Lexus IS – japoński, tylnonapędowy, sześciocylindrowy sedan… oraz kabriolet. O tej wersji mało kto wie!
Lato 2020 na pewno nie było takie, jakie chcielibyśmy mieć. Głównie z powodu pandemii nie mogliśmy w pełni cieszyć się wakacjami. Za to samochód jako środek transportu zyskał na znaczeniu, a kabrioletem przecież można jeździć i cieszyć się słońcem jednocześnie. Dziś o jednym z nich, całkowicie nieoczywistym. Lexus ISC 350 z silnikiem V6.
Przyznam się, że nie wiedziałem o istnieniu takiej wersji aż do dziś. Kabrio klasy premium zbudowane na bazie sedana klasy średniej kojarzy mi się z Saabem 9-3, Mercedesem CLK lub BMW serii 3. Tymczasem takie auto robił też Lexus i sprzedawał je w USA oraz w Europie. Wygląda tak:
Jedyny taki Lexus zobacz
Na Otomoto jest w tej chwili 226 026 ogłoszeń z samochodami osobowymi i taki Lexus jest jeden. Można powiedzieć, że jeśli zwykły IS jest w swojej klasie niszą, tak ISC jest niszą w niszy. Może dlatego ani przedtem ani potem IS nie był oferowany w wersji kabrio. Ciekawe, że kabriolet jest większy niż sedan, choć ma mniej drzwi. To oczywiście efekt wydłużenia nadwozia, żeby zmieścić mechanizm dachu. W tym samochodzie jest sztywny dach składany elektrycznie. Nie było też wersji typowo zamkniętej (coupe) tego auta, co wydawałoby się naturalną sprawą.
Oferta europejska różniła się od amerykańskiej głównie silnikami. W Europie za napęd służył silnik 2,5 V6, a w USA 3,5 V6 o mocy 310 KM. Taki właśnie motor znajduje się w samochodzie z ogłoszenia. Auto pochodzi zza Oceanu i sprzedający uczciwie opisuje uszkodzenia jakie Lexus miał. Imponujący jest przebieg auta – 34 tysiące kilometrów. To ewidentnie była weekendowa zabawka.
Cena tego białego kruka wynosi 82 000 zł. Czy to dużo? Tak, to sporo pieniędzy, ale nie wiem nawet do czego go porównać. Za tą kasę dostajecie auto 2+2, nowoczesne i mocne, z solidnym i niezawodnym silnikiem V6 pod maską. 310 KM jakie oferuje ten samochód to dużo, a trafia na asfalt przez 6-biegowy automat. ISC z manualem nie było. Jedno jest pewne – to bardziej oryginalna propozycja niż analogiczne BMW czy Saab. W kontekście zabawki oryginalność to ważna cecha.
Test innego Lexusa z benzynowym V6 w naszym wykonaniu tutaj – wściekle żółte LC500h.
Bartłomiej Puchała
zdjęcia to zrzuty ekranu z serwisu Otomoto.pl. Autor: Radek