Jakby ktoś stawiał na wygodę, to do sprzedania jest duża, luksusowa limuzyna, w dodatku z pięciocylindrowym silnikiem pod maską i udokumentowanym pochodzeniem. Wady – malkontenci znajdą ich mnóstwo, ale jeśli ktoś lubi się na ulicach wyróżniać…
Jaki jest największy problem Safrane? Taki sam, jak Citroena XM i jego następcy modelu C6, Peugeota 607, czy Lancii Thesis. Przez ich bardzo wysokie ceny w salonach i niewielki prestiż – szczególnie w w porównaniu do konkurentów typu Audi A6, Mercedes W211 czy BMW 5 – kilkuletnie egzemplarze, jeszcze często w dobrym stanie, sprzedawane były za grosze ludziom, których najczęściej na ich utrzymanie nie było stać. W ten oto sposób te komfortowe limuzyny, pod wpływem przeprowadzonych tanim kosztem napraw – „druciarstw”, bardzo szybko zamieniały się w jeżdżący złom na kołach. I moim zdaniem stąd zła opinia. Bo jeżeli ktoś kupuje za 200 tys BMW, to koszty serwisu rzędu 5 tys. zł za przegląd z wymianą tarcz nie zrobią na nim wrażenia. A jeżeli musiałby wydać tyle samo na Safrane? No właśnie…
Renault Safrane zadebiutowało w 1992 roku i produkowane było aż do 2002, a jedynym jego spektakularnym sukcesem było zaliczenie pudła w plebiscycie auta roku ’93 – uplasowało się tuż za Nissanem Micrą i Fiatem Cinquecento. Francuzi zbudowali jednak auto bez kompleksów. Na szczycie jego gamy silnikowej znalazł się 3-litrowy motor V6 Bi-Turbo o mocy aż 268 KM, a miłośnicy napędu na 4 koła mogli postawić na 167 konne 3.0 Quadra. Pozostałe silniki były jedynie uzupełnieniem palety, choć bez względu na moc pod maską, auto radziło sobie z każdym z nich dość dobrze. W 1996 roku Safrane zostało poddane poważnemu liftingowi – rozszerzono gamę silników, zmieniono lampy z przodu i z tyłu, zaokrąglono maskę i zderzaki, poprawiono psujące się skrzynie biegów, ale i pozbawiono go kilku technologicznych nowinek – elektrycznie sterowanej kolumny kierowniczej czy hydropneumatycznego zawieszenia oraz wycofano z produkcji wersję Quadra. Nowością był za to system autonawigacyjny ze zmieniarką CD i nowoczesnym panelem sterującym (tak, już wtedy).
Mimo bardzo zaawansowanej technologii, bogatego wyposażenia, niezłych silników – szczególnie w wersji FL, poprawnego wykończenia w środku, dużych gabarytów i bajecznej wygody w środku auto, o czym dobrze wiecie, nigdy nie zrobiło kariery. Dzisiaj o zadbany egzemplarz bardzo trudno. Starsze, sprzed liftingu, najczęściej nadają się już tylko do postawienia w ogrodzie. Młodszych jest jak na lekarstwo. Ale czasami…
Przed Wami, mam wrażenie, najładniejsze Safrane do sprzedania w polskiej sieci. Auto kupione w 1999 roku w salonie Kiljańczyk, a od 2003 roku znajduje się rękach tego samego właściciela. Pięciocylindrowy silnik z Volvo zapewnia przyzwoitą moc 165 KM i dostateczne osiągi (9,1 s. 0-100km/h, 220 v-max), ale najważniejsze jest to, że pięknie brzmi – nie tak, jak współczesne czterocylindrowe „bździnki”. Poza tym, tylko spójrzcie na jego wnętrze. Opasłe fotele z funkcją masażu i podgrzewania, w których można się zapaść jak niedźwiedź do zimowego snu, niepowtarzalny projekt deski rozdzielczej i bardzo bogate wyposażenie – zarówno z zakresu bezpieczeństwa, jak i komfortu – a to wszystko za mniej, niż 10 tys. zł. A że coś czasami się zepsuje lub wyjdzie na wierzch jakaś „rdzewka”? Mercedesom również nagminnie się to przydarza…
Prezentowany egzemplarz znajdziecie —-> tu. Dajcie znać, gdybyście go obejrzeli!
agier
fot. allegro.pl