Clio tej generacji nie startowało w rajdowej grupie B. Ale bardzo by chciało.
Mówiłem już kiedyś o tym, jak bardzo lubię francuskie hot hatche? Chyba tak… Ale dziś mam dla Was coś o wiele grubszego kalibru. To hot hatch na sterydach, narkotyczna fantazja inżyniera, drogowa reinkarnacja grupy B i przy okazji coś naprawdę niebezpiecznego w prowadzeniu. Wiecie już, o jakim samochodzie mowa?
Zgadliście. Przed Wami Clio V6, w dodatku w swej wczesnej wersji. Jak z przymrużeniem oka pisze sam sprzedający, „auto zabiło więcej Francuzów, niż II Wojna Światowa”. Faktycznie, mocny, centralnie umieszczony silnik w połączeniu z napędem na tył i bardzo krótkim rozstawem osi czynił to Clio zabawką tylko dla naprawdę obeznanych z tematem.
Moc 225 KM w aucie miejskim dziś już nie robi większego wrażenia. Ale kto z obecnych producentów daje tyle koni z motoru 3.0 V6? Silnik znany m.in. z Citroena C5 czy Renault Laguny, dostał tu drugie (i bardziej żywiołowe) życie.
To nie jest po prostu mocne Clio. To skurczony do miejskich rozmiarów supersamochód. Iście supersamochodowy jest też promień skrętu tego wozu, do tego mamy tylko dwa miejsca, wielki silnik grzeje nam plecy, za to kokpit… jak w zwykłym Clio.
Przyspieszenie do setki w pierwszej generacji modelu (takiej, jak prezentowany egzemplarz) to 6.4 sekundy. Po liftingu (phase 2) moc wzrosła z 225 KM do 255, a czas do setki udało się urwac o 0.6 sekundy. Clio V6 ph 2 było w swoim czasie najmocniejszym hatchbackiem na świecie.
Z zewnątrz mamy tu festiwal kosmicznych poszerzeń i wlotów powietrza. Ani śladu taniego efekciarstwa, wszystko podyktowane potrzebą.
Między latami 2001 i 2005 wyprodukowano łącznie 2531 egzemplarzy Clio V6, z czego 1513 sztuk fazy pierwszej. Wiele z tych aut zakończyło swój żywot po poważnych wypadkach. Im mniej Clio V6 na rynku, tym oczywiście wyższe stają się jego ceny. Prezentowany model, sprowadzony z Japonii, kosztuje prawie 164 tysięcy. Na tle innych V6-tek to nie tak dużo. Zalecamy oczywiście ostrożność przy zakupie, ale jeśli to naprawdę jest zadbany egzemplarz, jedno jest pewne – nie da się na nim stracić.
Po co powstało Clio V6? Z czystej fantazji i tęsknoty za dawnymi czasami zabójczej grupy B i drogowych wariacji na temat tamtych rajdówek. A więc przede wszystkim jako kontynuacja wspaniałego i jeszcze rzadszego Renault 5 Turbo.
fot. Wikipedia Commons
Ładnie wyglądałyby razem w garażu, prawda?
Mikołaj Adamczuk
Link do aukcji Clio V6: >>>klik<<<