Japońskie Ferrari, w swoich czasach najdroższy seryjnie produkowany japoński samochód, a teraz przepiękny klasyk i marzenie wielu automaniaków. Chcecie mieć mokre sny? No to zapraszam!
Tą niezwykłą Hondę produkowano w latach 1990-1995, a jej nazwa pochodzi od słów: New Sportscar eXperimental i nie jest przypadkowa. Bowiem po wielu latach angażowania się japońskiego producenta w wyścigi Formuły 1, doświadczenie zdobyte w projektowaniu bolidów F1 mogło zostać wykorzystane także w aucie dopuszczonym do ruchu drogowego. Prace trwały prawie 6 lat, ale opłaciło się. Powstał japoński konkurent Ferrari 348 – w tamtych czasach piekielnie szybka maszyna!

Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
Honda NSX w latach 90-tych była nie lada nowoczesnym kąskiem. Całe jej nadwozie oraz elementy przedniego i tylnego zawieszenia – po raz pierwszy w aucie seryjnym – wykonano z aluminium. Także w NSX po raz pierwszy zadebiutował, tak mocno kojarzący się dzisiaj z Hondą, silnik ze zmiennymi fazami rozrządu VTEC. Ale to jeszcze nie koniec. W pracach nad ustawieniem zawieszenia brał udział sam Ayrton Senna, dzięki czemu przez długie lata to sportowe cacko było uważane za najlepiej prowadzący się samochód na świecie. Projekt nadwozia wykonała Pinifarina – stąd do dzisiaj oszałamia wyglądem, a wnętrze zostało zaprojektowane na podstawie zdjęć kokpitu samolotu F16! W 1995 roku do manualnej przekładni dodano, również po raz pierwszy automatyczną skrzynię biegów F-matic, inspirowaną technologią z Formuły 1. Biegi można w niej zmieniać na dwa sposoby, np. przy zmianie ręcznej używając przycisków przy kierownicy.
Pod maską oferowano jedynie trzy jednostki: 3-litrowe V6 o mocach od 255 do 274 KM (słabszy na rynek amerykański), a także 3.2-litrowe o mocy 280 KM. Hondę NSX produkowano w Japonii w specjalnym zakładzie, w którym 250 wyszkolonych pracowników czuwało nad właściwym procesem produkcji. Rocznie bramy fabryki opuszczało tylko 6 tys. egzemplarzy, a większość trafiło na rodzimy rynek. W ostatnich latach produkcji średnia cena Hondy NSX kształtowała się na poziomie 620 tys. zł. Dziś możemy ją kupić znacznie taniej. Znacznie, ale nie oczekujcie wyprzedaży!
Egzemplarz z ogłoszenia (znajdziecie go —> TU ) został wyceniony na 150 tys. zł. Przemawia za nim niski przebieg i kilka dobrze wykonanych modyfikacji. Drugi, który znalazłem w polskim serwisie aukcyjnym kosztuje o 49 tys. zł więcej. Co otrzymamy za cenę mocnego i dobrze wyposażonego kompaktu klasy premium? Na pewno niewiarygodne doznania za kierownicą oraz świadomość posiadania jednej z 6 sztuk zarejestrowanych w Polsce. Co tam Porsche 911, kupcie sobie NSX-a!
agier
źródło: otomoto.pl
Gdyby tylko zachodni sąsiedzi mieli internetowe serwisy aukcyjne! A nie, czekaj….