Site icon Moto Pod Prąd

Test: Peugeot Traveller 2.0 BlueHDi Allure – na koniec świata i jeszcze dalej?

Peugeot Traveller 6

Peugeot Traveller 6

Ile można pisać o osiągach i prędkości? Czasami ma się ochotę po prostu wsiąść do czegoś wygodnego, zabrać paru kumpli i jechać przed siebie. Sprawdźcie, czy nowa propozycja Peugeota się do tego nadaje.

Wielki, klocowaty samochód z silnikiem diesla, o aerodynamice pralki i poręczności nosorożca. Nie brzmi jak wóz, o którym chętnie się pisze i do którego chętnie się wraca, prawda? Mimo tego Peugeot Traveller – bo o nim mowa – był jednym z najprzyjemniejszych modeli, którymi ostatnio jeździłem i chętnie zaprzyjaźniłbym się z nim na dłużej. Dlaczego?

Na początek, kilka słów o samym aucie. Nie ma zbyt ekscytujących korzeni, bowiem wywodzi się od dostawczaka. Peugeot Expert, Citroen Jumpy, Toyota ProAce – to kilka nazw na ten jeden model. Zrobiło nam się kosmopolitycznie, ale to nie pierwszy raz, kiedy Francuzi łączą siły z Japończykami. Wystarczy wspomnieć przygodę z miejskimi modelami 107/C1/Aygo.

Dostawczych korzeni Travellera oczywiście nie udało się ukryć, ale nie o to chodziło. Wiadomo, że samochód jest pudełkowaty, ale trzeba przyznać, że jak na tę klasę wygląda więcej, niż dobrze. Spora w tym zasługa odważnego, czerwonego lakieru, ale sama stylistyka jest interesująca. Zwłaszcza przód wygląda ciekawie i wystarczająco agresywnie. Swoją drogą, zaprojektowanie ładnego samochodu tej klasy powinno być egzaminem końcowym w szkołach kształcących stylistów. Fajne auto sportowe potrafi narysować prawie każdy, a miłego dla oka dostawczaka… Cóż, ważne, że projektantom tego modelu się to udało. Zdali na piątkę!

We wnętrzu jest równie dobrze. To już nie są czasy topornych plastików. Gdyby nie szerokość kokpitu, można by pomyśleć, że siedzimy w kompakcie. Ekran dotykowy, ładne materiały i brak skrzypienia. Pomysłowy drążek zmiany przełożeń w formie pokrętła to miłe urozmaicenie i… oszczędność miejsca, dzięki któremu powstaje idealne miejsce na schowki. Szkoda tylko, że schowków tam nie ma. Ogólnie, na konsoli brakuje jeszcze kilku miejsc na drobiazgi.

Ale to, co najciekawsze w Travellerze pokazuje się po elektrycznym odsunięciu bocznych drzwi. Niezależnie od tego, czy zabieracie ze sobą rodzinę na wesele, grupę przyjaciół na szalony wypad w góry, czy partnerów biznesowych na lotnisko, będą zadowoleni. Peugeot w tej wersji mierzy 4.9 metra długości i ma siedem foteli. To odmiana Allure, która pozwala między innymi rozsiąść się na skórzanych fotelach i poobserwować nieco nieba przez okna dachowe (nie otwierają się, ale za to doskonale doświetlają wielkie wnętrze tego samochodu).

W ofercie jest także Traveller o długości 5.3 metra. Taką wersję na ciasnym parkingu znienawidzi kierowca, ale za to pokochają ją pasażerowie, bo będą mieli więcej miejsca na nogi. Ale… coś za coś. Luksusowe Allure nie występuje w dłuższej odmianie. Więc pasażerowie mogą cieszyć się albo bardziej ekskluzywnym klimatem wnętrza, albo przestrzenią.

Trochę to dziwne, ale trzeba przyznać, że i w testowanym egzemplarzu nie można narzekać na ciasnotę. Niezależnie od tego, który fotel nam przypadnie. Widać wyraźnie, że francuski producent tą wersją chce nieco dogryźć Volkswagenowi oraz Mercedesowi i najbardziej luksusowym odmianom ich osobowych dostawczaków. Kto jeździł dobrze wyposażoną klasą V ten wie, że to mimo wszystko nieco inny samochód. Jest też oczywiście o wiele droższy. Od mniej ekskluzywnego Vito, Traveller Allure robi wewnątrz o wiele lepsze wrażenie.

Brakuje kilku typowo „biznesowych” gadżetów, takich jak chociażby fotele obrotowe, czy… lodówka. Ale nie przesadzajmy – kto będzie chciał zrobić ze swojego Peugeota luksusową salonkę, ten prawdopodobnie zwróci się do któregoś z zewnętrznych producentów.

Jeżeli przekonałem Was, że Traveller to wygodny samochód do przewożenia grupy osób, śmiało wsiadajcie i rozgośćcie się. Jest tylko jeden problem. Nie wszyscy mogą cieszyć się z bycia wiezionym. Trzeba wytypować kierowcę. Polecam ciągnięcie zapałek, grę w „papier, kamień, nożyce” albo rzut monetą. Mamy kogoś? No to zapraszam go za stery.

Czy kierowcę można nazywać szczęśliwcem czy pechowcem? To oczywiście zależy od tego, jak dobrą imprezę z tyłu traci. Ale prowadzenie Travellera to przyjemna rola. Zacznijmy od tego, że widoczność zza kierownicy jest wspaniała. Siedzi się niczym na myśliwskiej ambonie, a inni użytkownicy drogi wydają się malutkimi punkcikami. Uwaga, bo łatwo poczuć się królem szosy i zacząć wydawać rozkazy.
Również wymiary auta nie stanowią problemu. Przede wszystkim sama długość 4.9 m nie jest zbyt wielka – to tyle, ile niektóre auta klasy średniej w wersji kombi. Większy problem jest już z szerokością. Ale nawet gdyby ktoś za punkt honoru obrał sobie, by obetrzeć Travellera na parkingu, armia czujników i kamer sprzymierzona z wielkimi lusterkami i kanciastymi kształtami nadwozia, raczej mu na to nie pozwoli.

Traveller jest też dość szybki. Dwulitrowy diesel o mocy 177 KM to topowy silnik w tym modelu. Nosi nieco na wyrost oznaczenie HDI 180. Ale trzy konie w tę czy w tamtą stronę… moc w zupełności wystarcza. W połączeniu z sześciobiegowym automatem tworzy dość relaksujący tandem. W sam raz na długą podróż, ale jeśli trzeba będzie utrzeć komuś nosa spod świateł, też się da. Jeśli nie jedziemy z kompletem pasażerów, osiągniemy 100 km/h w 10 sekund. Jeśli jednak kogoś wieziemy, jedźmy łagodniej – chyba nie chcemy, by oblał się kawą…
400 NM to wartość zapewniająca wystarczającą elastyczność. Co prawda skrzynia nie jest zbyt szybka, ale przynajmniej nie szarpie. Prędkość maksymalna na poziomie „tylko” 170 km/h nie dziwi, biorąc pod uwagę aerodynamikę stodoły. Do około 150 km/h wewnątrz jest jeszcze dosyć cicho, powyżej doskwiera zarówno szum opływającego powietrza, jak i podatność na wiatr.

Omawianie prowadzenia auta na zakrętach nie ma tu sensu. Wystarczy wspomnieć, że auto nie straszy przechyłami i jest stabilne. Ale jeśli ktoś wchodzi Travellerem w zakręty jak wariat, niech lepiej się nad sobą zastanowi. Ważniejsze jest zachowanie auta na wybojach. Zawieszenie jest raczej miękko zestrojone, ale niestety tył lubi nieprzyjemnie dobić. Na progach zwalniających robi się niemiło. Ponownie – ważny pan prezes jadący z tyłu może oblać się kawą. Uwaga na to!

Z punktu widzenia kierowcy drażni jeszcze mało płynnie działający system start stop, który można wyłączyć tylko przez ekran dotykowy. By to zrobić należy wykonać kilka kliknięć, a więc odwrócić uwagę od drogi. Hamulce mogłyby być skuteczniejsze, choć eufemistycznie można określić je jako „wymagające przyzwyczajenia”. Podczas jazdy w nocy doceni się dobrze świecące i wysoko zamontowane reflektory. Wyświetlacz head-up miło zaskakuje w tej klasie i wprowadza nieco lotniczego klimatu. A gdy mamy dość gadania dobiegającego z tyłu, podkręćmy głośność dostępnego w wersji Allure zestawu audio firmy JBL. Brzmi przyzwoicie.

No i spalanie. W trasie można uzyskać 7-7.5 litra (o ile non stop nie jeździmy z prędkościami bliskimi maksymalnej), w mieście litr więcej. W połączeniu z dość sporym, bo 69-litrowym bakiem tworzy to przyzwoity zasięg. W trasie kierowca szybciej usłyszy z tylnego siedzenia prośby o postój przy jakiejś toalecie, niż zobaczy świecącą się lampkę rezerwy.

Czy w takim razie Travellerem lepiej być wożonym, czy może jednak przyjemniej jest go prowadzić? To zależy od sytuacji, ale dla każdego – i dla pasażera, i dla kierowcy – ten Peugeot jest miły. Ma swoje wady, takie jak chociażby nieprzyjemne resorowanie na niektórych nierównościach. Ale zwłaszcza w wersji Allure docenią go przedsiębiorcy szukającego wygodnego shuttle. A w niższych wersjach, ze względu na całkiem rozsądną cenę, mogą polubić go duże rodziny. Te naprawdę pokaźne być może nawet uzbierają na ratę leasingową z pieniędzy z programu 500+…

Na koniec – kilka wad i zalet Travellera pokazanych na filmie. Z przymrużeniem oka.

Wygląd: [usr 9]
Wnętrze: [usr 8]
Silnik: [usr 8]
Skrzynia: [usr 7]
Przyspieszenie: [usr 7]
Jazda: [usr 7]
Zawieszenie: [usr 7]
Komfort: [usr 8]
Wyposażenie: [usr 9]
Cena/jakość: [usr 8]
Ogółem: [usr 7.8  text=”false” img=”06_red.png”] (78/100)
Peugeot Traveller 6

fot. Adam Gieras Fotomotografia 

Wymiary, które przydadzą się, jeśli myślisz o takim aucie:

Szerokość przestrzeni bagażowej pomiędzy wnękami kół: 1228 mm
Szerokość przestrzeni bagażowej pomiędzy wnękami kół: 1228 mm
Maksymalna szerokość przestrzeni bagażowej: 1618 mm
Maksymalna wysokość przestrzeni bagażowej: 1337 mm
Maksymalna długość przestrzeni bagażowej: 3161 mm
Maksymalna długość przestrzeni bagażowej z przednimi siedzeniami: 2413 mm
Objętość bagażnika do wysokości siedzeń/ do wysokości dachu: 1700/ 2550 l
Maksymalna szerokość otworu załadunkowego (tył): 1212 mm
Minimalna wysokość progu załadunkowego (tył): 584 mm
Maksymalna wysokość progu załadunkowego (tył): 653 mm
Wysokość tylnych drzwi bagażnika: 1181 mm
Maksymalna szerokość otworu po otwarciu drzwi bocznych: 933 mm
Maksymalna wysokość otworu drzwi bocznych: 1181 mm

Dane techniczne:

Silnik: R4 diesel

Pojemność: 1997 cm3

Moc maksymalna: 177 KM / 4000 obr/min.

Moment obrotowy: 400 Nm / 2000 obr./min

Napęd: na przednie koła

Skrzynia biegów: automatyczna, 6 biegów

Przyspieszenie 0-100 km/h: 10 s

Prędkość max: 170 km/h

Zużycie paliwa (miasto/trasa/mieszany): 8.5 / 7.5 / 8 (l/100 km) – test

Długość / Szerokość / Wysokość: 4956/1920/1895 mm

Rozstaw osi: 3275 mm

Masa własna: 1630 kg

Pojemność zbiornika paliwa: 69 l

Cena wersji podstawowej: 130 500 zł

Cena wersji testowanej: ok. 180 000 zł

Moim zdaniem: Adam Gieras

To jakie wrażenie zrobił na mnie Traveller jest warte opisania. Może was to zdziwi, ale zarówno ja, jak i Mikołaj lubimy takie auta. Bo dają inną perspektywę, bo urozmaicają pasję, którą bez wątpienia jest testowanie.

Peugeota odebrał Mikołaj i umówiliśmy się, że podjedzie po mnie do pracy. Wiedziałem jak to auto wygląda, ale jak je zobaczyłem na żywo to nie ukrywam, że uśmiechnąłem się na samą myśl przygody, która mnie za jego sterami czekała.

Objechałem za kierownicą Travellera Śląsk i Beskid Niski i muszę powiedzieć, że to idealne auto do takich wycieczek. Bardzo komfortowe, ciche, niezwykle dynamiczne! Automatyczna skrzynia biegów – z pokrętłem zamiast dźwigni – działa sprawnie i pozwala na pełny relaks na stromych podjazdach. 177-konny silnik świetnie wywiązuje się ze swojego zadania. Na autostradzie Traveller to istny szatan. A to wszystko nie jest okupione wysokim spalaniem. Okolice 7 litrów/100 km to nie wysiłek. Minus za trochę za słabe hamulce. 

Wewnątrz klasa biznes – skóra, deska rozdzielcza jak z auta średniej klasy. Szkoda tylko, że mało jest schowków i uchwytów, ale jak to mówią – nie można mieć wszystkiego! Jestem na tak. 8,5/10. 

Exit mobile version