Z Volvami w naszym kraju jest jakoś dziwnie. Niby technologia, bezpieczeństwo i prestiż, ale ich ceny mówią zupełnie coś innego. Tym razem do „Znalezionych” trafiło Volvo 480, które nie musi nikomu niczego udowadniać, a szwedzki design wylewa się z niego bokami!
Chociaż tak naprawdę szwedzkie jest tylko z nazwy – 480-tki produkowano bowiem w fabryce w Holandii. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Volvo 480 to był bez dwóch zdań olbrzymi przełom szwedzkiej motoryzacji. Primo – dostało, jako pierwsze Volvo w historii przedni napęd. Secundo – można je uznać za jedno z pierwszych nadwozi typu „shooting brake”, choć PR Volvo wolał używać określenia coupe.
Po trzecie – jego silniki zostały zaprojektowane przez Renault i poprawione przez Porsche. Po czwarte – miało światła do jazdy dziennej już w latach 80-tych oraz tzw. pop-up lights do jazdy w nocy. Po piąte – otrzymało również system „follow me home” – oświetlania drogi do garażu czy bramy, co stało się nagle wielkim hitem jakieś 10 lat temu w Fiacie. Po szóste – wyposażano je od początku w nowoczesny komputer liczący spalanie, zasięg itp. itd. I na końcu, bo więcej grzechów nie pamiętam – jest piękne i ma ponadczasową linię. Podoba się nawet redaktorowi Ostaszewskiemu. A uwierzcie mi – to nie lada zaszczyt!
Opisywany egzemplarz sprzedawany jest za dość rozsądne pieniądze. Jego atutem jest udokumentowany przebieg i serwis od 2006 roku w tym samym ASO, bogate wyposażenie oraz lekko „dłubnięty” silnik ze sportowym układem wydechowym dedykowanym do tego modelu. Uwagę zwraca też biały kolor, ale nie jestem do końca przekonany czy w takich barwach 480-tka opuściła fabrykę. I to jest chyba najsłabszym punktem tego auta. Ale może się mylę?
Jedno jest pewne. Temu autu towarzyszy moc i nie chodzi o tą krzesaną przez turbodoładowaną jednostkę 1.7 o mocy wyjściowej 122 KM (0-100km/h: 9,3 sekundy, 200 km/h v-max), ale o – jakby to powiedział Jan Himilsbach – element baśniowy. Zdecydowanie kapitalny youngtimer. Wysoko na mojej liście „chciałbym mieć, może sobie kupię”.
Ogłoszenie znajdziecie tu. A już niebawem kolejne „Znalezione” auto.
Adam Gieras
fot. allegro.pl