga generacja, obecna na polskim podwórku od 2012 roku, a zatem zdecydowanie zdążyła się już opatrzeć. Nieco nudna bryła zyskuje w 2021 roku godnego następcę!

Z zewnątrz producent proponuje ewolucyjne zmiany zewnętrznej aparycji rumuńskiego bestselleru. W skrócie nieco niższa i zdecydowanie mniej garbata buda, o widocznie poprawionych proporcjach. Auto zyskuje zarówno na szerokości i długości nadwozia, a optycznie efekt wiele lepszy od poprzednika. Obecnie można pokusić się nawet o stwierdzenie, że całość zbliża się w odbiorze do mniejszego kompakta.

Fot. Arek Jurczewski

Z zewnątrz przód zyskał bardziej nowoczesny look. Grill i pociągłe lampy ze światłami do jazdy dziennej w kształcie litery Y zdecydowanie wprowadzają Sandero na inny poziom. Brak ostrych linii, ale nic nie szkodzi, auto wygląda bardzo dobrze. Z tyłu zmiany nieco mniej zdecydowane, ale jak najbardziej widoczne. Przemodelowaniu poddana została klapa bagażnika, zderzak oraz klosze lamp, nawiasem mówiąc również z motywem litery Y. Na szczęście zmian doczekał przycisk otwierania bagażnika. Za tym tęsknić nie będziemy!

Rewolucja we wnętrzu

Wnętrze starej wersji biło po oczach oszczędnościami. Najprostszy z najprostszych koncept deski auta, w której ergonomia była jedynie poprawna, a materiały użyte we wnętrzu co najwyżej średnie. Bardzo twarde plastiki, których nie powstydziłoby się auto użytkowe oraz wszechobecne denerwujące drobnostki, jednym słowem gorejąca myśl konstrukcji budżetowego i ekonomicznego mieszczucha. O ile plastiki i ich złożenie pozytywnie przeszły próbę czasu o tyle dywaniki czy materiały tkaninowe nie wychodzą z tego aż tak obronną ręką. Po przebiegu 25 tysięcy jak to miało miejsce w testowanym egzemplarzu, materiałowa wyściółka, a w zasadzie włosie powyciągało się niemiłosiernie i zapewne nieco później miejsca te zaczną najzwyczajniej łysieć. Przebieg nie wpływa aż tak negatywnie na fotele, jednak miękka pianka w boczkach, poza tym że nie zapewnia żadnego trzymania bocznego nie ma też tendencji do zapadania się. Jednak co jeśli nie będziemy rozmawiać o przebiegu 25 tysięcy, a 175 tysięcy?

Dla nowej wersji zasłużenie należą się ochy i achy, z tym jednak zastrzeżeniem, że prezentowane poniżej wnętrza odpowiadają najbogatszym wersjom wyposażenia. W najbiedniejszych ekran info rozrywki, radio, centralny zamek i oczywiście klimatyzacja to jedynie senne wspomnienie. Jednak zapięcie konfiguratora nieco wyżej pozwala cieszyć się dobrym wnętrzem z dużą wyższą estetyką designu jak i samego wykonania. Kreska projektu deski nadal jest prosta, ale nie jest już ordynarna. We wnętrzu znajdziemy materiałowe, strukturalne wstawki przechodzące przez całe deskę oraz miękko wyścielające podłokietniki boczków drzwiowych. Natomiast delikatne kolorystyczne nawiązania do barwy nadwozia, obecne są oczywiście na fotelach, ale również na boczkach drzwiowych oraz eleganckich, kształtem zbliżonych do prostokąta nawiewów. Oczywiście plastiki są twarde, ale nadal dobrze złożone. Fotele wiąz wykonane z miękkiej pianki, ale do tych jako takich nie miałem zastrzeżeń podczas testu.

Fot. Arek Jurczewski

Prowadzenie i zawieszenie

Stara wersja Sandero prowadziła się poprawnie, jednak typowe dla tej konstrukcji był miękki, mało responsywny układ kierowniczy co w połączeniu z miękkim, kanapowym charakterem zawieszenia nie oferowało zbyt pewnego prowadzenia auta. Sandero miało tendencje do wychylania się w łukach, a szybsze odcinki i zmiany kierunku powodowały wrażenie pływania konstrukcji po pasach. Swój udział w tym miały opony Uniroyal The Rain Tyres 205/55/r16. Do tej pory zastanawiam się czy na tak długim odcinku remontowanej drogi od Piotrkowa Trybunalskiego w kierunku Częstochowy możliwe, że było rozlane paliwo? Tak czy innaczej przy mocniejszym hamowaniu auto płynęło jak po lodzie. Podczas jazdy trzeba było brać poprawkę na naprawdę średnią współpracę drogi i opon.

Poza tym należy wspomnieć, że auto jest wyciszone w stopniu umiarkowanym. Do 100 – 110 km/h oferuje jako taki komfort akustyczny, ale im wyżej windujemy tę prędkość, odgłosy stają się być dokuczliwe. Charakterystyka dźwięków jest bardzo zbliżona do aut dostawczych. Czy po teście nowej odsłony będę w stanie pochwalić nową generację w tym zakresie? Ogromne nadzieje pokładam również na zbudowaniu Sandero na platformie CMF, będącą podstawą dla Clio V. Całkowicie sercem jestem oddany Clio, które zrobiło absolutny krok w dobrą stronę i zarówno pod względem prowadzenia jak i resorowania przybyło sporą drogę w porównaniu do poprzednika. Dlatego też dużo sobie obiecuje po takim połączeniu, a jaki będzie całokształt? O tym postaramy się poinformować już niedługo.

Ekonomia ponad wszystko

W przypadku Sandero drugiej generacji spalanie można jedynie wyliczyć z tankowań paliwa. Niestety, ale komputer pokładowy nie występował. Jednak jak pamiętacie z testu Dacii Duster gdy jednak mamy komputer nie oznacza to, że odczyty będą obowiązywały dla LPG. W przypadku nowej odsłony Sandero komputer pokładowy już jest! Co więcej jest możliwość podejrzenia szczegółów przejazdu zarówno na benzynie jak i LPG, ale co ważne w podziale na paliwa. Niby proste a jak cieszy! Na korzyść z pewnością działać będzie również sześciobiegowa przekładnia manualna. W końcu! Mimo, że najważniejsza jest prędkość obrotowa silnika przy konkretnej prędkości, jednak te „drobnostki” pozwolą bardziej panować nad ekonomią jazdy i odpowiednim planowaniem tankowania.

Fot. Arek Jurczewski

Spalanie i koszty

Wróćmy jednak do Dacii drugiej generacji. Na pokładzie zamontowana jest 40 litrowa butla osadzona w miejscu koła zapasowego. Na zatankowanych 35 litrach gazu udało mi się przejechać nieco ponad 450km, a więc spalanie wyniosło niecałe 8 litrów na każde 100km. Biorąc pod uwagę cenę błękitnego paliwa (2.1 zł za litr), przekłada się to na 16,34 zł na 100km. Całkiem dobry wynik! Sam wlew paliwa umieszczony jest pod tą samą klapką co wlew benzyny.

Praca silnika na LPG a benzynie nie różni się zasadniczo. Instalacja przełączą się nie zauważalnie, a tempo zmiany zasilania uzależnione jest od temperatury zewnętrznej. O samej pracy na gazie poinformuje nas sygnalizacja na przełączniku gazu w kabinie obok lewarka zmiany biegów. Nawiasem mówiąc, mimo że zamontowana instalacja jest fabryczna, mam nieodparte wrażenie, że pomysł na taką instalację montowaną jeszcze w fabryce wpadł do głowy inżynierów w ostatnim momencie. Technicznie działa wyśmienicie, nie szarpie, nie hałasuje, a specyficzny dźwięk wtryskiwaczy słyszalny jest tylko po otwarciu pokrywy silnika, ale właśnie sam przycisk przywołuje na myśl przeróbki instalacji pod zasilenie LPG po wyjechaniu auta z salonu.

Zasięg na benzynie to dodatkowe 700km z małym ogonkiem. Na pełnym tankowaniu 43.6 litra udało mi się przejechać 720km, a więc spalanie wyniosło 6.06 litra na 100km w trybie mieszanym, około 35% trasy i 65% miasto. Przy obecnej cenie paliwa 4.59 zł za litr koszt przejechania 100km wynosi 27.80zł, wynik również bardzo rozsądny.

Cena w górę

Cena poprzedniej generacji startowała od 32 900zł, jednak po upływie blisko 9 lat lat cennik otwiera kwota 40 900 zł za absolutnego golasa z silnikiem Sce 0.9 o mocy 65 KM. Wersja z czarnymi zderzakami, pozbawiona radia, centralnego, o klimatyzacji nie wspominam – jej oczywiście nie ma. Żeby rozsądnie wyposażyć to auto należy położyć na ladzie około 50 tysięcy złotych, ale czy to nie odstraszy klientów? Raczej nie, trudno w sumie znaleźć konkurenta w tych pieniądzach dla Dacii. Fakt 8 tys więcej – czyli 25% podwyżki jakby nie patrzeć, ale poza żartami o galopującej inflacji w Polsce, większość aut na rynku zanotowało mniejsze lub większe podwyżki, a tu na pierwszy rzut oka widać duży progres Francuskiego koncernu w projekcie tego auta.

Silniki jakby słabsze

Nowa wersja proponuje w zasadzie trzy jednostki napędowe. Najsłabsza otwierająca cennik to wolnossące 65 KM, pośredni uturbiony 90 konny wariant, a paradoksalnie najmocniejszy będzie motor zasilany zarówno benzyną jak i LPG. Moc ostatniego silnika została niezmieniona w porównaniu do schodzącej już wersji – 100KM. Co ciekawe do pośredniego silnika istnieje możliwość zamówienia bezstopniowej przekładni automatycznej CVT. Szczerze powiedziawszy jestem bardzo ciekawy tego wariantu, natomiast poza wymienionymi trzycylindrowcami nie ma co liczyć na jednotki wysokoprężne.

Podsumujmy

Dacia Sandero Stepway to budżetowe auto do miasta, ale również na niezbyt dynamiczne trasy. Sama konstrukcja nie jest pozbawiona wad, słabszych i mniej przemyślanych rozwiązań, ale biorąc pod uwagę cenę 32 900 zł od której startował konfigurator Sandero, prawo do narzekania jest już mało oczywiste. Ekonomia na bardzo dobrym poziomie znalazła zadowolonych klientów na całym świecie. Wartę przekazano w 2021 roku, a o wynikach bliższego spotkania poinformujemy w oddzielnym materiale!

Tekst i zdjęcia: Bartek Kowalczyk

Dacia Sandero Stepway 1.0 Tce Lpg

Dacia Sandero – zdjęcia

Dacia Sandero Stepway – punktacja

Wygląd:[usr 7]
Wnętrze:[usr 6]
Silnik:[usr 7]
Skrzynia:[usr 6]
Przyspieszenie:[usr 6]
Jazda:[usr 7]
Zawieszenie:[usr 6]
Komfort:[usr 6]
Wyposażenie:[usr 6]
Cena/jakość:[usr 8]
Ogółem:[usr 6.5 text=”false” img=”06_red.png”] (65/100)

Dacia Sandero Stepway – dane techniczne:

Silnik: R3, turbo
Pojemność: 999 cm³
Moc: 100 KM przy 5000obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 170 Nm przy 2000 obr/min
Skrzynia biegów: piecio biegowa, manualna
Cena: od 36 900zł, cena testowanego egzemplarza około 52 600 zł

Exit mobile version