W przypadku Volkswagena litery GTI znaczą bardzo wiele, ale mało kto już pamięta, że zagościły także na Lupo. Ten model może być sposobem na taniego youngtimera.
Sportowe wersje małych hatchbacków są fajne, to fakt. Bywają jednak znacznie trudniejsze w eksploatacji niż ich słabsze odmiany. Z tego powodu Golf GTI czy Civic Type R będą znacznie droższe w utrzymaniu niż te same modele w dieslu. Teraz chyba znalazłem przykład usportowionego auta, które nie zrujnuje zbyt mocno domowego budżetu – Volkswagen Lupo GTI.
Lupo to dobra baza na sportowca
Mam sporo do czynienia ze zwykłym Lupo 1.4 16V i uważam, że ten samochód nie przystaje zupełnie do swojego segmentu. W prowadzeniu przypomina większe i droższe auta kompaktowe – jest zaskakująco stabilne, pewne, ale jednocześnie czuć lekkość budy. Kierowca otrzymuje dużo informacji z kierownicy, a biegi wchodzą precyzyjnie. 75 koni mocy przy tym podwoziu wydaje się zbyt małą mocą, ale w przypadku GTI ten problem jest rozwiązany.
Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
Pod aluminiową maskę Lupo GTI trafił silnik 1.6 125 KM. Utrzymanie tego motoru nie powinno przysparzać problemów, bo posiada on wiele rozwiązań znanych z innych modeli VAG. Większe problemy mogą pojawić się w przypadku części zawieszenia, które jest twardsze niż w zwykłym Lupo. Słabym punktem odmiany GTI są skrzynie biegów – 5 i 6-biegowe. W egzemplarzach ze sporym przebiegiem mogą działać nieprecyzyjnie, a to oznacza remont.
Lupo GTI zazwyczaj miało dobre wyposażenie
Najmniejszy model Volkswagena wcale nie był tani w zakupie. Z tego powodu nie trafił nigdy oficjalnie do polskich salonów. Nie miałby szans przebicia w porównaniu z Seicento czy Matizem kosztującymi o wiele mniej. Niemieccy klienci mimo to bardzo chętnie kupowali Lupo, w którym można było mieć fajny wypas za odpowiednią dopłatą. Lupo GTI większość ciekawych elementów miało w standardzie m.in. biksenonowe reflektory, ESP czy klimatyzację (nawet automatyczną w opcji). Oprócz tego tylko GTI miało sportowe fotele, fajniejsze zegary, centralny wydech, unikalne aluminiowe felgi i bodykit.
Po używane Lupo GTI najlepiej udać się do Niemiec
Sprzedano tylko 6370 sztuk GTI, z czego 1580 z nich w Niemczech. Reszta rozeszła się po całej Europie. Tak mały nakład sprawia, że najciekawsza odmiana Lupo ma potencjał na youngtimera. Wygląda sympatycznie, jeździ jak wściekłe i ma legendarne oznaczenie GTI. Już teraz za jeżdżące egzemplarze trzeba dać około 18-20 tys. złotych, podczas gdy zwykłe Lupo 1.4 kosztuje 4-5 tys. zł. Za naszą zachodnią granicą egzemplarze z udokumentowaną historią potrafią kosztować w przeliczeniu nawet 30 tys. zł.
W przypadku Lupo GTI ważna jest oryginalność. Egzemplarze powypadkowe nie będą miały wartości kolekcjonerskiej. Tak samo wszelki tuning nie jest mile widziany. Gdybym sam miał kupić GTI szukałbym egzemplarza bez trwałych przeróbek i możliwie mało zużytego.
Właśnie takie auto znalazłem do sprzedania w Polsce
Serwis OTOMOTO.pl przyniósł jedną interesującą ofertę Lupo GTI. Egzemplarz pana Dawida ma pożądany, czarny lakier, ale oryginalne felgi potraktowano jakimś okropnym kolorem. Na szczęście to odwracalna modyfikacja, bardziej martwi mnie szare, nudne wnętrze. Cóż, przynajmniej jest fabryczne i nie pomęczone. Ogólnie na zdjęciach auto prezentuje się przyzwoicie, a cena 18 700 nie wydaje mi się przesadzona. Wiadomo, że na takie auto niewielu jest zdecydowanych klientów, więc pewnie można jeszcze coś urwać i mieć bardzo fajne auto, którym można cieszyć się na co dzień.
Dla mnie – auto z potencjałem i ciekawy przykład nie-nudnego Volkswagena. Chętnie poznam waszą opinię na temat Lupo GTI. Przyszły youngtimer czy jedynie ciekawostka dla świrów? Dajcie znać w komentarzach.
Bartłomiej Puchała
fot. Volkswagen; OTOMOTO