Site icon Moto Pod Prąd

Odkryj z nami auto: Toyota Camry

Czy auto, które nie ma jeszcze roku można nazwać używanym? Jeśli jeździ na co dzień, a za jej kierownicą wciąż zmieniają się kierowcy, to zapewne przeżywa więcej niż niektóre auta z prywatnych rąk. Sprawdziłem więc dotartą nowość z Azji – Toyotę Camry.

Seria Odkryj z nami autoto cykl, który ma na celu przybliżyć naszym czytelnikom trochę bardziej samochody używane. Przez to by odróżnić te testy od tych z nowymi samochodami, mają one charakter bardziej skondensowany i są pisane innym stylem. Fakt, że auta roczne, dwu- lub trzyletnie to rzadkie używki, ale to właśnie w tym czasie auta tracą na swojej wartości najwięcej.

#egzemplarz

Po 15 latach do Polski wróciła ósma generacja Toyoty Camry. Dobrze znana limuzyna zastąpiła schodzący z rynku model Avensis. Azjatycki producent nie mógł sobie pozwolić na brak przedstawiciela w segmencie D i tak oto w zeszłym roku na naszym rynku zadebiutowała czterodrzwiowa limuzyna. Nasz egzemplarz w spokojnym srebrnym lakierze z napędem hybrydowym pod maską przejechał przez niecały rok około 33 tysięcy kilometrów, a pod maską oprócz 2,5-litrowego motoru benzynowego znalazł się silnik elektryczny – łącznie generuje 218 KM mocy.

#zalety

  1. Design
    Z tego co się orientuje Toyota niezbyt często wygrywała swoimi produktami pod względem wizualnym. Na szczęście świeże modele jak Corolla lub właśnie opisywana Camry są naprawdę atrakcyjne. Zwłaszcza z przodu gdzie duży grill nieźle łączy się z przednimi reflektorami. Poza tym ja jestem fanem standardowego nadwozia dużych sedanów więc azjatycka marka miała u mnie fory. Mimo to, Toyota Camry zdecydowanie wygląda lepiej niż Avensis.
  2. EV mode
    Pamiętam jak kilka dobrych lat temu pierwszy raz przejechałem się hybrydą Toyoty. Był to Prius z 2010 roku, który potrafił jechać tylko na prądzie i to bez żadnego ładowania z gniazdka. Te kilka kilometrów konkretnej ciszy naprawdę robiło wrażenie i robi dalej. Miło było do tego wrócić w testowanym aucie. Mimo, że tryb ten działa tylko do pewnej prędkości (50 km/h) i nie można wcisnąć za mocno pedału gazu to fajnie bezszelestnie poruszać się po parkingu lub w korku.
  3. Tylko jedna konfiguracja napędu
    Może to dziwnie zabrzmi, że brak wyboru w konfiguratorze to zaleta, ale kombinacja 2,5-litrowego benzyniaka oraz motoru elektrycznego to dobre i sprawdzone rozwiązanie. Dzięki temu wszystkie Camry będą w dobrej specyfikacji do odkupienia. Mimo, że osiągi auta to tylko 190 km/h prędkości maksymalnej, to naprawdę nie będziecie narzekać, a 8,3 sekundy do setki wystarczy w zupełności.

#wady

  1. Wnętrze – made in Asia
    To kolejna moja przygoda z autem z Japonii i mimo, że Toyota posiada już kilka fajnych elementów jak zegary z dobrym cyfrowym wyświetlaczem czy czytelny wyświetlacz infomediów to jakość materiałów użytych we wnętrzu trochę dziwi. Fakt, że nasz egzemplarz nie posiadał wysokiego wyposażenia, ale porysowane plastiki po roku to trochę słabo. Zwłaszcza, że Camry to aktualnie flagowy model tej marki.
  2. CVT
    A raczej e-CVT to wirtualna przekładnia obsługująca napędy hybrydowe w niejednej marce. Konstrukcja Toyoty nie jest najgorsza, ale zdecydowanie trzeba się do niej przyzwyczaić. Zwłaszcza gdy chcemy jeździć dynamicznie, ponieważ skrzynia przy mocnym dociśnięciu gazu wyciska z silnika siódme poty, co brzmi bardzo nieprzyjemnie.
  3. Spalanie
    Wiążę się głównie z powyższym elementem samochodu. Niskie spalanie wymaga od kierowcy naprawdę sporej uwagi. W Camry nie do końca byłem z niego zadowolony, ponieważ do deklarowanego przez producenta 5,3 litra na 100 kilometrów brakowało mi sporo. Aż żal chwalić się swoimi wynikami, ale sądzę, że 8 litrów jest w mieście do osiągnięcia, a w trasie można jeszcze coś urwać. Trochę dużo jak na hybrydę, zwłaszcza, że w innych Toyotach udaje mi się osiągnąć 4-5 litrów na 100 km.

#eksploatacja

W salonach nową Toyotą Camry dostaniecie za minimum 145 tysięcy złotych. To spora kwota, która po roku spada do około 120-130 tysięcy za raczej ubogie egzemplarze, ale z krajowej dystrybucji. Oczywiście kuszą oferty rozbitków z USA, które są znacznie tańsze, ale nigdy nie wiecie jak zostały naprawione. Czy to cena zaporowa na to co auto oferuje? Raczej nie – w końcu to hybryda i flagowy model marki, a to musi swoje kosztować.

O spalaniu już mówiłem, więc wspomnę tylko, że Camry to spokojnie auto rodzinne. Długość 4,89 metra zapewnia naprawdę przestronne wnętrze, a bagażnik mieści aż 500 litrów.

Jeśli chcecie sprawdzić auto na własnej skórze jest możliwość zrobić to za ułamki powyższych kwot. Doba w wypożyczalni Odkryj-auto kosztuje od 152 złotych.

#niespodzianka

Auta wyższej klasy zazwyczaj oprócz wyposażenia, ceny czy materiałów wyróżnia wyciszenie wnętrza. Trzeba przyznać, że Camry w tym aspekcie trzyma wysoki poziom, a w autach hybrydowych nie jest to takie logiczne. Mimo zimowych kół oraz wspomnianej skrzyni, w aucie nie było za głośno. Plus dla Japończyków.

#podsumowanie

Myślę więc, że za jakiś czas takie 3-letnie Camry może być naprawdę atrakcyjnym kąskiem. Historia pokazała już, że napędy hybrydowe Toyot spokojnie radzą sobie z zębem czasu i nie ma się co obawiać takiego rozwiązania również w używanych samochodach. Ja, jeśli miałbym się decydować na taki zakup, rozważałbym tylko coś z floty Toyoty. Pamiętajcie jednak, że Camry to naprawdę długi samochód, więc żeby nie było rozczarowań na podziemnych parkingach lub w prywatnych garażach.

Auto, jak zawsze, dostarczyła niezawodna wypożyczalni Odkryj Auto, za co bardzo dziękujemy. Jeśli potrzebowalibyście wypożyczyć samochód to walcie śmiało. Jak wspomnicie skąd się o nich dowiedzieliście będzie nam bardzo miło.

Konrad Stopa

Exit mobile version